Do Warszawy przyjechali białoruscy działacze opozycyjni. Były szef Rady Najwyższej Białorusi Stanisław Szuszkiewicz, kandydat na prezydenta w 2006 roku Aleksander Kazulin (wywiad z nim publikujemy poniżej) i lider kampanii „O wolne wybory” Siarhiej Kaliakin. Mówili o represjach, jakie dotykają opozycję w ich kraju. Na środowej konferencji prasowej wystąpiła również córka ciężko pobitego i znajdującego się w areszcie kandydata na prezydenta Uładzimira Nieklajeua, Ewa. Opowiadała o jego porwaniu przez milicję ze szpitala i fatalnym stanie zdrowia.
Rz: Czy Aleksander Łukaszenko posadzi do więzienia wszystkich liderów opozycji oskarżonych o organizację powyborczych zamieszek?
Aleksander Kazulin: Na pewno – i to na długo. W ten sposób bowiem zyskuje zakładników, o których może się targować. Ale jeśli ktokolwiek spróbuje się z nim targować, uczyni wielki błąd. Łukaszenko zachował się bowiem jak porywacz, jak terrorysta. A na całym świecie z terrorystami się nie negocjuje. Zwolnienie więźniów politycznych nie może być przedmiotem handlu.
Pan sam długo siedział w więzieniu.
Tak. I mogę powiedzieć, że na Białorusi w więzieniach panują straszne warunki. Jest tam dużo gorzej niż w SIZO, czyli izolatorach śledczych. Jestem przekonany, że Łukaszenko będzie chciał zastosować metody Stalina z 1937 roku. Spróbuje doprowadzić do pokazowych procesów. Aby te procesy się udały, zatrzymani opozycjoniści będą nakłaniani do składania wzajemnie obciążających zeznań.
Twierdzi pan, że dla doprowadzenia do zmiany sytuacji politycznej na Białorusi potrzebna jest współpraca Rosja – UE. To możliwe?
Nie tylko możliwe, ale i konieczne. Łukaszenko stara się wykorzystać jednych przeciwko drugim. Europę przekonuje, że jeśli nie otrzyma wsparcia, to wówczas Białoruś zostanie wchłonięta przez Rosję. Rosjan – że jeśli nie dostanie pomocy, to zwróci się ku Europie. A w ostatecznym rozrachunku wygrywa i z Europejczykami, i z Rosjanami. Nie wiemy, co tuż przed wyborami Łukaszenko obiecał Moskwie. Ze względu na naszą sytuację gospodarczą nie będzie jednak w stanie tych obietnic dotrzymać. I Rosja znów się przekona, że nie ma co liczyć na porozumienie z Łukaszenką.
A co powinien robić Zachód?
To, co już zrobiła Polska. Wprowadzić zakaz wjazdu dla wszystkich urzędników czy sędziów winnych tego, co się na Białorusi dzieje. I to nie tylko dla nich, ale i członków ich rodzin. Trzeba wykorzystać doświadczenie walki ze stanem wojennym w Polsce. Potrzebne jest jednolite europejskie stanowisko – i tu słowa wdzięczności należą się szefom MSZ Polski, Czech, Szwecji i Niemiec za ich szybkie wspólne oświadczenie.