Przypadek działaczki Lyudymyly Kozlovskiej, prezes organizacji pozarządowej z siedzibą w Polsce pod nazwą Fundacja Otwarty Dialog (ODF), która została wydalona z UE przez polski rząd, robi się coraz ciekawszy.
Kozlovska, obywatelka Ukrainy, żona Polaka Bartosza Kramka, od 10 lat mieszkająca w Polsce, w sierpniu została wydalona z Unii Europejskiej za pośrednictwem Systemu Informacyjnego Schengen (SIS).
Oficjalnie polski rząd Prawa i Sprawiedliwości, który już teraz słyszy zarzuty o łamanie praworządności, twierdzi, że Kozlovska została uznana za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego z powodu „wątpliwości co do finansowania organizacji”.
To samo w sobie nie ma sensu – gdyby istniały wątpliwości finansowe, to dlaczego zamiast wezwać szefową fundacji na przesłuchanie, wydala się ją z kraju?
Szczególnie, że audyty finansowe i kontrole przeprowadzone przez służby bezpieczeństwa jak dotąd nie stwierdziły wątpliwości co do fundacji, która nadal aktywnie broni praw człowieka w państwach postsowieckich.
Jednak uważne przyjrzenie się wywiadom z urzędnikami państwowymi maluje zupełnie inny obraz – taki, który sugeruje wyraźne, celowe łamanie prawa unijnego.
Po pierwsze, przeprowadzono dwa wywiady z Witoldem Waszczykowskim, który jako minister spraw zagranicznych zainicjował kampanię przeciwko fundacji.
W pierwszym wywiadzie, twierdzi on, że „władze przestraszyły się, że pan Kramek [jej mąż] i Kozlovska napisali instrukcje dotyczące obalenia rządu” – nawiązując do postu Kramka z 2017 roku, wzywającego do obywatelskiego nieposłuszeństwa, opublikowanego na jego profilu na Facebooku.
„Z tego powodu fundacja została skontrolowana, a Kozlovska wydalona” – wyraźnie dodał minister.
W drugim wywiadzie były minister stwierdził, że „fundacja miała ambicje wykraczające daleko poza granice Polski, często odwiedzając Brukselę, gdzie próbowała osiągnąć antypolskie cele”.
Argumentując, dlaczego tak ekstremalny środek był konieczny, wyjaśnił, że „był zalewany mailami od Lyudmyly, która wówczas pracowała nad Kazachstanem”.
Ignorowanie polskiej prośby
Od czasu tych wywiadów Kozlovska odwiedza państwa członkowskie UE, które kolejno lekceważą polski zakaz.
Najpierw przemawiała w Bundestagu, po uzyskaniu niemieckiej wizy ze względu na „interes narodowy”, a następnie, jak donosi Euobserver, w Parlamencie Europejskim – w obu przypadkach wywołując oburzenie wśród polskich urzędników, w tym prezydenta Andrzeja Dudy.
W zeszłym tygodniu odwiedziła Londyn, aby spotkać się m.in. z autorką i dziennikarką nagrody Pulitzera Anne Applebaum, felietonistą Edwardem Lucasem oraz starszym urzędnikiem think tanku Chatham House.
Wielka Brytania, choć nie należy do strefy Schengen, uznaje alerty SIS, jednak w tym przypadku również postanowiła tego nie robić.
Po wizycie, wiceminister spraw zagranicznych Polski – w prawdziwie Trumpowy sposób – wezwał zagranicznych urzędników na Twitterze do potwierdzenia wiary w polskie służby wywiadowcze.
Jak dotąd nie otrzymał on odpowiedzi.
Biorąc pod uwagę, jak bliskim sojusznikiem Polski jest dziś Wielka Brytania, komentatorzy okrzyknęli to „podróżą Kozlovskiej upokarzającą polski rząd”.
Ale najciekawsza sytuacja miała miejsce w poniedziałek, kiedy Kozlovska odwiedziła Radę Europy w Strasburgu we Francji.
Mówiła tam o prześladowaniach obrońców praw człowieka w państwach postsowieckich, a teraz w UE.
Po jej przemówieniu nastąpiła jednak odpowiedź ze strony wysokiej rangi polskiego dyplomaty – po raz pierwszy rząd zwrócił się do niej osobiście w sprawie jej wydalenia.
Zastępca ambasadora Maciej Janczak wymienił niepokojące rząd kwestie związane z nią i jej mężem.
Według doniesień prasowych, jako powód zakazu podał „publikowanie treści antyrządowych i prowadzenie działalności politycznej skierowanej przeciwko obecnemu rządowi polskiemu”.
Stwierdził, że „w żadnym wypadku nie spotkali się oni [małżeństwo] z cenzurą”, podczas gdy ministerstwo spraw zagranicznych oficjalnie zażądało usunięcia postu Kramka z Facebooka.
W tej sprawie ministerstwo przegrało później dwukrotnie w sądzie.
Janczak jednak w dalszym ciągu twierdził, że Kozlovska i Kramek nie doświadczyli „działań ze strony jakichkolwiek władz rządowych”. Ale jak nazwać próby siłowego przejęcia kontroli nad ich fundacją, bezowocne kontrole fiskalne, a, w końcu, wydalenie Kozlovskiej?
Jeśli rzeczywiście, jak zdają się sugerować powyższe dowody, zakaz Schengen ma charakter polityczny, to wyraźnie narusza rozporządzenie w sprawie SIS i, być może, traktaty europejskie, a co najmniej zasadę szczerej współpracy.
Przepisy te ustanawiają dopuszczalne podstawy do oznaczania cudzoziemca jako osobę, która: stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego lub popełniła bądź ma wyraźny zamiar popełnienia „poważnego przestępstwa”.
Mąż wzywający do obywatelskiego nieposłuszeństwa na Facebooku raczej nie spełnia tego wymogu.
To, co stanie się dalej, zależy od UE.
Grupa Alde wystosowała pismo do Komisji Europejskiej, żądając wszczęcia dochodzenia i dodania sprawy do trwającej procedury przewidzianej w art. 7.
Władze czterech państw członkowskich UE już stwierdziły, że Kozlovska nie stanowi dla nich żadnego zagrożenia.
Jednak wpis w SIS pozostaje w mocy i – poza okresami wiz krótkoterminowych – para pozbawiona jest prawa do wspólnego życia w UE, a Kozlovska pozostaje wrogiem państwa, państwa, które z każdym mijającym tygodniem obowiązywania zakazu, staje się coraz większym powodem do wstydu.
Marcin Mycielski jest działaczem prodemokratycznym i byłym korespondentem Gazety Wyborczej Bruksela, obecnie pełniącym funkcję dyrektora ds. publicznych w Fundacji Otwarty DIalog.
Źródło: euobserver.com
Podpisz petycję:
Czytaj również:
- Polska korzysta z systemu SIS, aby powstrzymać Prezes Fundacji Otwarty Dialog przed wjazdem do strefy Schengen
- Informacja ws. umieszczenia Lyudmyly Kozlovskiej w systemie SIS przez Polskę
- EUobserver: Polska oskarżona o naruszenie systemów wizowych UE
- Dr Evelien Brouwer: Zakaz wjazdu do strefy Schengen z powodów politycznych? Przypadek Lyudmyly Kozlovskiej