Autorzy niedawnego artykułu w „Sunday Times” wiążą Fundację Otwarty Dialog z procederem prania brudnych pieniędzy. Artykuł, który był szeroko komentowany w Polsce, powiela informacje z sierpnia 2018 roku, a jego autorzy nie są pracownikami szanowanej gazety.
- Obaj autorzy artykułu atakującego Fundację Otwarty Dialog w „Sunday Times” są dziennikarzami niezależnymi, a jeden z nich jest szefem agencji PR
- Bałkański korespondent „The Economist” piszący o Mołdawii: To bardzo dziwny artykuł. Autorzy powołują się na mołdawski parlament. Nie znam nikogo, kto wierzyłby w ustalenia mołdawskiego parlamentu
- Niedługo przed publikacją artykułu w Onecie jeden z autorów poprosił fundację o nieatakowanie z powodu artykułu, tłumacząc się, że trudno mu się utrzymać z niezależnego dziennikarstwa i musi dorabiać, wykonując komercyjne prace
Szkockie wydanie „Sunday Times” opublikowało 21 kwietnia artykuł, którego autorzy sugerują, że Fundacja Otwarty Dialog (FOD) otrzymywała pośrednio dotacje od firm zajmujących się praniem brudnych pieniędzy.
FOD ma siedzibę w Warszawie i zajmuje się obroną praw człowieka w Rosji, Kazachstanie, Mołdawii i na Ukrainie. O fundacji jest głośno od lipca 2017 roku, kiedy Bartosz Kramek, aktywista obywatelski i mąż pochodzącej z Ukrainy prezes fundacji Ludmiły Kozłowskiej, opublikował na Facebooku apel: „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!”. Apel zawierał zbiór wzorowanych na kijowskim majdanie rad mających na celu „powstrzymanie zamachu PiS na rządy prawa w Polsce”. Od tego momentu stosunki polskiego rządu z fundacją uległy znacznemu pogorszeniu.
13 sierpnia 2018 roku na lotnisku w Brukseli została zatrzymana Ludmiła Kozłowska. Od funkcjonariuszy lotniskowych szefowa FOD, która przyleciała do Belgii do jednego z biur swojej fundacji, dowiedziała się, że szef Urzędu ds. Cudzoziemców w Polsce na wniosek uprawnionego organu wpisał ją do Systemu Informacyjnego Schengen (SIS), który pozwala na sprawdzanie osób przekraczających granicę strefy Schengen. Dzień później Kozłowska została odesłana przez Belgów pierwszym samolotem do Kijowa, bez prawa wstępu na terytorium Unii Europejskiej.
Od tamtej pory wstęp na swoje terytorium zapewniło Kozłowskiej wiele krajów UE, a w marcu otrzymała pięcioletnią wizę belgijską. Szefowa FOD wciąż nie może jednak wjeżdżać do Polski. Od tamtego momentu prorządowa prasa w Polsce wielokrotnie pisała o fundacji, sugerując, że prowadzi niejasne interesy.
Polscy politycy o artykule w “Sunday Times”
Artykuł „An Edinburgh flat, a human rights activist and the oligarchs’ ‘dirty money’” [Mieszkanie w Edynburgu, aktywistka na rzecz praw człowieka i “brudne pieniądze” oligarchów – przyp. red.] w „Sunday Times” powtarza doniesienia polskiej prasy z zeszłego roku dotyczące rzekomego zaangażowania fundacji w pranie brudnych pieniędzy. Według jego autorów, Carlosa Alby i Jordana Ryana, praniem brudnych pieniędzy miały się zajmować dwie szkockie firmy wydmuszki Kariastra Project i Stoppard Consulting, które płaciły za usługi należącej do przewodniczącego rady FOD Bartosza Kramka firmie Silk Road, a ta z kolei dotowała FOD.
Autorzy artykułu w „Sunday Times” powołują się na komisję śledczą mołdawskiego parlamentu, która stwierdziła, że Fundacja Otwarty Dialog była „zaangażowana w działalność wywrotową skierowaną przeciwko instytucjom Republiki Mołdawii, które są finansowane i organizowane przez specjalne służby wrogie państwu”. Według mołdawskiej komisji, FOD i jej szefowa Ludmiła Kozłowska były zaangażowane w transakcje z rosyjskimi firmami zbrojeniowymi oraz pranie brudnych pieniędzy.
Artykuł był szeroko komentowany przez prorządowe media i polityków w Polsce. – Mówi się, że to Rosjanie te pieniądze prali. Niedzielne wydanie „Sunday Times” jest bardzo poważnym punktem odniesienia, to jest bardzo poważna gazeta – powiedział w „Poranku Rozgłośni Katolickich Siódma 9” europoseł PiS Ryszard Czarnecki. „Jak podaje »Sunday Times« Fundacja Otwarty Dialog w ramach działalności gospodarczej postanowiła otworzyć pralnię… brudnych pieniędzy” – pisał na Twitterze poseł PiS Paweł Lisiecki. „Czyżby Fundacja Otwarty Dialog była zaangażowana w proceder prania brudnych pieniędzy? Co na to Thuny, Boni itp.” – pisał także na Twitterze inny poseł PiS Jan Mosiński.
News sprzed ośmiu miesięcy
Jak się jednak okazuje, artykuł szkockich autorów nie zawiera nowości, a powiela informacje z publikacji „Brudna kasa na polski Majdan” tygodnika „Sieci” z sierpnia 2018 roku, a także oświadczenia mołdawskiej komisji śledczej z listopada 2018 roku. Wiele do życzenia pozostawiają też osoby autorów publikacji w „Sunday Times”.
O współpracę ze szkockimi firmami zapytaliśmy Bartosza Kramka. – Silk Road zasadniczo nie ujawnia informacji o swoich kontrahentach, bo w obecnej sytuacji byłoby to nie tylko nieodpowiedzialnością, ale i biznesowym strzałem w stopę – powiedział Kramek. – Moi klienci nie chcieliby stać się celem propagandowej nagonki czy politycznie motywowanych kontroli. Nawet spekulacje na temat klientów sprzed lat, nie służą obecnym relacjom.
– Mogę natomiast podkreślić, że wszystko, co robi firma, jest w zgodzie z przepisami księgowane i rozliczane – dodał Kramek. – Urzędy skarbowe, organy ścigania ani żadne służby nie miały z tym problemu aż do 2017 roku, kiedy staliśmy się celem ataków ze strony PiS. Linię tych ataków podchwyciły także rządy Kazachstanu i Mołdawii, ponieważ FOD aktywnie walczy o prawa człowieka w tych krajach. Wszelkie kontrakty Silk Road z innymi podmiotami były i są w pełni legalne. Nie ma powodów innych niż propagandowe, żeby z biznesowych transakcji robić pranie pieniędzy. Żadna z tych firm nie miała związku z FOD. W przeciwieństwie do wielu innych organizacji publikujemy na naszych stronach internetowych pełną listę darczyńców, więc można to sprawdzić. Czekamy też na jakiekolwiek oficjalne zarzuty, abyśmy mogli bronić się w sądach, bo jak na razie mamy do czynienia tylko z insynuacjami.
Bałkański korespondent „The Economist” Tim Judah nazwał artykuł w „The Sunday Times” „niezwykle dziwnym” na Twitterze. W korespondencji z Onetem rozwinął tę myśl: „Piszę o Mołdawii dla »The Economist«, więc zawsze jestem zainteresowany, kiedy Mołdawia pojawia się w brytyjskiej prasie. Ten artykuł jest bardzo dziwny, ponieważ cytuje raport mołdawskiego parlamentu, a jednocześnie cytuje raport Parlamentu Europejskiego, który stwierdza, że ten kraj został przejęty przez „oligarchiczne interesy”. Nikt, kogo znam, nie bierze raportów mołdawskiego parlamentu na serio”.
W rozmowie z Onetem Bartosz Kramek wyraził podejrzenie, że publikacja szkockiej edycji „Sunday Times” stanowi element szerszej akcji propagandowej skierowanej przeciwko jego fundacji.
W tym kontekście interesujący wydają się autorzy publikacji. Żaden z nich nie jest dziennikarzem „Sunday Times”.
Autor nr 1: właściciel agencji PR
Pierwszy z autorów artykułu, Carlos Alba, jest właścicielem agencji PR „Carlos Alba Media”. W korespondencji z Onetem Carlos Alba napisał: „Byłem dziennikarzem przez 30 lat, w ciągu których pracowałem dla wielu krajowych wydawnictw, w tym »Sunday Times«, gdzie byłem redaktorem wydania szkockiego. Jestem znanym i szanowanym dziennikarzem w Szkocji. Od zredukowania mnie 10 lat temu łączę niezależne dziennikarstwo z PR i marketingiem dotyczącym lokalnego biznesu w Szkocji”. Alba dodał, że „badanie jego przeszłości w ten sposób” uważa za „obraźliwe i nieco przerażające”.
Tymczasem postawę Alby skrytykowali brytyjscy politycy i dziennikarze. Lord George Foulkes, szkocki polityk, który podpisał się pod listem przeciwko „oszczerczej kampanii” przeciwko FOD, a do którego Alba zadzwonił po komentarz, napisał na Twitterze: „Jestem zdziwiony, że Carlos Alba podawał się za dziennikarza, a nie człowieka od PR-u, kiedy do mnie zadzwonił. Czy może on ujawnić, czy któryś z jego klientów ma w tym interes?”.
Później polityk dodał do oryginalnego tweeta kolejny, w którym napisał, że Alba w kolejnej rozmowie telefonicznej poinformował go, że wykonywał pracę dla „Sunday Times” jako niezależny dziennikarz, a nie w imieniu agencji „Carlos Alba Media” lub jakiegoś klienta tej agencji.
Autor nr 2: pracownik portali na rzecz brexitu
Drugi z autorów, Jordan Ryan, przedstawia się na Twitterze jako „dziennikarz śledczy”, jednak w sieci próżno szukać jego artykułów śledczych. W korespondencji z Onetem przyznał, że jest „niezależnym dziennikarzem”, który wcześniej pracował w portalach BrexitCentral i Westmonster. Oba portale znane są z aktywnego wspierania wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Jako przykłady swojej pracy dziennikarza śledczego podaje linki do artykułów na mało znanych portalach internetowych, które nie mają wiele wspólnego z dziennikarstwem śledczym. W korespondencji z nami tłumaczy, że „z powodu mojego kontraktu z Westmonster nie mogłem podpisywać swoim nazwiskiem innych artykułów, ale w tym czasie pracowałem zarówno nad śledczymi, jak i innymi materiałami w różnych mediach w Wielkiej Brytanii”.
„To bardzo dziwne charakterystyki jak na ludzi piszących dla »Sunday Times«, szczególnie Carlos Alba jako właściciel firmy PR, który ostatnio niemal w ogóle nie uprawiał dziennikarstwa” – podsumował autorów artykułu Tim Judah z „The Economist” w korespondencji z Onetem.
Onet zapytał „Sunday Times” o obu autorów oraz politykę redakcji dotyczącą zatrudniania specjalistów ds. PR jako autorów artykułów dziennikarskich. Do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi.
– Nie mam dowodów na to, że dziennikarzowi ktoś zapłacił, a tylko podejrzenia, ale okoliczności wskazują na to, że to wyłącznie akcja propagandowa – powiedział Onetowi Bartosz Kramek. – Jeden fakt jest szczególnie znamienny: mamy do czynienia z właścicielem agencji PR z Glasgow, który kiedyś był dziennikarzem, ale nawet wtedy nigdy nie zajmował się Europą Wschodnią. Kiedy się z nami skontaktował, odnieśliśmy wrażenie, że nie wie nawet do końca, z kim rozmawia, ponieważ określił nas jako Open Democracy Forum. Miał już przygotowaną listę pytań, bardzo tendencyjnych, wąskich, technicznych, sugerujących silnie negatywne nastawienie i brak znajomości elementarnych faktów. Z tych pytań wynikało, że na przykład Polska i Mołdawia to kraje o modelowej praworządności, a jeśli my występujemy przeciwko ich rządom, to działamy w interesie Kremla.
Niedługo przed ukazaniem się tego artykułu Carlos Alba przesłał do przedstawiciela FOD e-maila, w którym prosi o nieatakowanie go w mediach społecznościowych. W e-mailu Alba tłumaczy, że od kiedy został zredukowany, trudno mu utrzymać się z dziennikarstwa niezależnego, więc dorabia sobie, wykonując prywatne prace komercyjne. Onet znajduje się w posiadaniu tej korespondencji.
Źródło: wiadomosci.onet.pl