Dom SamoDzielnych Mam

Poznaj historie uchodźczyń opowiedziane głosem polskich sióstr
i pomóż nam utrzymać Dom SamoDzielnych Mam 

Pierwsze Domy SamoDzielnych Mam zaczynają tętnić życiem – dla ich mieszkańców całkiem nowym życiem. Niewielka gmina Chynów w powiecie grójeckim i mieszkanie w Warszawie na Alejach Ujazdowskich stały się bezpieczną przystanią dla kobiet z dziećmi, które szukały swojego miejsca po ucieczce z Ukrainy. W domach, które zostały wynajęte i wyremontowane na przybycie uchodźców z Ukrainy, mieszka już 30 osób, w tym 11 mam, 3 babcie i 16 dzieci. Pomoc dla Ukrainy jest wciąż niezwykle potrzebna. Dlatego serdecznie prosimy o wsparcie naszej inicjatywy – każda złotówka to szansa na kolejny, bezpieczny dzień.

W domach przebywają kobiety, które dążą do niezależności w życiu w Polsce. Zapewniamy im start w przyszłość – schronienie, pożywienie, podstawowe artykuły higieniczne, a także tak cenne wsparcie terapeutów, poczucie więzi i zrozumienie drugiego człowieka. Dzieciom zapewniamy edukację, w tym kursy językowe, a mamom pomagamy znaleźć stałą pracę, wykorzystując ich dotychczasowe umiejętności i doświadczenie, by miały poczucie bezpieczeństwa, również finansowego.

Chcemy pomagać długotrwale, a nie tylko w porywie chwili. Pomimo bohaterskiego oporu, jaki stawia Ukraina, wojna nadal trwa. Jeśli wyczerpią się zasoby finansowe, z miesiąca na miesiąc będziemy musieli martwić się o możliwość opłacenia rachunków bądź będziemy zmuszeni odmówić komuś przyjęcia do domu. Szczegółowe informacje o tym, na co przeznaczamy zebrane pieniądze, znajdziesz w opisie zrzutki.

W domu stale działa Opiekun, który sprawdza, jak rodziny radzą sobie w nowym otoczeniu. Udało nam się poznać te kobiety i ich historie, które udowadniają, że cały wysiłek i każdy grosz włożony w organizację Domu Mam, jest tego wart. Są to historie, które ciężko sobie wyobrazić – takie, które dotychczas dla wielu z nas wydawać by się mogły abstrakcją, opowieścią z filmu czy fragmentem książek historycznych.

Valentyna

Naszej podopiecznej Valentynie drży podbródek, gdy opowiada:

Na początku chowaliśmy się po piwnicach, kiedy 2 razy bombardowano Łuck. Ale najgorzej jest wtedy, kiedy własne dziecko cię prosi, żeby uciekać. Starszemu synowi nie przeszkadzało spanie w piwnicy, ale młodszy, nawet teraz, gdy jesteśmy bezpieczni w Polsce, prosi mnie: “Mamo, obiecaj, że tam nie wrócimy, póki się to wszystko nie skończy”.

Alina z córeczką

Alina z Zaporoża wspomina:

2 marca zaczęło się mocne bombardowanie. Znaleźliśmy się w schronie. Moja córka bardzo się bała. Nie spałam całą noc, bo zastanawiałam się, co zrobić. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie możemy tu zostać.

Po decyzji o wyjeździe do Polski, spakowała się w jedną torbę i ruszyła w drogę. Zanim trafiła na Jakubowiznę, spędziła z córką pięć nocy w centrum humanitarnym w Nadarzynie, podczas których pracowała jako wolontariuszka. Spała na siedząco, bo tak było bezpieczniej. Jednej nocy człowiek znajdujący się niedaleko Aliny i jej córeczki zmarł we śnie. Teraz czuje się bezpiecznie, a o wolontariuszkach ODF, które zawiozły ją do Domu Samodzielnej Matki, mówi, że są jej polską rodziną. Przed wojną kobieta pracowała w przedszkolu. Obecnie chwyta się każdej pracy dorywczej, jaką znajdzie. Chce zostać tłumaczką i pomagać kobietom, które przybywają z Ukrainy i nie znają ani angielskiego, ani polskiego.

Viktoriia z nowo narodzoną Ksenią

Viktoriia, także z Zaporoża, przybyła do Polski w dziewiątym miesiącu ciąży. Zaczęła rodzić praktycznie zaraz po znalezieniu się na Dworcu Wschodnim. Nasi wolontariusze zawieźli ją do szpitala praskiego, gdzie na świat przyszła Ksenia – od greckiego słowa „gościnna”. Mąż kobiety, gdy dowiedział się, że został ojcem, popłakał się do telefonu z radości i ulgi, że jego rodzina jest bezpieczna w Domu SamoDzielnych Mam z Ukrainy. Sam został w Ukrainie.

Przywołane historie to tylko kilka przypadków. Mogły się przydarzyć każdej i każdemu z nas – gdybyśmy tylko urodzili się paręset kilometrów dalej, gdyby naszym domem nie była Warszawa czy Częstochowa, a Bucza, Kijów lub Mariupol. Każda historia jest inna, każda równie ciężka. Grono wyjątkowych kobiet polskiej sceny postanowiło opowiedzieć Wam o tragicznych przeżyciach uchodźców, zasłyszanych przez naszych wolontariuszy w punktach pomocowych. W kampanii wzięły udział znane i lubiane polskie aktorki, piosenkarki, dziennikarki: Magda Boczarska, Anna Dereszowska, Joanna Jabłczyńska, Reni Jusis, Karolina Korwin-Piotrowska, Barbara Kurdej-Szatan, Marika (Marta Kosakowska), Joanna Moro, Natalia Przybysz, Sarsa, Magda Schejbal, Zofia Wichłacz, a także ikona powstania warszawskiego – Wanda Traczyk-Stawska.

Za cały wkład i okazane dobro – serdecznie dziękujemy wszystkim uczestniczkom, a także wolontariuszom i wolontariuszkom oraz naszej niezawodnej ekipie filmowej.

W mediach