Prezes ODF Lyudmyla Kozlovska była ostatnio tematem artykułu we wiodącej holenderskiej gazecie NRC Handelsblad.
Autorzy artykułu, Roeland Termote i Stéphane Alonso, zwracają uwagę, że “Rośnie poziom wymiany cyfrowych informacji sądowych między państwami UE. Holandia zaczyna ograniczać tę możliwość, ponieważ dochodzi do nadużyć”.
Autorzy dalej piszą:
“– Holandia sprzeciwia się nowemu prawu UE, które upraszcza walkę z przestępczością transgraniczną, lecz rodzi także pytania o prawa obywatelskie. Dwa tygodnie temu Minister Sprawiedliwości Grapperhaus protestował przed Komisją Europejską i innymi państwami członkowskimi.
– Zgodnie z prawem, każdy kraj UE będzie mógł wkrótce bezpośrednio zażądać informacji cyfrowych (tzw. e-evidence, tj. elektronicznego materiału dowodowego) o podejrzanych w Holandii, bez konieczności interwencji miejscowych sądów. W postępowaniach, które są wątpliwe z prawnego punktu widzenia, państwa nie mogą powstrzymać wysyłania takich wniosków o udzielenie informacji.
– Według Grapperhausa, ustawa nie jest „sądoodporna”, ale minister nadal ma niewielkie poparcie. Większość krajów UE opowiada się za nowym prawem.
Wieczorem 13 sierpnia, oszołomiona Lyudmyla Kozlovska stoi przed belgijskim celnikiem na lotnisku Zaventem. „Wydano za Panią list gończy w Polsce”, słyszy. Okazuje się, że w Systemie Informacyjnym Schengen (SIS) została ona zaklasyfikowana jako „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Polski”, a tym samym – dla bezpieczeństwa całej UE.
Ukraińska działaczka na rzecz praw człowieka od lat mieszka w Polsce, wraz z mężem-Polakiem i jest wstrząśnięta tą informacją. Ale też nie całkiem zaskoczona: jej mąż otwarcie krytykował kontrowersyjne reformy, za pomocą których rząd polski próbuje zdobyć kontrolę nad sądownictwem i mianowaniem sędziów. Kozlovska podejrzewa, że to właśnie ta krytyka uniemożliwia jej teraz wjazd do Belgii.
Poseł do Parlamentu z ramienia partii SP, Michiel van Nispen podejrzewa, że sprawna wymiana informacji śledczych w UE, która pozornie wydaje się pozytywną zmianą, jest wykorzystywana przeciwko przeciwnikom politycznym. „Czy mamy wystarczająco dużo pewności, że inne kraje UE są tak samo ostrożne w tej kwestii, jak my w Holandii? Mam co do tego poważne wątpliwości”, mówi Van Nispen.
System SIS zaczął działać w 1995 r., lecz cyfryzacja europejskiego wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania trwa do dziś. W czwartek w Brukseli zostaną omówione nowe propozycje mające na celu zwiększenie międzynarodowych możliwości schwytania przestępców. Jeżeli włoski oficer śledczy zwróci się do KPN z prośbą o udostępnienie danych telefonicznych lub innych dowodów elektronicznych (e-evidence), należy tego dokonać za pośrednictwem organów sądowych w Holandii, składając czasochłonny wniosek o pomoc prawną. Jeśli będzie to leżeć w gestii Komisji Europejskiej, wkrótce będzie można to zrobić bezpośrednio, bez interwencji Holandii. Przedsiębiorstwa będą musiały współpracować”.
Artykuł dalej skupia się na sytuacji w Holandii i wraca do przykładu Lyudmyly Kozlovskiej:
“W środę Izba Reprezentantów omówi również wprowadzenie takiej europejskiej dyrektywy o przechowywaniu i udostępnianiu danych. Van Nispen z partii SP uważa, że propozycje te są ryzykowne. „W pełni rozumiem, że chcecie schwytać przestępców i że oni przekraczają granice krajów”, mówi Van Nispen. „Ale dopóki gwarancje proceduralne w innych państwach nie są takie same jak w Holandii, nie możecie obyć się bez własnego mechanizmu kontroli i równowagi”. Niedawno dwie inne partie polityczne: D66 i GroenLinks (Zielona Lewica) również wyraziły swoje obawy w tej sprawie.
W Brukseli już jest rozważane kolejne, po dyrektywie w sprawie elektronicznych materiałów dowodowych, rozporządzenie, które miałoby umożliwić bezpośrednie podsłuchiwanie osoby w innym kraju, bez potrzeby angażowania lokalnych sądów. „To naprawdę jest o krok za daleko”, mówi Van Nispen. Kozlovska uważa, że jej doświadczenie powinno być ostrzeżeniem. „Bezpośredni dostęp do informacji jest dokładnie tym, do czego dążą autorytarne państwa spoza Europy”.
Kozlovska została ostatecznie deportowana na Ukrainę, po spędzeniu nocy w poczekalni na lotnisku Zaventem. Według niej, władze polskie atakują jej organizację pozarządową od czasu, gdy jej mąż Bartosz Kramek wezwał w 2017 roku na Facebooku do pokojowych działań przeciwko rządowi polskiemu, m.in. do powstrzymania się od płacenia podatków i do strajku nauczycieli. Rząd mówił wówczas o „skandalicznym tekście wzywającym do zamachu stanu w Polsce” i zwrócił się do organów podatkowych o zweryfikowanie organizacji pozarządowej, zarządzanej przez to małżeństwo.
Polski rzecznik zaprzecza w rozmowie z NRC, że w decyzji o zgłoszeniu Kozlovskiej jako „zagrożenia” odegrały rolę „przekonania polityczne”. Ale na arenie międzynarodowej rosną wątpliwości co do praworządności w Polsce i na Węgrzech. Z tego powodu sąd w Amsterdamie ostatnio odmówił nawet przekazania podejrzanych Polsce.
Nie tylko Izba jest zaniepokojona propozycjami Komisji. Zaniepokojone są również firmy telekomunikacyjne i internetowe. Zgodnie z projektem ustawy, wkrótce będą one mogły odrzucić wniosek o udzielenie informacji, jeśli jest on sprzeczny z Kartą Praw Podstawowych UE. Ale firmy nie mogą i nie chcą brać na siebie tej odpowiedzialności, jak oświadczyły niedawno w piśmie skierowanym do Izby. Ustalenie, czy coś jest zgodne z prawem, czy też nie, jest zadaniem władz sądowych, a nie społeczności przedsiębiorców”.
Artykuł na koniec zwraca uwagę na przykład miękkich narkotyków:
“Kolejna trudna kwestia: a co, jeśli Polska, gdzie miękkie narkotyki są zakazane, będzie prowadzić śledztwo w Holandii, gdzie są one dopuszczalne? Czy obywatelom i przedsiębiorstwom nie grozi niebezpieczeństwo znalezienia się w matni prawnej? Członek CDA, Chris van Dam rozumie, że istnieje wiele takich kwestii, ale widzi tu również „inny interes”, jak powiedział niedawno w Izbie Niższej. „Jeśli zamówisz nowy telefon z firmy w innym kraju w Europie i zostaniesz oszukany, będziesz bardzo zadowolony, że nie ma żadnych przeszkód administracyjnych dla przesłania dowodów, które doprowadzą do załatwienia Twojej sprawy”, powiedział członek Izby Niższej. “Jeśli uniemożliwimy to wszystko i sprawimy, że każda sprawa będzie przechodzić przez naszych własnych sędziów, to będzie to również niewykonalne”.
Znaczna większość krajów UE chce, aby nowe prawo UE zostało wdrożone w ciągu roku. Rząd holenderski początkowo wydawał się zgadzać się na to, ale już od kilku tygodni wyhamowuje swoje poparcie. W dniu 20 listopada, Minister Grapperhaus (Sprawiedliwość i Bezpieczeństwo) napisał zaskakująco ostry list do innych państw członkowskich. Grapperhaus i siedmiu innych ministrów, w tym ministrowie z Niemiec, Łotwy i Węgier, nazywają te propozycje „rewolucyjnymi” i dalekosiężnymi. Wyrażają obawy, że prawa obywatelskie mogą być zagrożone i żądają większych gwarancji.
Jest zatem „ niezmiernie istotne, aby istniało bardzo szerokie poparcie”, pisze Grapperhaus. Innymi słowy, w przypadku tak wrażliwej kwestii, mniejszość, która ma wątpliwości, nie może być tak po prostu przegłosowana. W ciągu kilku następnych dni będzie musiało się wyjaśnić, czy Grapperhaus ma w Brukseli wystarczająco dużo przyjaciół”.
Źródło: nrc.nl
Podpisz petycję:
Czytaj także: