1. Streszczenie
Fundacja Otwarty Dialog po stanowczym opowiedzeniu się za niezależnością sądownictwa, a tym samym przeciw łamaniu konstytucji i rządów prawa w Polsce w dn. 21.07.2017 r., stała się obiektem bezprecedensowych ataków [1], [2], [3], [4], [5] ze strony polskiej administracji rządowej i szeroko rozumianych środowisk prawicowych (w szczególności mediów państwowych i prorządowych, ale także tytułów otwarcie prorosyjskich i rosyjskich).
Nieoczekiwanie ich częścią stali się niektórzy działacze społeczni, w tym osoby współpracujące wcześniej z nami i wspierane przez Fundację. Jedną z nich jest prowadzący facebookowy profil Rosyjska V Kolumna w Polsce Marcin Rey. Rzeczywistych powodów ataku z jego strony upatrujemy w sferze osobistej i ambicjonalnej (nie odmawiając mu jednocześnie poczucia przynajmniej częściowej słuszności i wiary w głoszone tezy, które zapewne mu towarzyszy). Jednocześnie sam M. Rey przyznaje, że w ostatnich wyborach parlamentarnych głosował na PiS (aczkolwiek dodając, że obecnie pozostaje krytyczny wobec wielu działań rządu).
Marcin Rey (zawodowo tłumacz języka francuskiego, a po godzinach – aktywista; detektyw-amator) w dn. 14.08.2017 r. opublikował ponad 150-stronicowy raport poświęcony “działalności i powiązaniom” Fundacji. Jest to pierwsze tego rodzaju (dedykowane w całości nam) przedsięwzięcie w naszej historii.
Choć opracowanie budzi niejaki szacunek już samą swoją objętością i jako takie sprawia – na pierwszy rzut oka – wiarygodne wrażenie, to raport pełen jest błędów i przeinaczeń. Co więcej, wielokrotnie pojawiają się w nim (i następnie powtarzają) elementarne błędy faktograficzne. Wbrew późniejszym, bagatelizującym twierdzeniom autora, nie dotyczą one “jedynie drobiazgów” [1], [2], lecz również kwestii zasadniczych. Ponadto, gdyby ww. raport okroić o owe drobiazgi, to jego lwia część nadawałaby się – kolokwialnie rzecz ujmując – do kosza. Wykazujemy to dokładnie w niniejszym dokumencie.
Fundamentalne wątpliwości budzi wiele przytoczonych w raporcie źródeł (a czasem także ich brak), jak i zaufanie, z którym autor podchodzi do źródeł rosyjskich i informacji publikowanych w mediach społecznościowych (częstokroć wzajemnie sprzecznych, zwyczajnie nieaktualnych, bądź mających wydźwięk ironiczny). Z niektórymi cytowanymi przez autora osobami Fundacja pozostaje w konflikcie prawnym, a wiarygodność części z nich podważyły już wcześniejsze procesy sądowe, zakończone sprostowaniami na korzyść Fundacji.
Zasadnicze pytania dotyczą także bardzo selektywnego doboru tematów (stanowiących absolutnie niereprezentatywny wycinek działalności Fundacji) oraz kompetencje autora co do znajomości prezentowanej problematyki, jak również jego doświadczenie w ich ocenie. Nie negując zasług M. Reya na polu walki z rosyjską dezinformacją, trudno uznać go za praktyka bądź eksperta od ładu korporacyjnego, inżynierii finansowej, historii najnowszej i życia publicznego w Kazachstanie, rosyjskiej opozycji i świata przestępczości zorganizowanej w tym kraju czy polskiego i międzynarodowego prawa o obrocie towarami o znaczeniu strategicznym.
Naczelna teza raportu M. Reya dotyczy rzekomych związków Fundacji z rosyjskim sektorem zbrojeniowym, z którego miałaby pochodzić istotna część jej dochodów. Tym absurdalnym oskarżeniom stanowczo – i po raz kolejny – zaprzeczamy. Fundacja jest jedną z najbardziej skutecznych proukraińskich i antykremlowskich organizacji w Polsce i w Europie znaną m. in. z obrony więźniów politycznych w Rosji [1], [2] i kampanii na rzecz sankcji przeciwko Rosji [1], [2], [3], [4], [5]. Począwszy od przełomu 2013/2014 r. aktywnie zwalczaliśmy środowiska prorosyjskie w Polsce m. in. partię Zmiana [1], [2] czy współpracowników antyukraińskiego portalu Kresy.pl [1], [2]. Jednocześnie oskarżenia te nie są nowe – po raz pierwszy pojawiły się one 29.07.2017 w prawicowych portalach, a następnie 30.07.2017 w TVP, która stała się po 2015 r. znaną z licznych konfabulacji tubą propagandową obecnego polskiego rządu. Zostały one następnie powielone przez kolejne prawicowe media i – niestety – samego Marcina Reya. Zasadniczo te same media [1], [2], [3] podchwyciły następnie “rewelacje” raportu M. Reya informując dalej o jego publikacji. Słabości raportu bardzo celnie i stosunkowo obszernie punktuje natomiast artykuł Onetu z dn. 19.08.2017 r., a psychologię autora (skłonności do paranoi i poszukiwania wrogów nawet we własnym otoczeniu) przedstawia Tygodnik Powszechny z dn. 11.09.2017 r.
Darczyńcy Fundacji są jawni, a ich personalia były dostępne od kilku lat w otwartych sprawozdaniach i publikowane na stronach internetowych. Fundacja w swoich działaniach pozostaje zasadniczo niezależna od swoich donorów i w sposób oczywisty nie może ponosić odpowiedzialności za zmienne koleje ich losu. Ewentualne fakty wywierania nieuprawnionego wpływu na naszą działalność z ich strony w interesie państw obcych zostałyby natychmiast zgłoszone organom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo państwa. W historii swojej działalności Fundacja niejednokrotnie zawiadamiała Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o podejrzeniach działalności obcych służb specjalnych (w tym o składanych nam przez nie propozycjach) na terytorium Polski.
Podłością jest natomiast przypisywanie ukraińskim (w tym krymskim) biznesmenom, którzy wspierali nasze działania na rzecz Majdanu w 2013/14 i pomoc dla Ukrainy w początkach 2014 r. rosyjskiej tożsamości i wrogiej Ukrainie motywacji.
Pozyskiwanie środków na naszą działalność jest bardzo trudne, a dokładna weryfikacja ich pochodzenia – częstokroć niemożliwa. Zachowując transparentność (ewidencjonujemy dane darczyńców) i legalność prowadzonych działań, priorytetem jest dla nas ich wydatkowanie na cele statutowe. Koszty działalności, jak i same działania Fundacji są jawne; prowadzimy także intensywną komunikację w mediach i mediach społecznościowych. Wszystkie nasze przychody podlegają starannej ewidencji, a w przypadku zaistnienia podejrzeń w myśl ustawy o przeciwdziałaniu terroryzmowi i praniu brudnych pieniędzy, obligatoryjnie zgłaszane są one przez biuro rachunkowe Fundacji Generalnemu Inspektorowi Informacji Finansowej. Takie przypadki nie miały jednak dotąd miejsca. Choć Fundacja przechodziła liczne kontrole ze strony tak organów fiskalnych, jak i odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa, to żadne z tych instytucji nie zgłaszały też nigdy do nich zastrzeżeń.
Autor raportu zdaje się jednak tych uwarunkowań – podobnie jak różnicy i rozdziału pomiędzy Fundacją a osobami i podmiotami trzecimi, niezależnymi (w tym partnerami, darczyńcami czy byłymi wolontariuszami) – nie rozumieć i nie akceptować. Ma natomiast pełne prawo do zgłoszenia rzekomych nieprawidłowości właściwym organom, do czego serdecznie go zachęcamy.
Przywoływany przez M. Reya przypadek Petra Kozłowskiego [ukr. Петро Козловський, ang. Petro Kozlovsky] jako osoby rodzinnie związanej z osobami zarządzającymi Fundacją i istotnego darczyńcy, który – rzekomo – prowadzi dalej biznes na okupowanym przez Rosję Krymie jest całkowicie nieprawdziwy. Szczegółowo odnosi się do tej sprawy wcześniejsze oświadczenie Lyudmyly Kozlovskiej [ukr. Людмила Козловська, ang. Lyudmyla Kozlovska].
Kuriozalne wrażenie robi imputowany nam w raporcie gąszcz skomplikowanych krymsko-rosyjskich powiązań biznesowych, o których dowiadujemy się z niego… po raz pierwszy (podobnie jak w przypadku wcześniejszych schematów TVP łączących nas z rosyjskimi stoczniami i marynarką wojenną). Trudno zresztą odnaleźć logikę we wspieraniu przez rosyjski sektor zbrojeniowy silnie i konsekwentnie proukraińskiej organizacji jaką jesteśmy (i zawsze byliśmy).
W związku z dostawami pomocy humanitarnej (m. in. hełmy i kamizelki kuloodporne) na Ukrainę, w 2014 r. Fundacja otrzymała koncesję MSW na obrót towarami specjalnego przeznaczenia. Wiązała się ona z pomyślnym przejściem procesu weryfikacji m. in. przez ABW i SKW. W 2016 r. Fundacja pomyślnie przeszła również czynności kontrolne MSWiA.
W niniejszym opracowaniu wykazujemy część z bardzo dużej liczby błędów, z których niektóre można złożyć na karb niestaranności, niewystarczającej znajomości opisywanej tematyki, ale także złej woli autora: M. Rey w sposób uporczywy stara się bowiem zewsząd wykazać Fundacji i członkom jej zespołu jakiekolwiek rosyjskie powiązania, które miałyby uwiarygodnić jego teorię o “rosyjskim śladzie”. Sprawia to przemożne wrażenie, że raport powstał na bazie skrywanej niechęci wobec Fundacji i w oparciu o z góry założoną tezę.
Odnosimy się do tego kilkukrotnie w dalszej części niniejszego opracowania.
Ubolewamy także nad podważoną w istotny sposób wiarygodnością Marcina Reya i Rosyjskiej V Kolumny w Polsce, dla których jego stronniczy i nierzetelny raport staje się istotnym ciosem. Niejednokrotnie dają temu wyraz sami internauci, w tym czytelnicy Rosyjskiej V Kolumny w Polsce.
Marcina Reya postrzegaliśmy jako dobrego znajomego, z którym “graliśmy do jednej bramki” – wspierając Ukrainę i przeciwstawiając się agresji i polityce Kremla. Pomimo tego, raport przygotowywał w ukryciu i nie kontaktował się z nami na etapie jego tworzenia; nie próbował weryfikować żadnych informacji ani wyjaśniać swoich wątpliwości. Także po publikacji raportu odmawiał często rozmów z dziennikarzami (w związku z powstającymi artykułami Onetu i Tygodnika Powszechnego oraz programem Polsat News 2) na jego temat, a nawet atakował ich personalnie.
2. Uwagi ogólne i porządkowe
- Istotne znaczenie dla zapoznania się z kontekstem niniejszego opracowania ma poświęcony Fundacji raport Marcina Reya z dn. 14.08.2017 r. Zapisaliśmy jedną z jego pierwszych wersji, do której szczegółowo odnosimy się w dalszej części. Autor raportu popełnił wiele błędów, z których niektóre następnie korygował pod wpływem krytycznych artykułów w mediach i zwracających na nie uwagę internautów. Z jednej strony wypada docenić szybkość reakcji, z drugiej – to pierwotna wersja raportu ujrzała światło dzienne, została nagłośniona i pobrana przez większość odbiorców. To ta wersja spowodowała naruszenia naszych dóbr osobistych i jako taka jest dla nas punktem odniesienia – także w działaniach prawnych. Autor za błędy nie przeprosił w żaden sposób; nie skorygował też wszystkich z nich (tylko niektóre). Z aktualizowanych wersji raportu nie wynika również, w których miejscach występowały błędy (w tym liczne faktograficzne) – sprawia to wrażenie ich kamuflowania i ukrywania braku zachowania należytej staranności.
- W dokumencie stosujemy często i wymiennie następujące nazewnictwo:
Fundacja Otwarty Dialog to inaczej: “Fundacja” bądź “ODF” (Open Dialogue Foundation); czasami posługujemy się też pierwszą osobą liczby mnogiej (my, nas, nasze działania itp.);
Marcin Rey występuje w tekście jako “autor raportu” (lub krótko: “autor”, kiedy z bezpośredniego kontekstu wynika, że mowa o rzeczonym raporcie) bądź po prostu “M. Rey”;
raport Marcina Reya to także “raport” – jeśli nie jest wyraźnie wskazane, że chodzi o inne opracowanie, to odwołujemy się właśnie do niego;
“opracowanie” – jeśli nie jest sprecyzowane o jakie opracowanie chodzi, to oznacza ono niniejszą odpowiedź na raport M. Reya. - Z uwagi na skierowanie niniejszego opracowania w pierwszej kolejności do polskich czytelników, zastosowaliśmy polską transkrypcję obcojęzycznych nazwisk i nazw własnych (odnosi się to zasadniczo do osób oraz miejscowości, firm i organizacji z krajów przestrzeni postsowieckiej). Dla lepszej orientacji i ułatwienia ewentualnych dalszych poszukiwań, w nawiasie podajemy dodatkowo transkrypcję angielską i zapis oryginalny (kiedy dane nazwisko bądź nazwa pojawia się w tekście po raz pierwszy).
- W głównej części opracowania odnosimy się do poszczególnych cytatów z raportu M. Reya pod nimi umieszczając swoje komentarze. Zasadniczo cytaty są przywołane mniej więcej w kolejności, w jakiej pojawiły się w raporcie, natomiast od tej reguły zdarzają się wyjątki – kluczowe jest bowiem ich przyporządkowanie do poszczególnych spraw i wątków. W niektórych wypadkach mogą pojawiać się pewne powtórzenia (omówienia i rozwinięcia/uzupełnienia poruszanych wcześniej kwestii) – wynika to z kolei z konstrukcji samego raportu, w którym zdarza się, że autor powraca kilkukrotnie np. do sprawy Muchtara Abliazowa i formułuje pewne, podobne tezy więcej niż jednokrotnie.
- Objętość opracowania determinowana jest objętością raportu i skalą działalności Fundacji. Staraliśmy się pieczołowicie udokumentować wszystkie możliwe fakty, o których piszemy. Praca nad źródłami, ich odszukiwaniem, przeglądem i selekcją stanowiła bodaj największy wysiłek w procesie tworzenia niniejszego opracowania. Uważamy, że można w tej materii zrobić jeszcze więcej, ale wydłużyłoby to pracę nad opracowaniem niepomiernie. Źródła kierują do materiałów w wielu językach – nie wszystkie z nich są dostępne w języku polskim. Siłą rzeczy dokonany wybór jest mocny selektywny; w wielu wypadkach dalszy research dla osób zainteresowanych jest prosty: w Google znajdują się nieraz dziesiątki, setki i tysiące materiałów na niektóre z przywoływanych tematów.
- Ważnymi publikacjami wprowadzającymi w kulisy i kontekst zaistniałej w związku z raportem sytuacji są artykuły Onetu z dn. 19.08.2017 r. i Tygodnika Powszechnego z dn. 11.09.2017 r. Pierwszy z nich koncentruje się na licznych błędach i przekłamaniach zawartych w raporcie, drugi – analizuje działalność autora i jego motywacje. Z uwagi na udzielone redakcjom obszerne komentarze dotyczące treści raportu i naszych relacji z jego autorem, odwołujemy się do nich w dalszej części opracowania wielokrotnie.
- W związku z licznymi odwołaniami w treści niniejszego opracowania, rekomendujemy również lekturę dotychczasowych oświadczeń Fundacji:
– Stanowisko Fundacji Otwarty Dialog w związku z anonimowym opracowaniem pn. «8 rzeczy, które warto wiedzieć o Fundacji Otwarty Dialog» z dn. 29.03.2016 r.
– Oświadczenie Fundacji Otwarty Dialog z dn. 31.07.2017 r. (finansowanie i darczyńcy, czyli o sorosach słów parę);
– Oświadczenie i sprostowania artykułów Igora T. Miecika (Gazeta Wyborcza, 7.08.2017 r.);
– Oświadczenie Prezes Fundacji Otwarty Dialog Lyudmyly Kozlovskiej z dn. 17.08.2017 r. (to oświadczenie odnosi się bezpośrednio do raportu i spraw związanych z rodziną Lyudmyly Kozlovskiej);
oraz najważniejszych podsumowań:
– Działalność na rzecz Ukrainy i nie tylko. Wybrane inicjatywy i projekty Fundacji Otwarty Dialog 2016-17;
– Największe osiągnięcia Fundacji w 2016 roku;
– Największe osiągnięcia Fundacji 2010-2016;
– Informacje wprowadzające na temat międzynarodowej działalności Fundacji Otwarty Dialog na rzecz praw człowieka w latach 2013 – 2015, koordynowanej przez biuro Fundacji w Brukseli;
– Podsumowanie pomocy humanitarnej przekazanej przez Fundację Otwarty Dialog w 2015 roku;
– Podsumowanie działań Fundacji Otwarty Dialog i EuroMajdan Warszawa na rzecz Ukrainy 2013-2014;
a także podsumowań merytorycznych za poszczególne lata.
Już one same odpowiadają na wiele wątpliwości i zarzutów podnoszonych przez autora raportu. Znamienne wydaje się to, że Marcin Rey nie zapoznał się z tymi z nich, które powstały przed publikacją raportu. Innym wytłumaczeniem może być ich celowa ignorancja. Na podobnej zasadzie można to odnieść do licznych komentarzy medialnych i wywiadów przedstawicieli Fundacji. - Raport odbił się umiarkowanie szerokim echem w internecie (głównie wśród znajomych autora i czytelników Rosyjskiej V Kolumny), zaistniał też szeroko w zwalczających Fundację mediach prawicowych wspierających obecną władzę. Niemniej spotkaliśmy się z także reakcjami negatywnymi/ostrożnymi ze strony osób, instytucji i środowisk istotnych dla nas ze względu na działalność w podobnych obszarach i możliwości ewentualnej współpracy partnerskiej. Stanowi to asumpt do sformułowania roszczeń odszkodowawczych – są to realne szkody o charakterze reputacyjnym. W wymiarze medialnym i społecznym – wola ich neutralizacji i składane w związku z tym wcześniejsze deklaracje są powodem powstania niniejszego opracowania, które stanowi rozwinięcie wcześniejszych komentarzy ODF i jej przedstawicieli.
- Nie mieliśmy najmniejszej ochoty tworzyć niniejszego opracowania.
Po pierwsze, wiązało się to z ogromną ilością poświęconego na nie czasu (w sytuacji bardzo ograniczonych zasobów i zredukowanych struktur). Po drugie – spotykamy się w ostatnim okresie z bezprecedensowymi atakami i w najwyższym stopniu niepokojącą sytuacją w Polsce; w tym kontekście raport i zarzuty ze strony M. Reya są dla nas po prostu jednymi z wielu elementów szerszej całości: ataku na rządy prawa i sektor pozarządowy w Polsce. Naturalny priorytet w ostatnich tygodniach miała dla nas organizacja wydarzeń w ramach warszawskiej konferencji OBWE [1], [2], spotkań i rezolucji na forum międzynarodowym [1], [2], spór z MSZ [1], [2] czy Gazetą Wyborczą [1], [2] oraz kontrola celno-skarbowa [1], [2]. Po trzecie – autora raportu traktowaliśmy dotąd jako relatywnie dobrego znajomego, szczerze i razem z nami zaangażowanego po jasnej stronie mocy – na rzecz wsparcia Ukrainy, przeciwko – szeroko rozumianej – rosyjskiej agresji. - Przeglądając ostatnio zapisy naszych rozmów i prowadzonej w latach 2015-2016 korespondencji mieliśmy nawet wrażenie pewnej zażyłości, która wytworzyła się w związku z dosyć częstymi kontaktami i współpracą w zwalczaniu środowisk prokremlowskich w Polsce. Rozwijamy ten wątek w dalszej części opracowania. Niechętnie i z mieszanymi odczuciami ujawniamy także fragmenty prowadzonych wtedy dyskusji. Sądzimy, że nikomu już dziś odkrycie części kulis niektórych spraw nie zaszkodzi, natomiast przyczyni się do lepszego ukazania nieprawd, którymi posługuje się autor raportu. Nie do końca chcemy też uderzać w jego – w gruncie rzeczy pożyteczną – działalność, jednak wydaje nam się, że nie mamy wyboru: musimy bronić naszego dobrego imienia.
- W związku z planowanym krokami prawnymi zabezpieczyliśmy notarialnie wykorzystywane w opracowaniu print screeny postów i komentarzy w internecie. Nie możemy bowiem wykluczyć prób ich kasacji przez autora raportu bądź inne osoby – może się wtedy zdarzyć, że niektóre linki kierujące do mediów społecznościowych staną się nieaktywne.
- Przepraszamy za możliwą w odbiorze ostrość niektórych z wyrażanych ocen. Staramy się ważyć słowa, niemniej pewne zachowania w świetle posiadanych informacji i/lub osobistych doświadczeń uważamy za jednoznaczne.
- Nie planujemy kolejnych opracowań tego rodzaju – uważamy, że temat potraktowaliśmy więcej niż wyczerpująco. Nie wykluczamy jednak dalszych prac nad poprawą ekspozycji i warstwy wizualnej opracowania – najpewniej będzie ono (podobnie jak inne oświadczenia) pewnym punktem odniesienia w różnych dyskusjach w przyszłości. Być może przyczyni się ono także do lepszego zrozumienia działalności Fundacji i jej uwarunkowań.
3. Kulisy publikacji raportu – komentarz
- Z ubolewaniem i przykrością przyjęliśmy fakt publikacji poświęconego nam (dalej: Fundacja, ODF) raportu autorstwa naszego znajomego Marcina Reya, prowadzącego profil Rosyjska V Kolumna w Polsce na Facebooku.
- Nasza znajomość z Marcinem Reyem sięga 2014 r. Mamy wielu wspólnych znajomych, wielokrotnie współpracowaliśmy występując przeciwko środowiskom antyukraińskim i prorosyjskim w Polsce (m. in. partia Zmiana, portal Kresy.pl, grupy nacjonalistyczne). Łączyła nas także kampania przeciwko rosyjskiej grupie motocyklistów o charakterze quasi-terrorystycznym “Nocne Wilki” i ich planom pobytu na terytorium Polski w 2015 r [1], [2], [3]. Wymienialiśmy liczne obserwacje i informacje (w tym także szczegółowe inf. dotyczące byłego wolontariusza ODF Tomasza Maciejczuka, sprawy wybuchu w centrum “Ukraiński Świat” i kolejnych incydentów tego typu, aktów wandalizmu dokonywanych przez byłego redaktora Kresy.pl Marcina Skalskiego, partii Zmiana i jej poszczególnych działaczy), a w oparciu o nie przygotowywaliśmy zawiadomienia do polskich organów ścigania, w tym ABW. Fundacja informowała o nich także i Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m. st. Warszawy oraz oficera ds. bezpieczeństwa ambasady USA.
- W związku z wtargnięciem grupy narodowców “Narodowa Wolna Polska” do prowadzonego przez nas w Warszawie centrum “Ukraiński Świat” jesienią 2015 r [1], [2], [3]. Marcin Rey zaangażował się w identyfikację sprawców. Ich personalia zostały opublikowane w internecie. W odwecie na niego (występującego wcześniej incognito pod zasłoną profilu internetowego Rosyjskiej V Kolumny) i na ODF spadła fala mowy nienawiści i gróźb karalnych [1], [2], w związku z czym rozpoczęliśmy publiczną akcję w jego obronie pod hasłem #JeSuisMarcinRey [1], [2], [3]. O atakach powiadomiliśmy również prokuraturę i policję. M. Rey wyrażał wdzięczność, także publicznie [1], [2], [3]. Wspieraliśmy go również w trakcie procesu z wydawcą portalu Kresy.pl w sierpniu 2016 r.
- W związku z powyższym byliśmy przeświadczeni, że stoimy bo jednej stronie barykady i utrzymujemy poprawne relacje. M. Rey nigdy wcześniej w rozmowach z nami nie kwestionował naszego zaangażowania we wsparcie Ukrainy i zwalczanie rosyjskich wpływów w Polsce. Prowadziliśmy dosyć intensywną komunikację za pomocą internetu, a po dłuższym czasie (zima 2016 r.) poznaliśmy się także osobiście.
- Nie byliśmy zaskoczeni samą publikacją raportu w sierpniu (takie sygnały dochodziły do nas wtedy od kilku tygodni), lecz jego charakterem i motywacją autora. Wątpliwa jest dla nas także celowość jego powstania i publikacji w obecnym okresie, kiedy ODF znajduje się pod bezprecedensowym naciskiem ze strony struktur państwowych i prorządowych, prawicowo-populistycznych mediów. Obszerne, lecz wątpliwej jakości opracowanie wpisuje się prowadzoną przez nie agresywną kampanię propagandową przeciwko organizacjom pozarządowym w Polsce. Nie wiemy, czemu służy (w świetle deklarowanej misji Rosyjskiej V Kolumny) kolejne uderzenie w silnie proukraińską i przeciwstawiającą się – w sposób głośny i skuteczny – agresywnej polityce Putina organizację. Co więcej – przynajmniej w niektórych dyskusjach – autor sam przyznaje, że w jego ocenie ODF nie jest rosyjską agenturą wpływu i nie działa w sposób nielegalny.
- Domniemywamy natomiast, że istotną rolę mogły odegrać skrywane urazy autora na tle ambicjonalnym: zdarzało się okresowo, że we wcześniejszych internetowych dyskusjach faktycznie zarzucał nam swego rodzaju pomniejszanie jego i powiększanie własnej roli w prowadzonych (w tym wspólnie) kampaniach społecznych. Nie przywiązywaliśmy jednak do tego większego znaczenia, wychodząc z założenia, że owe próby licytacji na zasługi zakrawają raczej na śmieszność.
- Autor, pomimo opisanej wyżej znajomości, na żadnym etapie prac nad raportem nie podjął próby kontaktu z nami, ani innymi przedstawicielami Fundacji. Nie weryfikował tym samym żadnych podawanych przez siebie informacji, z których znacząca część godzi w dobre imię Fundacji i wspierających ją osób. Uważamy ten fakt za smutny i skandaliczny. Tym bardziej, że do tej pory ceniliśmy działalność Rosyjskiej V Kolumny i jej dotychczasowy dorobek uważamy za wartościowy. Zapytany o powody braku kontaktu Marcin Rey w sposób obcesowy i agresywny odparł, że “kłamiemy cały czas” i – nie będąc dziennikarzem – nie ma takiego obowiązku. Dodał też, że jego praca wymaga “chytrości” i że jest to “polityka” (cokolwiek miałoby to znaczyć).
4. Podstawowe słabości raportu i możliwe motywacje autora
BRAK OBIEKTYWIZMU –
Z GÓRY NARZUCONA TEZA
Raport w naszej ocenie pisany był pod z góry założoną tezę – z celem wykazania, że ODF jest organizacją podejrzaną, a nawet niebezpieczną. Jego objętość i ogromna ilość szczegółów, które zawiera budzi swoisty podziw dla ilości pracy wykonanej przez jednego człowieka. Uwiarygadnia go to już przy pierwszym kontakcie – raport sprawia wrażenie poważnego i dobrze udokumentowanego opracowania.
SELEKTYWNE PODEJŚCIE DO TEMATÓW
I FAKTÓW
Autor koncentruje się na kwestiach – jego zdaniem – niewygodnych i krytycznych dla ODF. Jednocześnie raport jest wybitnie selektywny – w sposób szczegółowy opisuje niektóre powiązania, związane z kilkoma wybranymi przez siebie sprawami i aspektami, pomijając wiele innych. Podkreślić należy, że skala działalności ODF od momentu powstania jest tak duża, że jej rzetelne i kompleksowe przedstawienie wymagałoby stworzenia raportu wielokrotnie większego. Autor raportu niemal całkowicie pomija tematy, które nie pasują mu do przyjętej koncepcji, zgodnie z którą ODF jest związany z rosyjskim biznesem zbrojeniowym, a więc pośrednio także – z rosyjskimi służbami specjalnymi i rządem. Całości dopełniają insynuacje o rzekomych związkach z rosyjską mafią i nieomal mafijnych metodach działalności.
Raport zasadniczo ignoruje te (liczne) obszary działalności, które świadczą – wbrew sugestiom autora i naciąganym powiązaniom, które stara się zaprezentować – o jej antyrosyjskim (w znaczeniu: antyputinowskim) charakterze. Pomija znaczenie szeregu intensywnych działań lobbingowych prowadzonych przez ODF na arenie międzynarodowej mających na celu wprowadzenie i utrzymanie sankcji wobec Rosji i członków jej najwyższych władz państwowych. Pomija skuteczne kampanie na rzecz obrony więźniów Kremla, wsparcie rosyjskiej opozycji i uchodźców politycznych, raporty o naruszaniu przez Rosję prawa międzynarodowego (w tym podczas wojny przeciwko Ukrainie), walkę z propagandą i dezinformacją, promocję raportu posłanki Małgorzaty Gosiewskiej o rosyjskich zbrodniach wojennych na Ukrainie (w którego tworzenie był sam zaangażowany) i wiele innych [1], [2] (w tym także dużą akcję wsparcia ukraińskich żołnierzy w tzw. strefie operacji antyterrorystycznej – ATO).
BARDZO NACIĄGANE POWIĄZANIA
Autor eksponuje za to rozmaite faktyczne i domniemane powiązania osób i instytucji trzecich (w jakikolwiek sposób mających styczność z ODF), z których mają wynikać przede wszystkim ich szeroko rozumiane związki z Rosją. Abstrahuje przy tym całkowicie od kontekstu historycznego, możliwości zmiany postaw i wyborów życiowych, specyficznych okoliczności i przede wszystkim – braku jakiegokolwiek wpływu ODF na te uwarunkowania, jak również dosyć oczywistego braku znaczenia tych relacji dla działalności Fundacji. Jest też oczywiste, że pewna skala działalności niesie ze sobą szereg rozmaitych kontaktów i powiązań, a metodą wiązania ze sobą znajomych znajomych można dotrzeć do niemal każdej osoby na świecie. Kuriozalne wrażenie robi w tym kontekście np. prezentowanie w indeksie raportu szeregowych pracowników administracyjnych ODF obok szefów rosyjskiej mafii i tuzów rosyjskiego rządu. W ten sposób sama ilość (selektywnie dobranych i częstokroć fałszywych) faktów i nagromadzenie groźnie wyglądających postaci, w tym z pierwszych stron gazet, rzutuje na odbiór ODF w oczach czytelników raportu.
BRAK KONKLUZJI; INSYNUACJE I POMÓWIENIA
Choć w raporcie brakuje konkluzji i autor raczej unika definitywnych stwierdzeń, to w naszą reputację godzi ciąg prezentowanych w nim niedomówień i insynuacji. Z drugiej strony część tez ma charakter wybitnie subiektywny i opiera się li tylko na opinii samego autora, który nawet nie próbuje jej uzasadnić, czy podeprzeć faktami (jak swojego stwierdzenia o zakulisowych intrygach, czy pikietach przeciwko Mistralom, które tylko przeszkadzały).
BRAK ŹRÓDEŁ
Zasadniczy problem dotyczy źródeł. Autor opiera się na wątpliwej jakości źródłach, a często nie przytacza ich wcale. Wiarygodność wielu z nich można podważyć w łatwy sposób, a już na pewno nie powinny być one traktowane bezkrytycznie. W niektórych wypadkach dochodzi o manipulacji – wykorzystywane są informacje wyrwane z kontekstu, w tym czasowego, w którym zachodziły opisywane wydarzenia. Dosyć powszechne są przekłamania, będące najpewniej wynikiem pośpiechu, niestaranności, czy ograniczonej znajomości podejmowanej tematyki (choć nie można też wykluczyć złej woli, a przynajmniej negatywnego a priori podejścia autora).
Niewiarygodne źródła:
- stronnicze (skonfliktowane z nami)
- skompromitowane
Powszechne są elementarne błędy faktograficzne i zwyczajna konfabulacja. Niektóre zdarzenia są nadinterpretowywane, bądź interpretowane mylnie – co prowadzi do błędnych, acz daleko idących wniosków.
Wątpliwości budzą także już same kompetencje autora (zawodowo tłumacza języka francuskiego), zwłaszcza w materii skomplikowanych operacji finansowych i charakteru powiązań biznesowych, czy też – nie mniej złożonej i niejednoznacznej – rzeczywistości politycznej, gospodarczej i społecznej okupowanego przez Rosję Krymu, czy Kazachstanu. Ich brak (w tym podstawowego doświadczenia) tłumaczyć może zaufanie do wątpliwych (nierzetelnych, nieaktualnych, ale też stronniczych i skompromitowanych) źródeł.
WĄTPLIWE KOMPETENCJE AUTORA
Zauważamy, że gdyby Marcin Rey podjął próbę kontaktu z nami w trakcie prac nad raportem, to mógłby uniknąć wielu z niżej wypunktowanych błędów, a obiektywizm opracowania byłoby podważyć zdecydowanie trudniej. W zaistniałych okolicznościach trudno uciec natomiast od przypisywania autorowi skrywanej niechęci względem nas i naszych działań jako jego głównej sile napędowej. Być może, w związku z medialną wrzawą wokół Fundacji w ostatnich tygodniach, chodziło mu także o zaistnienie w tym kontekście jako demaskatora i bezkompromisowego odkrywcy prawdy. Innym wyjaśnieniem może być swego rodzaju prośba/zamówienie raportu ze strony kręgów zbliżonych do obecnej władzy w Polsce, lub też innych – w szczególny sposób “życzliwych” naszej działalności.
SUBIEKTYWIZM; OSOBISTA NIECHĘĆ: URAZY AMBICJONALNE
Być może jakiegoś rodzaju poszlaką (świadczącą o zaangażowaniu w tworzenie raportu, czy ew. konsultacjach) mogą być internetowe zapowiedzi [1], [2], [3] w stylu “poczekajcie, już niedługo coś się ukaże na temat ODF” dyrektorki telewizji Biełsat Agnieszki Romaszewskiej-Guzy (z którą Fundacja również, acz sporadycznie, współpracowała wcześniej; występowaliśmy także na antenie i wspieraliśmy zawsze telewizję Biełsat [1], [2], [3], [4]). Znajomość ww. osoby z autorem raportu może mieć natomiast także związek z osobą jej męża, Jarosława Guzego, który razem z M. Reyem zasiada we władzach Polsko-Ukraińskiej Fundacji Psary, miał być też zatrudniony w Narodowym Centrum Kryptologii (jednej z instytucji kluczowych dla bezpieczeństwa państwa, podległej MON i wspierającej działania m. in. Służby Wywiadu Wojskowego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego). Z nieoficjalnych informacji posiadanych przez nas wynika, że ODF miałaby stać się szczególnym obiektem zawiści ze strony osób powiązanych z polskimi służbami specjalnymi jako podmiot niezależny i dynamiczny – łamiący swego rodzaju nieformalny monopol na politykę wschodnią i potencjalnie zagrażający utrwalonym układom osobistym i instytucjonalnym wyrosłym przez lata wokół MSZ, mechanizmów finansowych związanych z polską pomocą rozwojową na rzecz krajów trzecich, ich operatorów i beneficjentów. Oczywiście, na tym etapie traktujemy je jako przypuszczenia – nie dysponujemy żadnymi dokumentami, czy oficjalnymi wypowiedziami na ich potwierdzenie.
BRAK KONTAKTU ZE SŁUŻBAMI?
Nie możemy tego na chwilę obecną potwierdzić, ale zetknęliśmy się z takimi pogłoskami dochodzącymi z okolic sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, niektórych redakcji prasowych, czy środowisk dawnych działaczy opozycji antykomunistycznej w okresie PRL. W innym (acz aktualnym) kontekście dobry obraz przenikania się środowisk wywiadowczych i kontrwywiadowczych oraz dyplomatycznych, daje niedawny artykuł w Gazecie Wyborczej o związkach obecnej prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej i jej zastępcy Mariusza Muszyńskiego ze Służbą Bezpieczeństwa PRL, a następnie Urzędem Ochrony Państwa i Agencją Wywiadu w III RP). Z kolei możliwe nieprawidłowości finansowe i patologie w funkcjonowaniu polskich służb specjalnych na kierunku wschodnim opisuje Gazeta Finansowa.
W tym kontekście zastanawiające (wątpliwe?) wydawać się mogą stanowcze zaprzeczenia Marcina Reya o jakiejkolwiek współpracy/kontaktach z ABW. Alternatywnym wyjaśnieniem może być próba manipulacji autorem raportu i jego instrumentalne wykorzystywanie przez instytucjonalnie umocowane osoby trzecie do realizacji własnych celów i zadań. Jeśli przyjmiemy taką hipotezę, Marcin Rey może być nie do końca świadomym narzędziem innych osób/podmiotów, od których może dodatkowo otrzymywać określone informacje dotyczące ODF i sugestie przyjrzenia się konkretnym, wybranym aspektom naszej działalności. Zapewne pomocne w tym mogły się okazać zadawnione urazy i ambicje M. Reya.
Z informacji uzyskanych od kilkorga jej członków wiadomo nam również o istnieniu specjalnej, ukrytej grupy roboczej na portalu Facebook wspierającej działalność Rosyjskiej V Kolumny w Polsce Marcina Reya.
5. Przegląd błędów – sprostowania i komentarze szczegółowe
5.1. IWAN SZERSTIUK NIE OTRZYMYWAŁ PIENIĘDZY OD MUCHTARA ABLIAZOWA
Cytat (Marcin Rey): Iwan Szerstiuk prowadził firmę doradczą New Horizons Consulting z adresami w Kijowie, Charkowie i właśnie w Sewastopolu, skąd pochodzi rodzina Kozlowskich. Wedle niektórych źródeł, za pośrednictwem swojej firmy oraz ukraińskiego banku Fortuna należącego do Serhija Tiszczenki miał otrzymywać środki na działalność od kazachskiego oligarchy Muchtara Abliazowa, którego po kilku latach wzięła w obronę fundacja Otwarty Dialog
(…) Muchtar Abliazow jest kazachskim oligarchą i biznesmanem, opozycyjnym wobec prezydenta Nursułtana Nazarbajewa, przebywający na uchodźstwie, którego broni fundacja Otwarty Dialog. Prawdopodobnie przekazywał środki jej założycielowi Iwanowi Szerstiukowi.
Komentarz: Nieprawda. Iwan Szerstiuk [ukr. Іван Шерстюк, ang. Ivan Sherstyuk] zgodnie z wiedzą pozostającej z nim wtedy w kontakcie Ludmiły Kozłowskiej nigdy nie poznał i nie otrzymywał pieniędzy od Mukhtara Ablyazova [ros. Мухтар Аблязов, ang. Mukhtar Ablyazov]. Potwierdza to dziś także – pozostający z nami w kontakcie – Muchtar Abliazow. Źródłem, na które powołuje się Marcin Rey jest Balli Marzec [1], [2], [3] [ros. Балли Мажец] – prezes Stowarzyszenia Wspólnota Kazachska – osoba o wątpliwej poczytalności, znana z wieloletniej zapiekłej niechęci do Abliazowa, jak i ODF. Te same słowa Balli Marzec posłużyły jako źródło szkalującemu dobre imię Fundacji artykułowi tygodnika Wprost z 2014 r., który zakończył się naszym pozwem i w konsekwencji sprostowaniem redakcji. Co więcej, Balli Marzec jest w raporcie pierwszą z serii kilku osób, na które powołuje się autor, a które pozostawały bądź pozostają w konflikcie prawnym z ODF.
Wątek Balli Marzec ma też wymiar quasi-humorystyczny: postać ta znana jest ze skrajnego egocentryzmu i spiskowego widzenia rzeczywistości. W swojej narracji jest ona (jednoosobowo) jedyną prawdziwą opozycją z Kazachstanu (do której nieustannie chce się “zapisać” Muchtar Abliazow), Fundacja jawi się jako wszechmocna mafijna struktura, która zdominowała życie publiczne w Polsce i jej organy państwowe, sądy w Polsce są skorumpowane i celowo ignorują jej skargi, sama zaś Balli Marzec to niezłomna bojowniczka o wolność, która swoje samotne protesty pod Pałacem Prezydenckim porównuje do heroicznego zrywu studentów na pekińskim Placu Tianamen w 1989 r.
BALLI MARZEC JEST ZNANA Z KONFABULACJI
Swoistego kolorytu Balli Marzec dodają jej starania o zostania kandydatką w wyborach prezydenckich w 2015 r., a następnie kandydowanie do Sejmu z list ugrupowania Kukiz’15 (podobnie jak piętnowany niegdyś przez autora raportu Aleksander Koss). Niejednokrotnie też dawała wyraz swoim poglądom antyukraińskim, w czym wspierana była przez – zwalczane przez Marcina Reya – Kresy.pl [1], [2].
Udostępniamy niniejszym część dokumentów dot. ataków Balli Marzec na ODF i jej działaczy. Jej ostatnie wpisy zdają się wskazywać, że obsesja na punkcie naszej działalności przybiera u niej postać manii prześladowczej [1], [2] (Balli Marzec oskarża nas m. in. o nękanie, “wyłączanie internetu” do spółki z Nursułtanem Nazarbajewem [ros. Нурсултан Назарбаев, ang. Nursultan Nazarbayev] i podszywanie się pod ABW; co więcej – Balli Marzec wyraża nawet strach o bezpieczeństwo Jarosława Kaczyńskiego, któremu rzekomo zagraża “mafia Otwarty Dialog”).
Typowa retoryka Balli Marzec poświęcona nam stanowi załącznik nr 1 do niniejszego opracowania.
5.2. OBRONA ABLIAZOWA I MALIUTINA NIE BYŁA GŁÓWNĄ DZIAŁALNOŚCIĄ ODF
Cytat (Marcin Rey): Sposób, w jaki Petro Kozlowski działał i działa nadal na okupowanym Krymie i w samej Rosji jest prawie tak kontrowersyjny, jak poczynania kazachskiego oligarchy Muchtara Abliazowa czy rosyjskiego biznesmana Naila Maliutina, których obrona przed ekstradycją do krajów pochodzenia jako „działaczy praw człowieka” była, do czasu ukraińskiego Majdanu, głównym polem wysoko- budżetowej aktywności lobbystycznej fundacji Otwarty Dialog.
POCZWÓRNA NIEPRAWDA
Komentarz: Poczwórna nieprawda. Po pierwsze, tragiczna sprawa Naila Maliutina [ros. Наил Малютин, ang. Nail Malyutin] była jedynie epizodem w działalności Fundacji i zajmowaliśmy się nią tylko przez kilka miesięcy, w okresie od maja/czerwca 2016 do stycznia 2017 r. Po drugie – to jest okres po ukraińskim Majdanie. Po trzecie nigdy nie twierdziliśmy, że Abliazow i Maliutin są obrońcami praw człowieka. Abliazow był w różnych okresach sponsorem opozycji, opozycyjnym politykiem i dysydentem. Maliutin to whistle-blower, którego obroną zajęliśmy się (był dla nas kolejnym przykładem politycznego nadużywania Interpolu i ekstradycji) na prośbę jego żony jako człowieka ujawniającego praktyki korupcyjne w kręgach rosyjskiej władzy (podobnie jak Siergiej Magnicki [ros. Сергей Магнитский, ang. Sergei Magnitsky]).
Ich obydwu łączy to, że faktycznie stali się uchodźcami, prześladowanymi przez kręgi władzy w krajach pochodzenia. Autor raportu nie jest precyzyjny i miesza podstawowe pojęcia. Po czwarte, sprawą Abliazowa zaczęliśmy się zajmować dopiero w połowie 2013 r [1], [2]. Po kilku miesiącach (listopad 2013) wybucha Majdan, co – jak przyznaje autor – wpływa na priorytetowe pola działalności ODF. Autor całkowicie pomija wcześniejsze zaangażowanie Fundacji choćby na rzecz obrony strajkujących robotników naftowych z Żanaozen [1], [2] [ros. Жанаозен, ang. Zhanaozen] (od połowy 2011 r.) czy współpracę z Garrim Kasparowem [1], [2], [3] [ros. Гарри Каспаров, ang. Garry Kasparov] i rosyjską opozycją (2011/2012).
Ośmielamy się także twierdzić, że gdyby sprawy Abliazowa i Maliutina (jak i pozostałe, którymi się zajmowaliśmy) były aż tak podejrzane jak sugeruje autor raportu, to nie występowałoby w ich obronie tak liczne grono organizacji broniących praw człowieka [1], [2] i polityków z państw europejskich [1], [2]. Warto zresztą dodać, że w obronie Ablyazova występował także (i pojawiał się obok nas na jego rozprawach sądowych w ramach jego procesu ekstradycyjnego we Francji) także słynny rosyjski obrońca praw człowieka Lew Ponomariow [ros. Лев Пономарев, ang. Lev Ponomaryov] i Garri Kasparow, co zostało odnotowane m.in. przez francuskie media.
5.3. PETRO KOZŁOWSKI SPRZEDAŁ MAJAK W 2003 R., W 2014 STRACIŁ WSZYSTKO
Cytat (Marcin Rey): Osią biznesu Petra Kozlowskiego jest przejęty przez niego w wątpliwy sposób podupadły państwowy zakład produkcji oświetlenia okrętowego „Majak” w Sewastopolu. Spółki związane z Petrem Kozłowskim zarabiają na wynajmie jego hal i pomieszczeń. Przejęto i sprzedano mieszkania zakładowe, a lokatorów eksmitowała w brutalny sposób grupa ochroniarzy-taekwondzistów. Z lokatorami nie było żadnego „otwartego dialogowania”, natomiast część dochodów z obrotu tymi mieszkaniami trafiła do fundacji Otwarty Dialog.
SŁYSZYMY O TYM PO RAZ PIERWSZY
Komentarz: Po pierwsze: pierwsze słyszymy. Po drugie – sprawdziliśmy – to nieprawda. Petro sprzedał Majak [ukr. Маяк, ang. Mayak] w 2003 r. Od marca 2014 r. przebywa na emigracji (Polska, następnie USA). Nie miał tym samym żadnego związku z opisywanymi wyżej wydarzeniami, a już w ogóle nie mają one żadnego związku z ODF. Słyszymy o tym po raz pierwszy. Osią jego biznesu były łącza internetowe i telefonia internetowa. Szczegółowo pisze o tym w swoim oświadczeniu Prezes Zarządu Fundacji Ludmiła Kozłowska. Temat ten jest także wspomniany w oświadczeniu ODF z dn. 31.07.2017 r., jak również w artykule Onet.pl z dn. 19.08.2017 r.
NIE PONOSIMY ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA OSOBY TRZECIE
Autor zdaje się nie rozumieć także różnicy pomiędzy samą Fundacją i jej działalnością, a kwestiami faktycznie i rzekomo związanymi z osobami trzecimi, które w jakikolwiek sposób mogły mieć z nami styczność. Dość oczywiste jest, że nasza odpowiedzialność za osoby trzecie i koleje ich losu pozostaje ograniczona. A często również wiedza na ich temat. Naszym zadaniem nie jest działalność kontrwywiadowcza – nie mamy po temu możliwości. Chorobliwa podejrzliwość i skłonności paranoiczne autora, w sposób poważny rzutujące na postrzeganie przez niego otaczającej rzeczywistości, nie muszą udzielać się wszystkim.
Dosyć obszernie odnosimy się do powyższej sprawy również w oświadczeniu i wywiadzie udzielonym przez Ludmiłę Kozłowską i Bartosza Kramka Gazecie Wyborczej 13.09.2017 r., a także 31.08.2017 r. w rozmowie z Witoldem Juraszem na antenie Polsat News 2, a poruszamy również w wywiadzie na antenie TV Nowa oraz wywiadzie Ludmiły Kozłowskiej dla Newsweeka.
PETRO KOZŁOWSKI SPRZEDAŁ MAJAK
Wbrew kolejnym, godzącym w nasze dobra osobiste, twierdzeniom Marcina Reya [1], [2], [3], [4], nie ma sprzeczności ani nieścisłości w podawanych przez nas informacjach – przykładowo:
- rzekome (nie posiadamy takiej wiedzy!) kontakty i kontrakty firm Petra Kozłowskiego realizowane w 2013 r. na rzecz rosyjskiego sektora zbrojeniowego, nawet jeśli były realizowane, to nie mają z nim związku – zakład Majak został przez niego sprzedany w 2003 r. Zatem, według posiadanych przez nas informacji, łączenie z Petro Kozłowskim tej samej (po 2003 r.) bądź innych firm z Sewastopola o podobnych nazwach nie jest uprawnione; nie jest wykluczone (a nawet jest to prawdopodobne), że obecnie zakład Majak, kontrolowany (po aneksji Krymu) przez struktury rosyjskie, kooperuje z rosyjskimi przedsiębiorstwami zbrojeniowymi; być może taka współpraca miała też miejsce wcześniej tj. – jak chce M. Rey – w 2013 r. Ale w żadnym wypadku nie dotyczyło to Petra Kozłowskiego, a już tym bardziej – działalności Fundacji;
- sprzedaż Majaka w 2003 r. nie oznaczała końca biznesowej działalności Petra Kozłowskiego na Krymie (prowadzonej zresztą w wielu branżach). Jak wspominano wielokrotnie, główną osią jego biznesu stały się w tamtym okresie usługi telekomunikacyjne. To m. in. stojąca za nimi infrastruktura (jak również m. in. ośrodek wypoczynkowy) zostały bezprawnie przejęte w wyniku aneksji Krymu przez Rosję w marcu 2014 r.; raz jeszcze – prawdą jest, że Petro Kozłowski utracił (sprzedał) Majak w 2003 r., a jednocześnie został pozbawiony kontroli nad innymi firmami w wyniku rosyjskiej okupacji Krymu (2014 r.);
- Fundacja posiada podstawową wiedzę o darczyńcach, wspominanych przez autora raportu, na temat których prowadzi on szerokie spekulacje. Znana jest (i ujawniana była) ich tożsamość, a fakt wsparcia przez nich działalności ODF wiązał się z ich zaangażowaniem przez Petra Kozłowskiego (jako lidera grupy ukraińskich przedsiębiorców z Krymu, którzy postanowili wesprzeć proukraińskie działania Fundacji na przełomie 2013/2014 r.). Niezrozumiałe są w tym świetle choćby dywagacje M. Reya o ich rzekomym miejscu zamieszkania na terytorium Rosji w owym okresie (nawet jeśli coś takiego nastąpiło, czego nie wiemy, później); otóż – to nie byli wtedy – jak chce M. Rey – mieszkańcy St. Petersburga; uzupełniając i dodając po raz kolejny: to nie byli Rosjanie; to nie były przelewy z Rosji;
- znajomość tożsamości ww. darczyńców i okoliczności wsparcia przez nich działań Fundacji nie oznacza znajomości osobistej, ani szczegółów ich biografii i dalszych kolei losu. Czego, nastawiony a priori negatywnie, autor raportu zdaje się nie rozumieć – nie możemy mieć w tej sytuacji pewności co do (zwłaszcza dalszej) kariery zawodowej czy powiązań A. Browczenki [ukr. А. Бровченко, ang. A. Brovchenko]. Wedle posiadanych (tj. otrzymanych od Petra Kozłowskiego) informacji nie jest on szefem rosyjskiej firmy z St. Petersburga, w związku z czym uprawnione jest domniemanie, że mamy do czynienia ze zbieżnością personaliów (o czym wspominaliśmy już we wcześniejszym oświadczeniu). Natomiast, nawet gdyby jednak – czysto hipotetycznie – okazało się, że są to te same osoby, to w sposób oczywisty Fundacja nie może ponosić za ich losy i działania odpowiedzialności.Kolejnym aspektem, dla którego ODF stara się unikać szerokich medialnych spekulacji im poświęconych, są względy bezpieczeństwa (które zresztą zmieniają się w skutek wielu okoliczności dynamicznie). Tę sprawę można po prostu rozpatrywać na wielu poziomach. Można więc wspierać, choćby z pobudek patriotycznych działania proukraińskie w 2013 i początkach 2014 r., a w okresie późniejszym – dostosować się pod wpływem rozmaitych okoliczności życiowych do nowych realiów. W przeciwieństwie jednak do autora raportu jesteśmy ostrożni w ferowaniu arbitralnych sądów co do motywacji osób trzecich (nie będących zresztą osobami publicznymi), a tym bardziej przypisywania im określonych powiązań czy uwikłań na podstawie wątpliwej jakości wniosków opartych na rosyjskojęzycznych źródłach, czy interakcjach w mediach społecznościowych.
- wbrew twierdzeniom autora raportu, Fundacja dopełniła wszystkich obowiązków sprawozdawczych związanych z koniecznością zgłaszania określonych operacji finansowych Generalnemu Inspektorowi Informacji Finansowej. Warto nadmienić, że w myśl ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu obligatoryjnemu zgłoszeniu do GIIF podlegały w owym okresie (do 31.12.2016 r.) wszystkie transakcje gotówkowe o wartości przewyższającej 15 000 euro, jak równię transakcje podejrzane w myśl ustawy (tj. dla których nie można zidentyfikować źródła pochodzenia i które rodziłyby podejrzenie, że dotyczą „prania brudnych pieniędzy” lub wspierania terroryzmu; ich kwoty nie mają w takim wypadku znaczenia). Gdyby wystąpiły takie okoliczności, biuro rachunkowe Fundacji miałoby prawny obowiązek notyfikacji tego rodzaju operacji GIIF (bez konieczności informowania o tym ODF).Z uwagi na formułowane przez autora raportu zarzuty pod naszym adresem, sprawdziliśmy tę kwestię w ostatnich tygodniach. Z uwagi na brak transakcji spełniających powyższe kryteria (również w ocenie biura rachunkowego Fundacji), zgłoszenia do GIIF nie miały historycznie miejsca – nie były konieczne.Można zatem wskazać, że Marcin Rey nie zna dokładnie przepisów ustawy, którą przywołuje w celu uderzenia w ODF. Fundacja zna tożsamość wskazanego przez niego darczyńcy (bez tego nie mogła by zostać ujawniona), ale znajomość jego personaliów nie jest równoznaczna ze znajomością szczegółów jego biografii zawodowej, w tym zwłaszcza w okresie późniejszym. Takiego obowiązku nie narzucają jednak, wbrew twierdzeniom M. Reya, żadne obowiązujące przepisy.
5.4. NIE MA FILII W SANKT PETERSBURGU, NIE BYŁO PIENIĘDZY Z ROSJI
Cytat (Marcin Rey): Całkowicie sprzeczny z proukraińskim wizerunkiem fundacji jest fakt, że wyroby firmy jej głównego darczyńcy, za pośrednictwem dwóch filii w Sankt-Petersburgu, trafiają przede wszystkim do rosyjskich państwowych stoczni obsługujących marynarkę wojenną. Dyrektorzy tych filii, handlujący na co dzień z rosyjską admiralicją, należą do największych darczyńców fundacji.
NIGDY NIE OTRZYMYWALIŚMY PIENIĘDZY Z ROSJI
Komentarz: Nieprawda. Petro Kozłowski sprzedał Majak (tj. “swój” Majak; przedsiębiorstw o tej nazwie w różnych wariacjach w Sewastopolu, na Ukrainie i w Rosji było wiele) w 2003 r., opuścił Krym na początku 2014 i zaprzecza jakimkolwiek swoim i obecnym związkom biznesowym z rosyjskim sektorem zbrojeniowym. Nie wiemy niczego o istnieniu rzekomych filii w Sankt-Petersburgu. Fundacja nigdy nie otrzymywała pieniędzy z Rosji. O ile się orientujemy, tamtejsze prawo nie zezwoliłoby na takie transfery.
O STOCZNIACH Z ST. PETERSBURGA I RZEKOMYCH POWIĄZANIACH DOWIADUJEMY SIĘ Z TVP
Nie znamy osobiście owych darczyńców sprzed kilku lat i nie utrzymujemy z nimi obecnie żadnych kontaktów. Nie mamy wpływu na dalsze losy i wybory życiowe, poglądy etc. Ta współpraca nie była kontynuowana a jej inicjatorem i ogniwem pośredniczącym był Petro Kozłowski. Podkreślić należy, że w niektórych przypadkach mówimy o darowiznach jeszcze z 2013 r., a w innych – z początku 2014 r. W 2013 roku rozpoczął się Majdan; okres do marca 2014 r. to czas przed aneksją Krymu. Trudno zatem pisać o nich jako Rosjanach – byli to ukraińscy przedsiębiorcy.
Wsparcie było jednorazowe – ograniczone do jednego roku (2013 bądź początku 2014 r.), przekłamaniem w przypadku niektórych osób jest mówienie o tym, że nadal wspierają finansowo ODF. Jeśli ktoś z nich znajduje się w chwili obecnej na terytorium kontrolowanym przez Rosję bądź w samej Rosji – to może to być dla nich niebezpieczne, jak donosiły już media; jest też różnica pomiędzy figurowaniem w internetowym rejestrze a pozostawaniem codzienną “gwiazdą” głównych programów informacyjnych TVP1.
ŹRÓDŁA FINANSOWANIA ODF BYŁY I SĄ JAWNE
Pamiętać należy także, że od strony formalnej wszystkie darowizny podlegają stosownej ewidencji i kwalifikacji księgowej (składając się na przychody z działalności statutowej). Dodatkowo, nie mając takiego obowiązku, ODF wskazuje darczyńców na listach umieszczonych w sprawozdaniach finansowych (publikowanych następnie w internecie), zachowana jest więc transparentność. Najważniejsze jest jednak wydatkowanie pozyskiwanych środków na cele statutowe. Fundacja nie ma możliwości weryfikacji źródeł pochodzenia środków w dyspozycji darczyńców i nie jest tym przesadnie zainteresowana. Żadne z pozyskiwanych dotąd środków nie budziły także podejrzeń naszych ani obsługującego nas biura rachunkowego pod kątem przepisów ustawy o praniu brudnych pieniędzy i zapobieganiu terroryzmowi. Nie spotkaliśmy się także w tym aspekcie z żadnymi wątpliwościami ze strony instytucji kontrolujących naszą działalność, w tym organów fiskalnych i odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa.
LUKI LOGICZNE W ROZUMOWANIU REYA
Wreszcie – teza o rosyjskich pieniądzach jest wątpliwa logicznie. W tym miejscu warto zadać następujące pytania:
- Czemu miałoby służyć finansowanie najbardziej proukraińskiej i zdecydowanie antyrosyjskiej fundacji przez szefów rosyjskich koncernów zbrojeniowych? Dlaczego w okresie po otrzymaniu ww. finansowania ODF nie tylko nie osłabiła, ale wręcz stale intensyfikowała swoją proukraińską i antykremlowską działalność?
- Czy gdyby tak było, to publikowalibyśmy ich nazwiska w otwartym rejestrze? Czy wyraziliby na to zgodę?
- Czy mając świadomość występowania podejrzanych źródeł finansowania działalności ODF, występowalibyśmy w tak zdecydowany sposób w obronie niezależności sądownictwa – przeciw nadużyciom obecnej władzy, ściągając na siebie bezprecedensowe i nieżyczliwe zainteresowanie prorządowych mediów i administracji rządowej w Polsce?
REY NIE MIAŁ DOTĄD PYTAŃ ANI ZASTRZEŻEŃ
Zastanawia także, że finansowanie Fundacji (pomimo swojej jawności) nie wzbudzało wcześniej wątpliwości ze strony autora raportu i nie przeszkadzało mu dotąd we współpracy z nami.
5.5. PETRO KOZŁOWSKI NIE FINANSOWAŁ SWOBODY, WSPIERAŁ POLONIĘ
Cytat (Marcin Rey): Petro Kozłowski dba też o protekcję polityczną. Kiedy Krym pozostawał pod kontrolą Ukrainy, sponsorował partię „Udar” Witalija Kliczki, Blok Julii Tymoszenko lub nacjonalistyczną „Swobodę”. W nowej sytuacji po aneksji ludzie z otoczenia Petra Kozlowskiego całkowicie opanowali sewastopolski oddział „Rosyjskiej Partii Emerytów na rzecz Sprawiedliwości”. Za równie instrumentalny należy uznać ich udział w Sewastopolskim Stowarzyszeniu Polskiej Kultury „Polonia”.
Komentarz: Nieprawda. Petro Kozłowski nigdy nie finansował Partii Swoboda [ukr. Свобода, ang. Svoboda]. Autor nie nawet podaje źródła na swoje twierdzenie. Nie oskarża go o to nawet była żona (która posądza go jednocześnie o skrajny ukraiński nacjonalizm). Nieznane nam są podstawy, na których za “instrumentalne” autor uznaje wsparcie udzielane sewastopolskiej Polonii. Do kwestii tej odnosi się oświadczenie Ludmiły Kozłowskiej z dn. 25.08.2017 r.
5.6. BARTOSZ KRAMEK I LUDMIŁA KOZŁOWSKA NIE MIJAJĄ SIĘ Z PRAWDĄ
Cytat (Marcin Rey): Jednak Bartosz Kramek i Lyudmyła Kozlowska są mistrzami PR-u i nie ma potrzeby wyręczać ich w przedstawianiu siebie samych w pozytywnym świetle – robią to doskonale, aczkolwiek czasem mijając się z prawdą.
Komentarz: Autor nie wskazuje, gdzie dokładnie ww. osoby mijają się z prawdą. Ten zarzut uważamy za obraźliwy. Nabiera on swego rodzaju ironicznego charakteru w świetle licznych przekłamań zawartych w raporcie M. Reya, o których traktuje niniejsze opracowanie.
5.7. DZIAŁALNOŚĆ MUCHTARA ABLIAZOWA I NAILA MALIUTINA OCENIAMY POZYTYWNIE
Cytat (Marcin Rey): W dwóch załącznikach znajdują się opisy spraw kazachskiego oligarchy i rosyjskiego biznesmana, których obrona przed ekstradycją stanowi zasadniczą cześć aktywności lobbingowej fundacji.
OBRONA MALIUTINA BYŁA TYLKO EPIZODEM: TRWAŁA 7 MIESIĘCY
Komentarz: Nieprawda. Jak wskazano wyżej: sprawa Naila Maliutina była jedynie epizodem w działalności Fundacji i zajmowaliśmy się nią tylko przez kilka miesięcy, w okresie od maja 2016 do stycznia 2017 r. W związku z jego ekstradycją do FR i brakiem możliwości dalszego wsparcia, ta kampania została zasadniczo zakończona.
Obronę Abliazowa Fundacja prowadziła w okresie od maja 2013 r. (uwzględniając jego rodzinę) do grudnia 2017 r. Już pod koniec 2013 r. zasadniczo priorytetowym kierunkiem działalności Fundacji stała się (w związku z początkiem rewolucji na Majdanie) Ukraina. Równolegle prowadzono wiele innych działań. Zdajemy sobie jednak sprawę, że zewnętrzna ocena pierwszoplanowych obszarów aktywności jest z natury rzeczy subiektywna. O tym jednak autor zdaje się zapominać. Obszerniej tłumaczymy to w oświadczeniu dotyczącym artykułu Igora Miecika z Gazety Wyborczej z dn. 11.09.2017 r.
Rzucając podejrzenia na osobę Mukhtara Ablyazova i jego obronę przez ODF, Marcin Rey zdaje się nie uwzględniać dwóch kwestii o fundamentalnym znaczeniu: prozachodniego, proukraińskiego i antyputinowskiego stanowiska Ablyazova oraz jego rosnącego znaczenia politycznego w Kazachstanie. Ewentualny koniec rządów Nazarbajewa z naszego punktu widzenia powinien umożliwić dojście do władzy siłom prozachodnim i prodemokratycznym. Sądzimy, że choćby dlatego należy je wspierać.
Brak realnych alternatyw tego typu wobec rządów dyktatorskich w wielu krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu doprowadził do okresu niestabilności i chaosu, a w niektórych przypadkach trwających do dzisiaj krwawych konfliktów zbrojnych po ich obaleniu w wyniku wydarzeń tzw. arabskiej wiosny czy – wcześniej – zachodnich interwencji.
5.8. ZNAJOMOŚĆ Z PROFESOREM OSADCZYM NIE MA ŻADNEGO ZNACZENIA
Cytat (Marcin Rey): Już we wrześniu 2006 roku pod tym samym lubelskim adresem powstała istniejąca do dzisiaj fundacja Dialog na Rzecz Rozwoju, z udziałem między innymi profesora Włodzimierza Osadczego, Lyudmyły Kozlowskiej i Iwana Szerstiuka. Profesor Włodzimierz Osadczy jest obecnie pełnomocnikiem nowego wojewody lubelskiego ds. współpracy z Ukrainą, mimo swojego – od niedawna – bardzo negatywnego nastawienia do Ukrainy.
Komentarz: Kolejny przypadek zastosowania przez autora charakterystycznej dla niego metody mającej rzucić cień na ODF. Nie utrzymujemy żadnych kontaktów z prof. Osadczym, nie mamy wpływu na jego obecne poglądy i działalność. Nie są one przedmiotem naszego zainteresowania. Ludmiła Kozłowska poznała go jedynie przelotnie w 2008 r. Ponadto, Ludmiła nie miała nic wspólnego z początkami ww. fundacji. Pojawiała się w Polsce na stypendium doktoranckim dopiero w 2008 r.
5.9. WYBORY W KAZACHSTANIE W 2006 NIE MAJĄ ZWIĄZKU Z ODF
Cytat (Marcin Rey): W 2008 roku Iwan Szerstiuk organizował obserwację „exit-poll” wyborów w Gruzji w sposób, który został uznany za niedopuszczalny. Opisał to w swoim artykuleukraiński dziennikarz i aktywista Mustafa Nayem, ten, który wpisem na Facebooku skrzyknął zgromadzenie, które przerodziło się w ukraińską rewolucję „Majdanu”.
Komentarz: ODF powstała pod koniec 2009 r. Nie mamy z tym żadnego związku.
Natomiast według późniejszych słów Iwana Szerstiuka (relacjonowanych Ludmile Kozłowskiej) deportowana została wtedy cała grupa kilku obserwatorów, którzy planowali organizację konferencji prasowej poświęconej odkrytym fałszerstwom wyborczym. Czy tak było w istocie? Nie wiemy.
Do sprawy obszerniej odnosi się oświadczenie dotyczące opracowania “8 rzeczy, które warto wiedzieć o Fundacji Otwarty Dialog”, które autor zdaje się celowo bądź mimowolnie pomijać.
5.10. DAMIAN TOMASIK BYŁ CZŁONKIEM RADY FUNDACJI W INNYM OKRESIE
Cytat (Marcin Rey): Członkiem rady staje się także Damian Tomasik, ale na krótko – opuszcza fundację już 27 maja [2013 r.].
Komentarz: Nieprawda. Damian Tomasik był członkiem Rady Fundacji od początku tj. od 9 grudnia 2009 r. do 19 listopada 2012 r. (kiedy uchwałę o jego odwołaniu przyjęła Rada Fundacji).
Pomyłka zdaje się wskazywać na brak umiejętności autora w posługiwaniu się rejestrami sądowymi: nie zawsze dane widoczne w ich internetowych agregatorach informacji są aktualne. Czasami również procesy modyfikacji danych i ich aktualizacji w rejestrach oficjalnych są bardzo czasochłonne. Właściwym źródłem jest zawsze oficjalny rejestr KRS (a nawet bardziej: złożone przez dany podmiot wnioski o zmiany i uchwały właściwych organów statutowych). W podobny sposób dotyczy to także innych krajów.
Autor raportu nie odnotował także faktu, że jednym z byłych członków Rady Fundacji jest prof. Marek Chmaj.
REY NIE UMIE POSŁUGIWAĆ SIĘ KRS
Rzutuje to również na wiarygodność autora i informacji zawartych w jego raporcie w odniesieniu do innych (np. krymskich) powiązań biznesowych, które odtwarza.
5.11. TOMASZ CZUWARA PRZESTAŁ BYĆ CZŁONKIEM ZARZĄDU ODF W GRUDNIU 2016
Cytat (Marcin Rey): 6 listopada 2014 rokudo zarządu złożonego dotychczas tylko z Lyudmyły Kozlowskiej dołącza Tomasz Czuwara, który w nim pozostał do 30 maja 2017 roku.
Komentarz: Tomasz Czuwara złożył rezygnację dn. 19.12.2016 r. Zgodnie z prawem, staje się ona skuteczna od tego momentu. W maju 2017 r. zmiana w Zarządzie została odnotowana w KRS.
5.12. SILK ROAD, OEG I ICH DZIAŁALNOŚĆ BIZNESOWA – NIE BYŁO HANDLU WIZAMI
Cytat (Marcin Rey): Spółka Silk Road Biuro Analiz i Informacji pod marką OEG Open Europe Group (to nie jest podmiot prawny) oferuje na dużą skalę usługi w zakresie doradztwa dla obcokrajowców w Polsce oraz pośrednictwa w załatwianiu wiz i kart pobytu w Polsce. Jej ogłoszenia można znaleźć w różnych krajach byłego ZSRR.
Komentarz: Jak również rekrutacji pracowników i obsługi inwestorów zagranicznych. Szczegóły dostępne są na stronie internetowej. Innym obszarem działalności Silk Road są usługi związane z IT i telefonią internetową VOIP. O czym opowiadamy w wywiadzie dla Gazety Wyborczej [1], [2] z dn. 12.09.2017 r.
5.13. FUNDACJA TERNOPILSKA I MARIJA JAKUBOWYCZ TO PARTNERZY ODF
Cytat (Marcin Rey): Partnerem w działalności na rzecz obcokrajowców jest Fundacja Ternopilska z Żyrardowa, która w 2016 roku przekazała 7 300 zł fundacji Otwarty Dialog, a której szefowa Marija Jakubowycz pracuje w OEG.
Komentarz: Jak wynika ze strony OEG, Marija Jakubowycz [ukr. Марія Якубович, ang. Mariya Yakubovych] nie jest (i nigdy nie była) pracownikiem OEG, lecz przedstawicielem organizacji partnerskiej: Fundacji Ternopilskiej.
5.14. ZAMKNIĘTE KIJOWSKIE BIURO ODF
Cytat (Marcin Rey): W Kijowie przy ulicy Bankowej, tuż przy gmachu administracji prezydenckiej, znajduje się ukraiński podmiot o równobrzmiącej nazwie „Fundacja Otwarty Dialog”, której założycielami są fundacja Otwarty Dialog z Polski oraz fundacja Atabajewa z siedzibą w Brukseli.
Komentarz: Niezupełnie. Biuro w Kijowie zostało fizycznie zamknięte (z uwagi na oszczędności) w sierpniu 2016. Pozostał ww. adres jako miejsce rejestracji naszej ukraińskiej organizacji.
5.15. NIE MA ODF W KAZACHSTANIE
Cytat (Marcin Rey): W Kazachstanie, którego dotyczy przeważająca część aktywności lobbystycznej fundacji Otwarty Dialog, istnieje podmiot o równobrzmiącej nazwie „Fundacja Obywatelska Otwarty Dialog”, którym kieruje Asiłbek Kilimow. Nie udało się jednak ustalić, czy jest to przypadkowa zbieżność nazw, czy nie. Raczej trudno sobie wyobrazić, by podmiot wspierający Muchtara Abliazowa mógł jawnie prowadzić placówkę w Kazachstanie.
Komentarz: Konkluzja słuszna (jedna z nielicznych). Nie ma ODF w Kazachstanie.
5.16. MAJĘTNOŚĆ DARCZYŃCÓW NIE JEST KRYTERIUM
Cytat: Podstawową działalnością fundacji Otwarty Dialog, przynajmniej odkąd uzyskuje ona znaczące przychody, jest prowadzenie działań lobbingowych w obronie majętnych osób z krajów byłego ZSRR (Kazachstanu, Ukrainy i Rosji), oskarżanych o malwersację przez tamtejsze władze.
Komentarz: Fałsz. “Majętność” nie jest kryterium. Fundacja broniła wielu osób, których status mąjątkowy nie był wysoki np. rosyjskiego działacza z Tatarstanu Nafisa Kaszapowa [1], [2], [3] [ros. Нафис Кашапов, ang. Nafis Kashapov], Aleksandra Orłowa [1], [2] [ukr. Олександр Орлов, ang. Alexander Orlov], robotników naftowych z Żanaozen i wielu innych. Warto w tym kontekście zapoznać się także z najnowszym raportem Fundacji: The list of Kazakhstani political prisoners and persons subjected to politically motivated prosecution by Kazakhstan.
Sam Muchtar Abliazow (posiadający status uchodźcy politycznego w Wielkiej Brytanii, szeroko opisywany przez autora raportu) stracił cały majątek wskutek konfliktu z prezydentem Nursułtanem Nazarbajewem. Jego aktywa zostały zamrożone na mocy decyzji londyńskiego sądu. Kluczem (dla ODF – jako organizacji występującej w obronie praw człowieka) są prześladowania polityczne (w tym konflikty z władzą na tle korupcyjnym), a jedna z głównych specjalizacji Fundacji związana jest z obroną uchodźców politycznych. Oficjalne skarżenia bywają różnorakie: malwersacje finansowe, ekstremizm i terroryzm, dążenie do obalenia władzy etc. Sprawę Abliazowa szeroko i szczegółowo opisują nasze liczne raporty [1], [2], [3], [4], [5]. Z iloma z nich zapoznał się Marcin Rey?
OD KOŃCA 2013 R. (POCZĄTEK MAJDANU) PRIORYTETEM STAŁA SIĘ UKRAINA
Już pod koniec 2013 r. priorytetowym obszarem działalności stała się Ukraina. Autor, opisując działalność lobbingową ODF, wyraźnie pomija działania na rzecz wprowadzenia sankcji wobec Rosji, pomija kampanię LetMyPeopleGo, w tym intensywną obronę Nadii Sawczenko [1], [2] [ukr. Надія Савченко, ang. Nadiya Savchenko], kampanię na rzecz reformy Interpolu [1], [2], kampanię w obronie prześladowanych w związku z wydarzeniami w Żanaozen w 2011 r., wspólne działania z Garrim Kasparowem [1], [2], [3] i rosyjską opozycją.
O zagadnieniu tym traktuje także punkt 5.2 niniejszego opracowania (Abliazow i Maliutin), jak również oświadczenie dotyczące artykułów Gazety Wyborczej z dn. 7.08.2017 r.
Warto również przypomnieć w tym kontekście choćby misję na Majdanie, na Krymie i w regionach Ukrainy 2013/2014, poświęcone im prace analityczne [1], [2], [3], [4], [5], [6], [7], [8], [9] setki proukraińskich inicjatyw i akcji pomocowych, czy wartość dostarczonej przez Fundację pomocy humanitarnej i stojące za nimi wysiłki organizacyjne [1], [2].
5.17. NIE KAŻDY REPRESJONOWANY TO DZIAŁACZ PRAW CZŁOWIEKA
Cytat (Marcin Rey): Fundacja prowadzi szerokie działania komunikacyjne i prawne mające wykazać, że bronione przez nią osoby są działaczami praw człowieka, represjonowanymi za opozycyjne poglądy.
Komentarz: Fałsz, zapewne zbyt duży skrót myślowy. Nie każdy represjonowany jest obrońcą praw człowieka. Fundacja broniła zarówno prześladowanych obrońców praw człowieka (jak Jewgienij Żowtis [1], [2], [3], [4] [ros. Евгений Жовтис, ang. Yevgeny Zhovtis] czy Wadim Kuramszin [ros. Вадим Курамшин, ang. Vadim Kuramshin]), jak niezależnych dziennikarzy i mediów (Igor Winiawski [ros. Игорь Винявский, ang. Igor Vinyavsky], gazeta “Respublika” [1], [2], [3], [4]), opozycjonistów (jak Muchtar Abliazow, Władimir Kozłow [ros. Владимир Козлов, ang. Vladimir Kozlov] i Muratbek Ketebajew [1], [2], [3] [ros. Муратбек Кетебаев, ang. Muratbek Ketebayev]), innych działaczy społecznych (jak Zinaida Muchortowa [1], [2] [ros. Зинаида Мухортова, ang. Zinaida Mukhortova], Bułat Atabajew [1], [2] [ros. Булат Атабаев, ang. Bolat Atabayev] i Aron Atabek [1], [2] [ros. Арон Атабек, ang. Aron Atabek]), sponsorów opozycji (ponownie Muchtar Abliazow), represjonowanych robotników [1], [2], [3] i ich pełnomocników (jak Roza Tuletajewa [1], [2], [3] [ros. Роза Тулетаева, ang. Rosa Tuletayeva] i Natalia Sokołowa [ros. Наталья Соколова, ang. Natalia Sokolova]) czy wreszcie – osoby na różnym sposób z nimi związane (jak Tatiana Paraskewicz [1], [2] [ros. Татьяна Параскевич, ang. Tatiana Paraskevich] i Aleksander Pawłow [ros. Александр Павлов, ang. Alexander Pavlov]).
A te przykłady dotyczą tylko Kazachstanu. W ostatnich miesiącach można by wspomnieć chociażby także rosyjskiego więźnia Witalija Buntowa [ros.Виталий Бунтов, ang. Vitaliy Buntov], prześladowanych mołdawskich prawników Anę Ursachi i Eduarda Rudenco czy ukraińskich reformatorów i aktywistów antykorupcyjnych (jak Switłana Zaliszczuk [ukr. Світлана Заліщук, ang. Svitlana Zalishchuk] czy Aleksandra Ustinowa [ukr. Олекандра Устінова, ang. Alexandra Ustinova]).
Autor zdaje się rozumieć specyfikę działalności ODF i problematykę obrony praw człowieka w krajach b. ZSRR w sposób bardzo uproszczony (żeby nie posłużyć się innymi nasuwającymi się określeniami: „prymitywny”; „zwulgaryzowany”).
5.18. SELEKTYWNY I NIEZROZUMIAŁY DOBÓR OPISYWANYCH PRZYPADKÓW
Cytat (Marcin Rey): Na szczególne omówienie zasługują obrona kazachskiego miliardera Muchtara Abliazowa, rosyjskiego biznesmana Naila Maliutina i polsko-ukraińskiego przedsiębiorcy Aleksandra Orłowa.
Komentarz: Klucz wyboru przypadków (i tym samym związki pomiędzy sprawami Abliazowa, Maliutina i Orłowa) jest dla nas niezrozumiały.
Sprawę Orłowa relacjonowaliśmy obszernie na naszych stronach oraz w rozmowie z dziennikarzami Onetu. Wskutek bezskutecznych interwencji polskich władz i bezsilności ówczesnej dyplomacji, stała się ona cierniem dla stosunków polsko-ukraińskich. Sytuację zmieniło jego uwolnienie w maju 2016 r. Ponownie przytaczamy najważniejsze dla sprawy informacje w dalszej części opracowania.
Tytułem dygresji nawiązującej do jednego z innych zarzutów/insynuacji M. Reya: Orłow nie był w 2016 r. osobą zamożną. Zaangażowani przez ODF kijowscy adwokaci bronili go na własny koszty – na zasadzie pro bono.
5.19. MUCHTAR ABLIAZOW NIE JEST OBROŃCĄ PRAW CZŁOWIEKA. I BYĆ NIE MUSI
Cytat (Marcin Rey): Fundacja Otwarty Dialog ma niewątpliwie rację podnosząc, że Muchtar Abliazow byłby narażony w Kazachstanie na niesprawiedliwy proces, uwięzienie i być może nawet tortury. Takie praktyki są tam powszechne. Powstaje jednak pytanie, w jakim stopniu można uważać Muchtara Abliazowa za obrońcę praw człowieka.
W OBRONIE MUCHTARA ABLIAZOWA WYSTĘPOWAŁ JOHN MCCAIN
Komentarz: Abliazow nie był i nie jest obrońcą praw człowieka i ODF tego nie stwierdza. Był natomiast torturowany [1], [2], [3] i więziony w Kazachstanie z przyczyn politycznych już w 2002 r. Dlatego nie ulega wątpliwości, że należy go uznać za osobę represjonowaną. Status więźnia sumienia został mu jeszcze w 2002 r. nadany przez Amnesty International, za więźnia politycznego uznały go również organizacje Human Rights Watch i Freedom House. W jego obronie w tamtym okresie występował w swojej rezolucji Parlament Europejski, uznając jego sprawę za motywowaną politycznie, podobnie jak ówczesny raport Departamentu Stanu USA (2003 r.). W sprawie Abliazowa zdecydowanie występowali znani amerykańscy senatorowie m. in. Joe Lieberman i John McCain. Sprawa Muchtara Abliazowa i szeregu osób z nim związanych i prześladowanych pozostawała na agendzie Departamentu Stanu i US Helsinki Commission również w kolejnych latach. Rzeczone prześladowania i ich polityczna motywacja nie budziły żadnych wątpliwości.
NIE TRZEBA BYĆ OBRÓŃCĄ PRAW CZŁOWIEKA BY STAĆ SIĘ OFIARĄ REPRESJI POLITYCZNYCH
Jak stwierdzamy wyżej, bycie obrońcą praw człowieka nie jest warunkiem koniecznym do zaistnienia prześladowań i pojawienia się potrzeby obrony danej osoby. „Wystarczy” prowadzić działalność opozycyjną… Jak się wydaje, autor raportu do powyższych (i podobnych) opracowań nie dotarł bądź świadomie je pominął.
Cytat (Marcin Rey): Niezależnie od oceny tego, czy zarzuty władz kazachskich są sfabrykowane wydaje się jasne, że praktyki biznesowe Muchtara Abliazowa są kontrowersyjne. Nie brakuje w Kazachstanie innych osób represjonowanych za sprzeciw wobec reżimu prezydenta Nazarbajewa, różniące się tym od Muchtara Abliazowa, że nie są miliarderami.
Komentarz: Kontrowersje są kategorią czysto subiektywną. Na tej samej zasadzie można uznać, że działalność Marcina Reya jest wysoce kontrowersyjna (np. jeśli mierzyć ją ilością krytycznych publikacji i głosów; zwłaszcza w ostatnim okresie). Wypada jednak przede wszystkim zadać pytanie na czym opierają się pretensje autora w tym zakresie?Zwłaszcza jeśli dopuszcza, że zarzuty wobec Abliazowa mogły zostać sfabrykowane, a on sam jest od lat obiektem szeroko zakrojonej kampanii zniesławiającej. O jakich praktykach biznesowych mowa? Na jak wiarygodnych źródłach autor raportu opiera swoje informacje? Co więcej – ewentualny brak kontrowersji nie jest dla nas warunkiem udzielenia pomoc danej osobie, czy instytucji. To kwestia bardzo indywidualna.
Jak wskazano w punkcie 5.16 niniejszego opracowania i w innych miejscach, ODF broniła wielu represjonowanych z Kazachstanu którzy nie byli i nie są “miliarderami”: należeli do nich robotnicy z Żanaozen, Jewgienij Żowtis, Wadim Kuramszin, Aron Atabek, Bulat Atabajew, Bulat Mamaj [ros. Булат Мамай, ang. Bolat Mamay], Zinaida Muchortowa, dziennikarze gazety “Respublika” i wielu innych.
ABLIAZOW TO KAZACHSKI CHODORKOWSKI
Abliazow ma bardzo szerokie powiązania – trudno przecenić jego znaczenie dla wsparcia społeczeństwa obywatelskiego, niezależnych mediów i proeuropejskiej opozycji w Kazachstanie (stąd czasem jest nazywany kazachskim Chodorkowskim). Stąd słuszne jest poniekąd wskazywanie związków wielu (choć nie wszystkich) z ww. postaci z samym Abliazowem i tym samym niejakie „przypisywanie ich do niego”, jednak tym samym należy brać poprawkę na fakt, że trudno jest zajmować się obroną praw obywatelskich i – szerzej – życiem publicznym we współczesnym Kazachstanie bez uwzględnienia roli Abliazowa, jaką odgrywał (i częściowo odgrywa nadal) dla opozycji politycznej, sektora obywatelskiego i niezależnych od władzy mediów.
Marcin Rey zdaje się tej wiedzy nie posiadać.
5.20. KOMUNISTYCZNA PARTIA KAZACHSTANU BYŁA „KOMUNISTYCZNA“ TYLKO Z NAZWY
Cytat (Marcin Rey): Fundacja Otwarty Dialog prowadziła także kampanię przeciwko delegalizacji Komunistycznej Partii Kazachstanu przez reżim prezydenta Nursułtana Nazarbajewa. Może to być związane z faktem, że partia założona przez Muchtara Abliazowa współpracowała również z kazachskimi komunistami.
Komentarz: Jeśli intencją autora raportu było przypisanie osobom zarządzającym ODF poglądów komunistycznych, bądź – w lepszym wypadku – koniunkturalizmu (?), to kolejny raz – kolokwialnie rzecz ujmując – oddaje strzał kulą w płot. Fakty przedstawiają się bowiem następująco:
- Komunistyczna Partia Kazachstanu była w owym okresie “komunistyczna” tylko z nazwy;
- nazwa partii nie mogła zostać zmieniona pod sankcją utraty swojego statusu (oficjalnej rejestracji);
- jej faktyczny program polityczny opierał się na wsparciu praworządności i (sic) własności prywatnej (o czym na posiedzeniu władz partii w 2002 r. mówił m. in. Piotr Swoik [ros. Петр Своик, ang. Peter Svoik] relatywnie znany działacz opozycyjny w tym czasie);
- jako taka istotnie była naturalnym sojusznikiem Demokratycznego Wyboru Kazachstanu (ruchu/partii Muchtara Abliazowa), a w związku z szykanami natury formalnej dotykającymi wtedy DWK, postanowiono umożliwić działaczom DWK start w wyborach przy wykorzystaniu szyldu “komunistów”, o czym dosyć szeroko informowały ówczesne kazachskie media.
ANALIZA REYA JEST BARDZO POWIERZCHOWNA
To kolejny przypadek dowodzący, że Marcin Rey zabiera się za opis i krytyczną ocenę tematów, o których wydaje się nie mieć większego pojęcia. Co więcej, jego analiza jest powierzchowna – zwłaszcza tam, gdzie jego pierwszy rzut oka pasuje mu do koncepcji tj. wydaje się potwierdzać negatywne przypuszczenie w stosunku do ODF.
5.21. NAIL MALIUTIN JEST WHISTLEBLOWEREM, A NIE OPOZYCJONISTĄ
Cytat (Marcin Rey): Fundacja Otwarty Dialog ma niewątpliwie rację podnosząc, że Nail Maliutin będzie narażony w Rosji na niesprawiedliwy proces, uwięzienie i być może nawet tortury. Takie praktyki są tam powszechne. Powstaje jednak pytanie, czy i w jakim stopniu można uważać Naila Maliutina za opozycjonistę.
MALIUTIN JEST WHISTLEBLOWEREM, NIE OPOZYCJONISTĄ
Komentarz: Nail Mailutin nie jest opozycjonistą (na podobnej zasadzie jak Mukhtar Ablyazov nie jest obrońcą praw człowieka). I – jak wskazano wyżej – być nie musi żeby zasługiwać na udzielenie pomocy. To whistle-blower, który ujawniał fakty niewygodne dla kremlowskich kręgów władzy i wielkiego biznesu. Obok pobudek humanitarnych (których wyżej nie kwestionuje nawet autor raportu), zeznania Maliutina były ciosem dla Kremla, a tym samym jego aktywność wpisywała się w generalną linię działalności ODF.
Cytat (Marcin Rey): Nie jest znana żadna jego działalność w tym zakresie, oprócz faktu, że składał doniesienia do prokuratury na osoby, z którymi współpracował dotychczas w najlepsze. Nail Maliutin nie prowadzi działalności politycznej. Jest jedynie jedną z wielu tysięcy osób uczestniczących w obowiązującej w Rosji brutalnej grze biznesowej, które zderzyły się z instrumentalnym wykorzystywaniem wymiaru „sprawiedliwości” przez mocniejszych od siebie graczy, z którymi popadli w zatarg.
Komentarz: Fundacja broniła Naila Maliutina z uwagi na prośbę jego żony. Whistle-blowerzy zbliżeni do kręgów rosyjskiej władzy nie są niestety zjawiskiem częstym (i to jest eufemizm). Sprzeciwiając się ekstradycji Maliutina, uderzaliśmy tym samym w rosyjskie interesy, w tym personalne – rosyjskich elit. Powraca w tym momencie kluczowe pytanie: czy robiłaby to organizacja przez nie – jak dowodzi (?) autor – pośrednio finansowana?
ZEZNANIA MALIUTINA UDERZAŁY W SZEFÓW GAZPROMU I PREMIERA ROSJI MIEDWIEDIEWA
Wreszcie – nastawiony antykremlowsko autor raportu zdaje się nie dostrzegać bądź marginalizować znaczenie dwóch faktów, z których jeden przemawia silnie na korzyść Maliutina, a drugi – obok pobudek humanitarnych – silnie uzasadnia udzielone mu wsparcie:
- Nail Maliutin po odkryciu nieprawidłowości w zarządzanej przez siebie spółce zarządził przeprowadzenie audytu i złożył zawiadomienie do organów ścigania, a po bezskutecznym dochodzeniu sprawiedliwości w Rosji wystąpił do prokuratury w Niemczech;
- Powyższe zawiadomienia i zeznania Maliutina uderzały w osoby i interesy Igora Jusufowa [ros. Игорь Юсуфов, ang. Igor Yusufov] (członka Rady Dyrektorów Gazpromu, byłego ministra energetyki FR) oraz Dmitrija Miedwiediewa [ros. Дмитрий Медведев, ang. Dmitry Medvedev] (premiera i byłego prezydenta FR).
Z ubolewaniem odnotowujemy, że starający się zwalczać rosyjskie wpływy autor raportu tego nie dostrzega.
Jak wskazywaliśmy w ramach prowadzonych z intencją zapobieżenia ekstradycji Naila Maliutina działań advocacy:
Mr Nail Malyutin, similarly as Mr Sergei Magnitsky, well-known Russian anti-corruption whistle-blower, lawyer and a victim of prosecution, became a witness of a huge money withdrawal from a state-owned company, initiated an audit, collected evidences and was trying twice to open a criminal case on these theft facts in Russia and in Germany. As in the Magnitsky’s case, his report had been rejected and criminal cases were initiated against him by the Federal Security Service of the Russian Federation (FSB). The extradition case of Mr Malyutin is based solely on a report of top-FSB officials and was approved by Mr Victor Voronin, Deputy Head of Economic Security Department of the FSB who is personally sanctioned under the US Magnitsky List and is listed on the EU Magnitsky List (please see also our statement on the involvement of the ‘Magnitsky List’s’ Russian officials in the other politically motivated criminal proceedings in Russia, HERE). The Austrian authorities approved an extradition of Mr Malyutin to the North Caucasus region (Osetia/Dagestan), one of the most dangerous places in Russia, especially for those who were born in the countries of Central Asia. Now it is again up to the Austrian authorities to issue a final decision in Mr Malyutin’s case.
Cytat (Marcin Rey): Niezbyt prawdopodobnie brzmi wersja Naila Maliutina, jakoby zorientował się dopiero po czasie, że z kierowanej przez niego spółki wyprowadzono 100, a może nawet 150 milionów dolarów. Świadczyłoby to fatalnie o jego zdolnościach menedżerskich. Nail Maliutin raczej wiedział, gdzie żyje i z kim współpracuje. Gdyby rzeczywiście był aż tak naiwny, nie powierzono by mu kierownictwa spółki FLC.
Jest to kwestia indywidualnej oceny. Autor raportu siłą rzeczy nie miał takiej styczności ze sprawą i samym zainteresowanym jak zajmujące się nimi osoby. Sprawę szeroko opisują raporty ODF; warto również zapoznać się z dramatyczną relacją jego żony.
Zgodnie z posiadaną wiedzą, w ocenie ODF właśnie owa “naiwność” Maliutina była jednym z powodów, dla których powierzono mu kierownictwo spółki FLC (zawczasu przewidując dla niego rolę kozła ofiarnego). Tytułem dygresji zauważyć można, że historia Maliutina przypomina w tym aspekcie powierzenie kierowniczej funkcji odeskiego dworca autobusowego Aleksandrowi Orłowowi (którego przypadek omówiliśmy w innych częściach niniejszego opracowania). Można wyrazić przypuszczenie, że ich historie miały poniekąd z góry rozpisany scenariusz z obsadzonymi rolami kozłów ofiarnych.
Żeby wyczerpać ten temat, poprosiliśmy o ustosunkowanie się do niego Igora Sawczenkę [ukr. Ігор Савченко, ang. Igor Savchenko], analityka ODF, który zajmował się rzeczoną sprawą – jego komentarz stanowi załącznik nr 2 do niniejszego opracowania.
TO, ŻE KOGOŚ BRONIMY, NIE MUSI OZNACZAĆ APROBATY DLA WSZYSTKICH DZIAŁAŃ I POGLĄDÓW OFIAR PRZEŚLADOWAŃ
Wskazujemy jednakże, że fakt obrony danych osób przed grożącymi im naruszeniami praw człowieka nie musi oznaczać całkowitej aprobaty dla ich działań, czy wyznawanych poglądów i przekonań. Dosyć starannie analizujemy okoliczności spraw, którymi się zajmujemy, natomiast odpowiedzialność za nasze decyzje i działania nie oznacza odpowiedzialności za słowa i wybory życiowe osób trzecich.
Ostatnie zastrzeżenie (i jednocześnie odpowiedź na wiele wypowiadanych wprost i aluzyjnie uwag): udzielając komuś pomocy nie stwierdzamy automatycznie, że dana osoba bądź organizacja jest kryształowo czysta. Bardzo często nie da się tego stwierdzić jednoznacznie, ale naczelną zasadą pozostaje fakt prześladowań i stopień grożącego ryzyka, co często przekłada się już na aspekty bezpośrednio humanitarne.
5.22. SPRAWA ALEKSANDRA ORŁOWA
Cytat (Marcin Rey): Fundacja Otwarty Dialog prowadziła kampanięna rzecz uwolnienia działającego na Ukrainie biznesmena, obywatela polskiego Aleksandra Orłowa, który był długotrwale przetrzymywany w areszcie śledczym w Odessie pod zarzutami kryminalnymi. Aleksander Orłow opuścił areszt w Odessie w maju 2016 roku.
Komentarz: Podobnie jak w przypadku zatrzymania kamizelek kuloodpornych w 2014 r., sprawie Aleksandra Orłowa kibicowała w 2016 r. znacząca część opinii publicznej w Polsce. Sprawa była bardzo szeroko relacjonowana w mediach, a jej szczegóły faktograficzne i prawne przedstawiają raporty ODF. Skomentowaliśmy ją także szeroko na potrzeby artykułu Onetu z dn. 19.08.2017 r. i jego właściwe fragmenty, wraz z naszym komentarzem pozwolimy sobie przytoczyć niżej:
WŚROD DZIESIĄTEK BRONIONYCH PRZEZ ODF OSÓB AUTOR RAPORTU WYBIERA, WEDŁUG SIEBIE, NAJBARDZIEJ PODEJRZANE, BY RZUCIĆ CIEŃ NA FUNDACJĘ
Wśród dziesiątek bronionych przez fundację osób autor do swojego raportu wybiera te, jego zdaniem, najbardziej podejrzane. U czytelnika może to wzbudzać odczucie, że OD zaangażowany jest w obronę postaci o mrocznej reputacji.
(…) Jest za to więziony w Odessie polski obywatel Aleksander Orłow. Zawarta w raporcie charakterystyka Orłowa wzbudza wrażenie, że jest on postacią znaczącą w rosyjskim świecie przestępczym. Według „jednego ze źródeł” (raport przytacza nieaktywny link) miał nawet spotkać się z „Siemionem Mogilewiczem, najpotężniejszym ojcem chrzestnym rosyjskich mafii”. Fakty dotyczące sprawy Orłowa wyglądają następująco: W chwili zajęcia się jego przypadkiem przez fundację Orłow przebywał w odeskim areszcie od czterech i pół roku i według posiadanych informacji był najdłużej przetrzymywanym obywatelem Polski w zagranicznym areszcie bez wyroku. Żadna instytucja nie była w stanie mu pomóc. Bez odpowiedzi pozostała nawet prośba ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego do prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki [ukr. Петро Порошенко, ang. Petro Poroshenko – przyp. red.]. OD nie zajęła się sprawą Orłowa, ponieważ wiązały ją z nim jakiekolwiek interesy, lecz na prośbę dr Hanny Machińskiej, ówczesnej szefowej Biura Rady Europy w Warszawie, a także adwokatów współpracujących z polską Naczelną Radą Adwokacką. Broniąc Orłowa fundacja realizowała swój cel statutowy, nie wnikając w to, czy i jaką rolę pełni on w rosyjskim świecie przestępczym, choć według posiadanych informacji, był on drobnym biznesmenem, który naraził się lokalnemu oligarsze Serhijowi Kiwałowowi [ukr. Сергій Ківалов, ang. Serhiy Kivalov – przyp. red.]– ten jako szef Centralnej Komisji Wyborczej był odpowiedzialny za fałszerstwa wyborcze, które doprowadziły do wybuchu pomarańczowej rewolucji na Ukrainie w 2004 roku. Orłow, jako samozwańczy dziennikarz-aktywista, publikował artykuły wytykające Kiwałowowi korupcję. Najprawdopodobniej dlatego został sfingowany przeciw niemu proces, w którym oskarżono go o zlecenie zabójstwa.
– Fundacja zajęła się sprawą Orłowa także dlatego, ponieważ przebywał on w okropnych warunkach humanitarnych. Mówiąc obrazowo, praktycznie zjadały go tam robaki – mówi Kramek. – Dodatkowo, był bity przez współosadzonych i szykanowany przez władze aresztu. Ta sprawa kładła się cieniem na oficjalnych stosunkach polsko-ukraińskich.
SPRAWA ORŁOWA STAŁA SIĘ SYMBOLEM KORUPCJI I BEZPRAWIA UKRAIŃSKICH SĄDÓW
Najistotniejsze w kontekście zawartych w raporcie insynuacji jest jednak to, że Orłowowi niczego nie udowodniono. Jego sprawa stała się symbolem bezprawia panującego w ukraińskich sądach.
– Są Polacy, którzy w za granicą odbywają nawet kary dożywocia, ale ten człowiek od czterech i pół roku przebywał nie w więzieniu, lecz w areszcie, ponieważ nawet skorumpowany miejscowy sąd nie był w stanie go skazać – mówi Kramek. – Kiedy zaangażowaliśmy się w proces Orłowa, on miał za sobą już blisko sto rozpraw. Sąd zbierał się tylko po to, aby odroczyć rozprawę do kolejnego terminu. Kiedy na jednej z rozpraw pojawili się obserwatorzy z Polski, ogłoszono alarm bombowy i w ogóle odwołano rozprawę.
Za sprawą OD wspartego przez posłów Marcin Święcickiego i Małgorzatę Gosiewską Orłow po kilku miesiącach odzyskał wolność. Rey pisze, że OD wynajął kijowską kancelarię prawną współpracującą wcześniej z rosyjskim Sbierbankiem. W rzeczywistości prawnicy pracowali dla OD i Orłowa pro bono, a Sbierbank obsługiwali jeszcze przed wojną z Rosją. Czy naprawdę obciąża to konto OD?
5.23. ZATRZYMANY TRANSPORT KAMIZELEK KULOODPORNYCH
Cytat (Marcin Rey): Zatrzymanie transportu było zgodne z przepisami, ale było przedstawiane jako przejaw rzekomego odwracania się polskich władz plecami do walki Ukrainy z agresją rosyjską. Tymczasem był to skutek braku profesjonalizmu ze strony fundacji Otwarty Dialog. Odbiło się to też niekorzystną opinią dla Polski w środowisku zbierającym pomoc dla batalionów na samej Ukrainie, skąd praktycznie przestano jeździć do naszego kraju po zaopatrzenie.
Komentarz: Do tej sprawy odnosiliśmy się już szeroko w oświadczeniach [1], [2] (do których lektury osoby zainteresowane wyczerpującą informacją, w charakterze uzupełnienia, zachęcamy). Do oświadczenia z dn. 29.06.2016 r., czyli poprzedzającego raport M. Reya, jego autor – jak rozumiemy – nie dotarł.
Pozwolimy sobie jednak skomentować je raz jeszcze.
W POLSCE ZATRZYMYWANO WIELE TRANSPORTÓW Z KAMIZELKAMI I HEŁMAMI DLA UKRAINY
Marcin Rey mija się z prawdą. Fundacja sama – przedtem i potem – przerzucała przez granicę kamizelki metodą na mrówkę w sposób analogiczny, w jaki robili to inni aktywiści. Natomiast nasza działalność w tym zakresie miała po prostu największą skalę. Rzeczony transport był jednym z wielu wysyłanych przez ODF, natomiast pierwszym, który – ku naszemu zdziwieniu i zaskoczeniu (jak tłumaczyła potem m.in. koordynatorka działań pomocowych Natalia Panczenko [ukr. Наталія Панченко, ang. Panchenko]) – został zatrzymany (marzec 2014). Decyzja o udaniu się na przejście graniczne w Hrebennem została podjęta przez kierujących transportem wolontariuszy. Dodać należy, że w późniejszym okresie okazało się, że takich zatrzymanych transportów, w różnych miejscach na terenie kraju, było więcej [1], [2], [3] (a o interwencje prosiło nas wtedy często także ówczesne kierownictwo ambasady Ukrainy). Przypadek ODF nie był zatem jednostkowy, ale – świadomie – najbardziej (i jako pierwszy) nagłośniony.
Nagłośnienie to nie było naszym celem samym w sobie, ale efektem wtórnym ówczesnego rozwoju sytuacji. ODF stała na stanowisku, że obowiązujące przepisy, które blokują (a przynajmniej poważnie utrudniają) dostawę sprzętu bezpośrednio chroniącego życie, są absurdalne. Znalazło to wyraz w wielu ówczesnych komentarzach medialnych przedstawicieli ODF, o tym, że “prawo traktuje kamizelki i hełmy jak karabiny i czołgi”. To stanowisko podtrzymujemy zasadniczo do chwili obecnej. Niemniej odkrycie obowiązywania ww. przepisów spowodowało z jednej strony dążenie do ich zmiany (liberalizacji) oraz – równolegle – uzyskania ministerialnej koncesji i na obrót tymi towarami. Te wysiłki okazały się skuteczne, o czym piszemy niżej.
Sama skala działalności i nadzwyczajna mobilizacja motywowana była ogromem potrzeb oraz bezpośrednim prośbami ze strony ukraińskiej. Do Fundacji skierowano w 2014 r. m. in. pismo-prośbę o wsparcie sprzętowe od ówczesnego Sekretarza Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy Andrija Parubija (pierwotnie kierowane do szefów polskich resortów obrony i dyplomacji).
Trudno także mówić o braku profesjonalizmu w przypadku działań podejmowanych zarówno przez ODF – jak i wielu innych – w sytuacji nadzwyczajnej, w realiach rewolucji, a następnie wojny. Fundacja działała zgodnie ze swoim zwyczajowym modus operandi – szybko i zdecydowanie. Priorytetem była ochrona ludzkiego zdrowia i życia. Ani ODF, ani większość ówcześnie prowadzących podobne działania, nie miała doświadczenia w dostarczaniu pomocy humanitarnej; nikt (?) z zaangażowanych nie był w tym wcześniej wyspecjalizowany. Była to sytuacja bez precedensu. Co więcej, osoby kierujące Fundacją, jak i prowadzące bezpośrednio tę działalność, nie miały w tamtym okresie świadomości obowiązywania przepisów o obrocie koncesjonowanym dotyczących kamizelek kuloodpornych i hełmów. Stało się to następnie (wraz ze szlachetnością przyświecających nam i innym wolontariuszom celów) podstawą do umorzenia wszystkich prowadzonych przez polską prokuraturę postępowań (po wielu bojach) w oparciu o niską szkodliwość społeczną. Dosyć dobrze w naszym zdaniem ujmuje to artykuł Nowej Europy Wschodniej, w którym znajduje się ocena: “elastyczność Otwartego Dialogu budzi jednak podziw”. A zdecydowanie nie jest to artykuł wobec nas bezkrytyczny.
SKUTECZNIE LOBBOWALIŚMY NA RZECZ ZMIAN W PRZEPISACH
Fundacja uzyskała specjalistyczną koncesję MSW, a w wyniku zainicjowanych przez nią działań liberalizacji uległy także przepisy rozporządzenia Ministra Gospodarki w sprawie wykazu uzbrojenia, na obrót którym jest wymagane zezwolenie z dn. 8.05.2014 r. (Dz.U.2014.627). Nowelizacja z dnia 12 sierpnia 2014 roku (DZ.U.2014. poz.1113) dotyczyła liczby sztuk kamizelek kuloodpornych i hełmów, które bez zezwolenia można posiadać i przewozić przez granicę na tzw. użytek osobisty. Hełmy i kamizelki zostały zwrócone i trafiły ostatecznie do potrzebujących Ukrainę. Fundacja i jej prawnicy zaangażowali się także w pomoc dla innych aktywistów, którzy borykali się z analogicznymi problemami, w wyniku zatrzymywania ich dostaw na granicy z Ukrainą – postępowania w ich sprawie również zostały ostatecznie umorzone. Mieliśmy zresztą z takiego finału dużą satysfakcję. Działania te oceniamy jako potrzebne i skuteczne.
TWIERDZENIE O NIEKORZYSTNEJ DLA POLSKI OPINII WŚRÓD UKRAIŃSKICH WOLONTARIUSZY TO NIEPRAWDA
Nieprawdą jest twierdzenie, o niekorzystnej dla Polski opinii w środowisku zbierającym pomoc dla Ukrainy na Ukrainie. Autor zdaje się – niesłusznie – utożsamiać polskie organy administracji publicznej z polskim społeczeństwem. W ocenie ODF polska administracja, w zaistniałej sytuacji, słusznie znajdowała się pod presją medialną i społeczną, a presja ta służyła – jak wskazano wyżej – rozwiązaniu problemu. Natomiast silne, konsekwentne i trwające miesiącami wsparcie ze strony polskich aktywistów-wolontariuszy (którego istotną część stanowiły wtedy struktury ODF i związane z nami) budowało bardzo pozytywny wizerunek i ogromną sympatię do Polski i Polaków ze strony Ukraińców. Co więcej, pewne medialne i oficjalne naciski z ukraińskiej strony (interweniował m. in. szef MSW Arsen Awakow [ukr. Арсен Аваков, ang. Arsen Avakov]) były świadomą taktyką ODF wzmagającą presję na polski rząd (w ramach którego zresztą szybko zaczęły pojawiać się sprzeczne opinie na temat potrzeby dostaw tego rodzaju pomocy dla Ukrainy). W szerszym kontekście chodziło także o wypromowanie tematu potrzeby dostaw broni na Ukrainę i jej zasadności [1], [2], [3] (za czym zdecydowanie opowiadała się Fundacja).
DZIĘKI ROZGŁOSOWI POZYSKIWANO WIĘKSZE WSPARCIE FINANSOWE
Nieprawdą jest również, że praktycznie przestano jeździć do Polski po zaopatrzenie. Przeciwnie! Fundacja, w związku z ówczesnym rozgłosem, zaczęła otrzymywać jeszcze więcej próśb o wsparcie i podejmować współpracę z kolejnymi partnerami z Ukrainy. Pozyskano również pomoc, w tym finansową ze strony ukraińskiej organizacji diaspory i nowej emigracji poza Polską. Jak wskazano powyżej – inni wolontariusze, w tym częstokroć obywatele Ukrainy – mogli odtąd liczyć na wsparcie prawne zapewniane przez Fundację. Podkreślić warto, że rzeczony transport został zatrzymany w marciu 2014 r., a intensywne działania pomocowe prowadziliśmy do końca 2014 r., a z mniejszą intensywnością – do połowy 2015 r.
Ponadto, poprzez głośne manifestacje i happeningi [1], [2] ws. zatrzymanych kamizelek, zostały nagłośnione towarzyszące im zbiórki publiczne, co z przełożyło się z kolei na wiekszą ilość pozyskanych środków, a finalnie – ilość i wartość zakupionej pomocy. Last but not least, happeningi ODF na przejściach granicznych obnażyły opisywane absurdy prawne i spopularyzowały metodę na mrówkę (już po zatrzymaniu transportu licznie przybyli wolontariusze ODF w świetle kamer przenosili po jednej sztuce hełmu i kamizelki na ukraińską stronę).
SPOPULARYZOWALIŚMY METODĘ “NA MRÓWKĘ”
W 2014 r. te wydarzenia były bardzo szeroko relacjonowane w polskich i ukraińskich mediach (wbrew pozorom czasem konieczne były też naciski na ukraińskich polityków). Obszernie, wraz ze źródłami i odnośnikami do wielu publikacji medialnych sprawa transportu kamizelek jest również przedstawiona w oświadczeniu Fundacji z 2016 r.
Słowem komentarza: autor raportu zdaje się po raz kolejny formułować relatywnie daleko idące i negatywne opinie o działalności Fundacji, które stoją w sprzeczności z podstawowymi faktami, bądź – w najlepszym wypadku – oparte są jedynie na bardzo fragmentarycznej wiedzy. Być może chodzi o zaprzyjaźnione/łatwo dostępne mu źrodła ustne (zresztą nieujawnione), z którymi łączy go wspólna niechęć do działań ODF.
Autor zapomina jednakże, że z premedytacją nie skonfrontował ww. informacji z Fundacją. Nie wiemy też na jakiej podstawie uznaje je za reprezentatywne. Co więcej, w świetle powyższych uwarunkowań i przytoczonych źródeł, wydaje się, że autor zapoznał się z opisywanym przez siebie tematem (który zdaje się znać tylko z drugiej ręki) jedynie pobieżnie. Formułując z oddalenia takie sądy dzisiaj, autor przybiera także perspektywę ahistoryczną. Marcin Rey zdaje się zapominać także, że w czasie mobilizacji na rzecz pomocy Ukrainie i dostaw pomocy humanitarnej w 2014 r., “kamizelkowym” wysiłkom ODF i jej wolontariuszy – obrazowo ujmując – sekundowało pół Polski i cała Ukraina. Dotyczyło to zarówno pozyskiwania środków, logistyki dostaw, jak i prawnych bojów o odblokowanie zatrzymanego sprzętu. Sentyment medialny i społeczny był zdecydowanie po naszej stronie, a w sprawach formalności celnych i konsekwencji karnych dla osób zaangażowanych interweniowali politycy i oficjele najwyższego szczebla z obydwu stron granicy. Owa histeryczna kampania cieszyła się niemal jednoznacznym poparciem. Dzięki niej udało się pozyskać do współpracy wiele nowych osób i środowisk. Osiągnęliśmy wszystkie zakładane cele.
Cytat (Marcin Rey):Ich przewóz w większych ilościach, na przykład z Polski na Ukrainę, wymaga odpowiednich zezwoleń, których załatwienie nie jest jednak bardzo trudne.
Komentarz: Niezupełnie, a bardziej dosadnie: to niedorzeczna bzdura. Potrzebna byłaspecjalistyczna koncesja MSW na tzw. obrót krajowy i Ministerstwa Gospodarki na obrót zagraniczny. Procedury są restrykcyjne, związane z kosztami i – doświadczenia ODF – kilkumiesięcznym czasem oczekiwania. Obok specjalistycznych szkoleń i badań, konieczna jest także pozytywna weryfikacja ze strony ABW, SKW, Policji i Ministerstwa Gospodarki. Fundacja przedmiotową koncesję MSW otrzymała w grudniu 2014 r. O ile się orientujemy byliśmy jedynym podmiotem niekomercyjnym (pozarządowym), któremu się tu udało. O decyzji o odstąpieniu od ubiegania się o koncesję przez Fundację Wolność i Demokracja w tamtym okresie (z powodu licznych spodziewanych komplikacji i trudności) opowiadał w wywiadzie dla Telewizji Republika Rafał Dzięciołowski.
Całą historię z kamizelkami i hełmami przypominaliśmy także ostatnio w kontekście budzących nasz uśmiech oskarżeń o plany wywołania w Polsce kolejnego Majdanu [1], [2]. Wbrew absurdalnym supozycjom formułowanym w prawicowych mediach, koncesja nie została odebrana Fundacji przez obecne kierownictwo MSWiA w związku z jakimikolwiek podejrzeniami (w domyśle: w celu uniemożliwienia jej wykorzystania do organizacji antypolskich zamieszek z użyciem broni), lecz z powodów czysto formalnych; de facto zrezygnowaliśmy z niej sami, co szczegółowo tłumaczyliśmy w mediach. Potwierdza to również dokumentacja sprawy [1], [2], [3], [4].
Ówczesny charge d’affaires (p.o. ambasadora) Ambasady Ukrainy w Polsce Władysław Kanewskyj [ukr. Владислав Каневський, ang. Vladyslav Kanevskyi] jednoznacznie wspierał obronę ODF przed zarzutami, jej wysiłki o odblokowanie zatrzymanej partii kamizelek i rekomendował udzielenie Fundacji przedmiotowej koncesji [1], [2], [3].
Warto zwrócić uwagę na pominięty przez autora raportu aspekt podstawowy: skuteczność zbiórek, wartość i skalę okazywanej pomocy. Zatrzymanie jednego transportu nie sparaliżowało (wbrew sugestiom) naszych działań – przeciwienie – stało się dodatkowym impulsem, a strumień sprzętu ochronnego (obok kamizelek m. in. także hełmy, opatrunki Celox, noktowizory) płynął nieprzerwanie.
Wbrew zarzutom o brak transparentności, Fundacja prezentowała rezultaty prowadzonych akcji i ich podsumowania na konferencjach prasowych, a wszystkie informacje dotyczące tak finansów, jak i odbiorców przekazywanego wyposażenia dostępne na stronach ODF [1], [2], [3]. Czy dotarł do nich autor raportu?
5.24. POMOC UKRAINIE A KONFLIKTY ŚRODOWISKOWE
Cytat (Marcin Rey): Fundacja Otwarty Dialog zaczęła sobie jednak psuć opinię zachowaniami świadczącymi o dążeniu do zdominowania środowiska i zmonopolizowania obszaru solidarności z walczącą Ukrainą. Powstało wrażenie, że fundacja dba przede wszystkim o PR, a dopiero w drugiej kolejności o konkretne działania.
Komentarz: Autor zdaje opierać się na odczuciach, z natury rzeczy subiektywnych. Nie przytacza także źródeł na poparcie swojej tezy i abstrahuje całkowicie od ilości zrealizowanych projektów, ich efektów, wartości pozyskanej i udzielonej pomocy etc. oraz generalnej skuteczności prowadzonych działań – osiąganiu założonych celów. Co więcej, ODF szeroko współpracowała z bardzo wieloma partnerami z całej Polski, Ukrainy i innych krajów, z których wielu zgłaszało się do nas z własnej inicjatywy, z prośbą o pomoc i wsparcie, w tym materialne (i zazwyczaj to wsparcie otrzymywało). Już na początku 2014 r. ODF nawiązała strategiczną współpracę ze skupiającą tysiące sympatyków organizacją Euromaidan Warszawa [1], [2], która była kontynuowana przez lata (ogniskując się następnie wokół pomocy humanitarnej, proukraińskich manifestacji i działalności centrum Ukraiński Świat). Część z partnerów ODF w opisywanym okresie wskazana jest w prezentacjach i podsumowaniach.
Autor, przystępując do prac nad swoim raportem zdawał się być a priori nacechowany negatywnie do działalności Fundacji i dobierać fakty i opinie w sposób pasujący mu do z góry przyjętej koncepcji. W naszej ocenie:
- pewne konflikty środowiskowe są naturalne (jedne z głównych występowały w owym okresie na linii ukraińska mniejszość narodowa skupiona przede wszystkim wokół centrali Związku Ukraińców w Polsce, czyli tzw. stara diaspora – nowa imigracja; czyli w uproszczeniu –starzy vs. młodzi);
- z powodzeniem można postawić podobne zarzuty innym organizacjom i osobom;
- należy brać pod uwagę skalę działalności ODF i liczbę osób, z którymi się w różny sposób i w rożnych okolicznościach zetknęliśmy. Spośród nich znamy przynajmniej kilkoro, którzy mogą formułować pod naszym adresem podobne pretensje, jednak statystycznie – stanowią one ułamek naszego otoczenia. Fundacja odbiera takie głosy z przykrością i niejednokrotnie próbowała wyjaśnić owe wątpliwości i ich przyczyny, lecz nie zawsze mogła liczyć na dobrą wolę z drugiej strony.
Co ciekawe, zazwyczaj wątpliwości dotyczące działań ODF (zarzucające nam m. in. nieprawidłowości związane z pomocą humanitarną i wydatkowaniem na nią środków) formułowane były zazwyczaj przez to samo, stosunkowo wąskie grono osób na czele z Krzysztofem Stanowskim, byłym już prezesem Fundacji Solidarności Międzynarodowej znanym z zapiekłej i wieloletniej niechęci do naszych działań (pojawiła się ona wraz z mocnym zaangażowaniem Fundacji we wsparcie Ukrainy w czasie Majdanu; najprawdopodobniej K. Stanowski odebrał to jako nieautoryzowaną przez siebie próbę silnej obecności we własnej pozarządowej “strefie wpływów”, czyli mówiąc krótko: konkurencję i zamach na swego rodzaju nieformalny środowiskowy monopol).
RELACJE W ŚRODOWISKU WSPIERAJĄCYM UKRAINĘ W POLSCE OPISUJE RAPORT ISP – REY DO NIEGO NIE DOTARŁ
Obiektywnym i miarodajnym opracowaniem poruszającym częściowo omawiane relacje w środowisku instytucji pomagających Ukrainie jest raport Instytutu Spraw Publicznych, do którego jednakże autor zdaje się nie dotarł. Jak wskazywaliśmy w oświadczeniu, raport: „EngagEUkraine. Zaangażowanie społeczne Ukraińców w Polsce i w Niemczech”, który w obszerny sposób traktuje o tematyce ukraińskich organizacji w Polsce (do takich została zakwalifikowana ODF przez autorów raportu) i jako jedną z najbardziej aktywnych i skutecznych przedstawia Fundację i jej działania. Raport (zwłaszcza strony 35-75: Zaangażowanie społeczne Ukraińców w Polsce) zarysowuje m.in. tło relacji i wzajemnych nieporozumień pomiędzy częścią środowiska (tutaj: organizacje i instytucje “ukraińskie”).
5.25. ODF NIE INTRYGOWAŁ – BRAK ŹRÓDEŁ I KONKRETNYCH SYTUACJI
Cytat (Marcin Rey): Kilkukrotnie trzeba było protestować przed nieuprawnionym przypisywaniu sobie przez fundację Otwarty Dialog działań prowadzonych przez inne osoby czy podmioty. Było to szczególnie odczuwalne „za kulisami”, gdzie przedstawiciele fundacji nieraz uciekali się do zawoalowanych intryg, działających rozbijająco zarówno wśród Ukraińców zamieszkałych w Polsce, jak i w polskim środowisku solidarności z Ukrainą.
Komentarz: Odbieramy powyższe słowa jako pomówienie. Autor nie przytacza źródeł, nie wiemy do jakich intryg się odwołuje. Żadne tego rodzaju fakty nie są nam znane. To fałsz.
ODF BUDOWAŁ SZEROKIE KOALICJE OTWARTE NA WSZYSTKICH CHĘTNYCH
Co więcej – przedstawiciele Fundacji działali zgodnie z założeniem budowania szerokich koalicji, otwartych na wszystkich chętnych podzielających wolę wsparcia Ukrainy oraz zawsze apelowali o otwartość – także związaną z krytyką i zastrzeżeniami pod jej adresem; o jej wyrażanie wprost i osobiście. Niektóre z takich dyskusji są do dziś dostępne w internecie [1], [2], [3]. Dobrym przykładem (acz w tym wypadku ODF bezpośredniego związku z zaistniałą sytuacją nie miała żadnego) może być także sytuacja z 2016 r.
5.26. KAMPANIA PRZECIW NOCNYM WILKOM BYŁA NASZĄ INICJATYWĄ
Cytat (Marcin Rey): Fundacja Otwarty Dialog przypisywała sobie wiodącą rolę w społeczno-medialnej akcji protestu, która doprowadziła do decyzji o niewpuszczeniu na teren RP sponsorowanego przez Kreml rosyjskiego gangu motocyklowego „Nocnych Wilków”. W rzeczywistości akcję przeciwko „Nocnym Wilkom” zorganizował Jarosław Podworski z udziałem autora niniejszego opracowania, tworząc kilkunastotysięczną społeczność protestu w Internecie, o czym przypomniano przedstawicielom fundacji Otwarty Dialog w ożywionej dyskusji.
Komentarz: “Wiodąca rola” nie jest określeniem precyzyjnym. Co więcej w samej ODF, wśród osób nią zarządzających, istnieje pewien spór co do kwestii, jak duża rola w ramach kampanii przeciw “Nocnym Wilkom” została odegrana przez Fundację i Bartosza Kramka. Wydaje się jednak, że – po jej pomyślnym zakończeniu i minionych latach – ma on dziś znaczenie raczej humorystyczne. Sądzimy, że w tym miejscu autorowi raportu powinniśmy życzyć więcej dystansu do życia i samego siebie.
ODF ZWRÓCIŁ UWAGĘ NA PROBLEM, ZACHĘCIŁ REYA DO WSPÓŁPRACY I DOSYĆ ŚCIŚLE Z NIM KOOPEROWAŁ
W przeciwieństwie do autora, ODF nigdy nie wysuwała pretensji i nie atakowała innych aktywistów za rzekome wyolbrzymianie ich roli w określonych działaniach. Podobnie jak autor, namawiamy do uważnej lektury przywołanej przez niego w odnośniku dyskusji, w której zresztą ostatnie słowo należało do przedstawicieli Fundacji.
Faktem jest natomiast, że – zgodnie z w swoją ówczesną wiedzą – to przedstawiciele ODF (a konkretnie: Bartosz Kramek) pierwsi zwrócili Marcinowi Reyowi uwagę na problem z planowanym pojawieniem się w Polsce “Nocnych Wilków” i zasugerowali wspólne działania 07.04.2015 r [1], [2]. Lektura zachowanej korespondencji (będącej zapisem rozmów na komunikatorze Messenger) z autorem raportu z tamtego okresu pozwala na dosyć dokładne odtworzenie ówczesnych okoliczności. Powstała wtedy grupa robocza z udziałem M. Reya i kilkorga działaczy ODF, na której omawiano plany działania, podejmowano próby ich koordynacji i relacjonowano efekty.
Ponadto, obok opisywanej przez autora akcji w mediach społecznościowych, członkowie zespołu ODF prowadzili bardzo intensywną kampanię medialną, w tym na poziomie międzynarodowym, przez co o temat podejmowały największe polskie, światowe, jak i najbardziej egzotyczne media [1], [2], [3], [4], [5], [6], [7], [8], [9], [10], [11], [12], [13]. W ramach tych działań współpracowaliśmy z autorem raportu i niejednokrotnie kierowaliśmy do niego znajomych dziennikarzy w celu uzyskania także jego opinii. Jej efektem były choćby materiały TV, w których występowaliśmy niejako obok siebie jako uzupełniający się głos ekspertów-działaczy.
Jak widać choćby z liczby przytaczanych źródeł, nasza komunikacja medialna w kwietniu i w maju była prowadzona z ogromnym natężeniem.
Ponadto, obok wywiadów i komentarzy, prowadzone były działania na forum międzynarodowym (spotkania z politykami i dyplomatami), a ODF oficjalnie interweniowała w przedmiotowej sprawie w polskich instytucjach rządowych [1], [2] oraz w ambasadzie Niemiec (Niemcy były bowiem krajem docelowym ich podróży).
Także ta kampania zakończyła się sukcesem: “Nocne Wilki” nie zostały wpuszczone do Polski. Sekundowaliśmy przy tej decyzji polskiemu MSZ także w kolejnym roku.
Fundacja, podkreślamy, nie jest zwolenniczką prowadzenia swoistej licytacji zasług, zwłaszcza że w przypadku dużych kampanii społecznych zaangażowane są w nie często tysiące osób, nie wszystkie działania są podejmowane w sposób planowany i skoordynowany, stąd próba ich oceny i zmierzenia jest zazwyczaj zadaniem niewdzięcznym, karkołomnym i niecelowym.
Z przykrością odnotowujemy fakt, że ODF nie tylko współpracował i wspierał, ale zawsze doceniał znaczącą rolę autora w opisywanej akcji, lecz – jak się okazuje obecnie – nie może liczyć na żadnego rodzaju wzajemność.
Autor zapomina także, że każdy jest odpowiedzialny za własny wizerunek i działania komunikacyjne. Wydaje się, że zamiast jałowego sporu z ODF o zasługi, ambicje Marcina Reya mogłaby lepiej zaspokoić działanie pozytywne – lepsza promocja własnych osiągnięć.
5.27. KAMPANIA PRZECIW MISTRALOM
Cytat (Marcin Rey): Podobnie, fundacja Otwarty Dialog wyolbrzymiła swoją rolę w prowadzeniu polskiej części kampanii przeciwko sprzedaży Rosji francuskich okrętów desantowych „Mistral”. W rzeczywistości rola fundacji oraz Euromajdanu Warszawa sprowadziła się do kilku pikiet które – zwłaszcza ta pod MON – bardziej przeszkadzały, niż pomagały w delikatnych działaniach zmierzających do przekonania ówczesnego kierownictwa polskiego resortu obronny do wywarcia nacisku na partnerach francuskich, zainteresowanych sprzedażą uzbrojenia polskiej armii.
Komentarz: Fakt silnego zaangażowania autora raportu w kampanię przeciwko dostawie francuskich okrętów rosyjskiej marynarce wojennej oceniamy pozytywnie, to była potrzebna i dobra robota, czego nigdy nie ukrywaliśmy. Po raz kolejny niestety nie możemy liczyć z jego strony na wzajemność, lecz atak. Bowiem zaangażowanie Marcina Reya nie oznacza braku aktywności po stronie ODF, jak i innych podmiotów i aktywistów. Co – jak się wydaje – powinno być raczej oczywiste.
Obok wspomnianych przez autora manifestacji przeprowadzanych wspólnie z Euromaidanem Warszawa [1], [2], [3], [4], [5], [6] istotne były z naszego punktu widzenia spotkania w MON (opisywane także tutaj) i działania za granicą (z zaangażowaniem naszego biura w Brukseli i zagranicznych partnerów). Przypominamy sobie odpowiednio trzy zgromadzenia publiczne poświęcone sprawie: akcję pod ambasadą Francji, happening w trakcie Święta Francji na Saskiej Kępie, demonstrację i spotkanie w MON. Wywołani do tablicy śmiemy twierdzić, ze nasze doświadczenie i rozbudowane struktury (Biuro w Brukseli, przedstawicielka w Paryżu) dawały nam na tym polu pewną naturalną przewagę nad tłumaczem-aktywistą z Dobczyc.
Z uwagi na to, że pamięć ludzka (w tym nasza) jest zawodna, pozwoliliśmy sobie na pobieżne odtworzenie śladów naszej aktywności w tym obszarze. Niektóre z nich (w tym fragmenty korespondencji członków zespołu ODF) udostępniamy w formie print screenów, a część – linków [1], [2], [3], [4], [5], [6], [7], [8], [9]. Wynika z nich, że od wiosny do końca 2014 r. sprawą Mistrali zajmowaliśmy się dosyć intensywnie i szeroko. Zakres działań obejmował m. in. komunikację z francuskimi mediami, współpracę ze społecznością ukraińską we Francji, lobbing we francuskich kręgach rządowych i parlamencie, lobbing w Parlamencie Europejskim. Na gruncie polskim: szeroko komunikowaliśmy sprawę w mediach [1], [2], [3] (przy okazji częstokroć łącząc ją ze sprawą zatrzymanych kamizelek kuloodpornych) i mediach społecznościowych, organizowaliśmy (wspomniane wyżej) manifestacje, lobbowaliśmy wśród polskich parlamentarzystów, w MON i francuskiej ambasadzie w Warszawie. Temat komunikowaliśmy także na Ukrainie [1], [2]. Działania te były dostrzegane także wśród ukraińskich i proukraińskich aktywistów za granicą.
Jednym z elementów wspierających m. in. kampanię przeciw dostawie Mistrali były raporty analityczne jak np. syntetyczny raport o naruszeniach prawa międzynarodowego przez Federację Rosyjską (tłumaczone także na język francuski). O działaniach advocacy dotyczących tego tematu wspomina również podsumowanie działań w latach 2013-2015 koordynowanych przez brukselskie biuro Fundacji.
Wskazać można, że jeśli podobne (?) działania prowadził Marcin Rey, a nasze uważał – jak twierdzi – za kontrproduktywne, to nie podjął żadnej próby rozmowy w celu wymiany informacji czy koordynacji wysiłków obu stron.
W SPRAWIE MISTRALI LOBBOWALIŚMY W POLSKIM MON I NA ARENIE MIĘDZYNARODOWEJ
Przyjąć należy, że trudno jednoznacznie zważyć, co było czynnikiem decydującym dla powodzenia tak szerokiej i międzynarodowej akcji. Ze strony ODF nasze zaangażowanie jest postrzegane jako sukces w związku z faktem powiązania ewentualnych sukcesów francuskich firm w wielkich polskich przetargach zbrojeniowych z realizacją kontraktu na dostawę Mistrali dla Rosji. Innymi słowy Francja miała wybrać pomiędzy współpracą (o większej wartości) z sojuszniczą Polską, a wspieraniem wrogiej wobec NATO i UE Rosji. To stanowisko zostało następnie niemal dosłownie podzielone przez polskie MON (minister Siemoniak informował o tym po spotkaniu ze swoim francuskim odpowiednikiem w Brukseli), a decyzję o wycofaniu się z dostawy Mistrali francuski minister obrony Jean-Yves Le Drian ogłosił na konferencji prasowej w Warszawie [1], [2], [3].
Wręcz zabawna w tym kontekście wydaje nam się wymiana zdań (25.04.2015 r.) na facebookowym profilu Fundacji z Marcinem Reyem, do której dotarliśmy (przypomnieliśmy sobie) tworząc niniejsze opracowanie. Autor raportu zarzucił nam wtedy nadmierny “lans”, my – żartobliwie – odpowiedzieliśmy apelem o więcej dystansu. Jak się wydaje, choć odpowiedzi wtedy nie było, to jednak ta “uraza” została przez niego schowana głęboko. Ów “lans” odgrywał także swoją rolę w pozyskiwaniu wsparcia społecznego dla prowadzonych przez ODF działań i – szerzej – sprawy ukraińskiej (czego miernikiem są choćby tzw. interakcje, czyli np. udostępnienia opublikowanych treści). Marcin Rey nie bierze tego aspektu pod uwagę.
Raz jeszcze ubolewamy nad zaistniałą sytuacją, w której publicznie podnoszone są tego rodzaju pretensje. Uważamy, że zamiast tego powinniśmy dzielić się doświadczeniami i wzajemnie gratulować sobie sukcesu. Nie o zasługi bowiem chodzi (choć czujemy się niejako wywołani do tablicy by – raz jeszcze – przedstawić nasze działania), lecz rezultaty. Przynajmniej nam.
W celu jeszcze pełniejszego potwierdzenia/unaocznienia powyższych faktów i prezentacji ich kulis udostępniamy dodatkowo print screeny m. in. notatek, artykułów czy zapisów z części dyskusji prowadzonych w tym czasie przez zaangażowanych w kampanię członków zespołu ODF.
5.28. GENEZA I HISTORIA DZIAŁALNOŚCI ODF JEST JAWNA
Cytat (Marcin Rey): Wątpliwości budziły także enigmatyczność i nieścisłości w sposobie, w jaki osoby prowadzące fundacje Otwarty Dialog przedstawiały historię swojej działalności i źródła swojego finansowania.
Komentarz: Nie wiemy, do czego odwołuje się autor. ODF prowadzi bardzo rozbudowaną (wykraczającą poza obowiązki ustawowe) sprawozdawczość i obszerną komunikację, także w mediach i mediach społecznościowych. Historia (geneza?) Fundacji (choć faktycznie barwna) była przedstawiana wiele razy [1], [2] – nie rozumiemy zarzutu. Jeśli coś budziło wątpliwości autora – mógł zwrócić się z pytaniem. Nie zrobił tego.
5.29. LUDMIŁA KOZŁOWSKA BYŁA CZŁONKINIĄ RADY LUSTRACYJNEJ
Cytat (Marcin Rey): Lyudmyła Kozlowska twierdziła publicznie, a także pisała w swoim oświadczeniu dla Społecznego Komitetu Lustracyjnego (antykorupcyjnego) Ukrainy, jakoby w okresie pomarańczowej rewolucji w 2014 roku była aktywna w radykalnej organizacji opozycyjnej „Czarnej Pory” w Sewastopolu. Działacze tej organizacji jej nie pamiętają.
Komentarz: Ludmiła Kozłowska była członkinią Społecznej Rady Lustracyjnej przy Ministrze Sprawiedliwości Ukrainy [1], [2]. Autor myli to ciało z ukraińską organizacją pozarządową Społeczny Komitet Lustracyjny.(z którym zresztą ODF współpracowała przy opracowaniu projektu i lobbingu ustawy lustracyjnej oraz dalszych działaniach edukacyjnych na Ukrainie i informacyjnych w UE).
Ludmiła Kozłowska w 2004 r. (nie 2014) była działaczką organizacji Czarna Pora w Sewastopolu. Organizacja ta działała ówcześnie, zwłaszcza w Sewastopolu, w warunkach półkonspiracji. Od tego czau minęło 13 lat. Nie wiadomo także do jakich działaczy dotarł autor i jaka jest ich wiarygodność. Autor sprawia wrażenie jakby zbyt łatwo przyjmował za pewnik tezy wątpliwe i niewystarczająco udowodnione; dodatkowo abstrahując przy tym od najwyraźniej obcych mu, lecz istotnych dla opisywanych wydarzeń realiów.
5.30. LUDMIŁA KOZŁOWSKA ZAKŁADAŁA UKRAIŃSKĄ BIBLIOTEKĘ W SEWASTPOLU
Cytat (Marcin Rey): Podobnie Lyudmyła Kozlowska podawała, że była założycielką pierwszej ukraińskojęzycznej biblioteki na Krymie, jako 13-letnia uczennica Gimnazjum nr 1 w Sewastopolu. Nie ma śladu po tej bibliotece. W rzeczywistości pierwsza biblioteka ukraińska powstała w 1998 roku przy wsparciu ukraińskiej diaspory.
Komentarz: Słowa Ludmiły Kozłowskiej są prawdziwe. Nie wiadomo za to, na czym opiera się powyższe, definitywne stwierdzenie autora. W rzeczywistości chodziło o pierwszą (według ówczesnej wiedzy wypowiadającej się osoby) biblioteczkę w Sewastopolu, nie na Krymie. Nie można jej dziś odnaleźć w związku z tym, że roszczenia do zajętego przez grupę aktywistów pomieszczenia zgłosiła post factum rosyjska Flota Czarnomorska, a ich księgozbiór spalono. Ponieważ opisujemy wydarzenia z 1998 r., nie ma po nich śladu w Internecie. Trudno zresztą traktować tego rodzaju uczniowską inicjatywę za fakt encyklopedyczny.
Na marginesie (raport M. Reya do tego nie nawiązuje) można wspomnieć, że na podobnej zasadzie może być trudno udokumentować (zatem i sfalsyfikować) zaangażowanie Ludmiły w kampanię przeciwko obecności rosyjskiej floty w Sewastopolu prowadzoną w latach 2005-2008.
5.31. ODF JEST W KONFLIKCIE PRAWNYM Z TOMASZEM MACIEJCZUKIEM
Cytat (Marcin Rey): Nie udało się wtedy przekonać fundacji do ujawnienia kwot ani do podania Tomasza Maciejczuka do sądu.
Komentarz: Nieprawda, sprawy dotyczące Tomasza Maciejczuka są w toku – jak opisuje artykuł Onet.pl. Fundacja wielokrotnie komentowała sprawę swoich relacji z ww. osobą, nie ukrywając jej finału i negatywnej oceny tej postaci. Samy byliśmy i jesteśmy także nadal atakowani przez Tomasza Maciejczuka.
Zarzut ten jest zadziwiający w świetle długich rozmów autora raportu z przedstawicielami ODF na początku 2015 r., od których – jeśli nas pamięć nie myli – zaczynały się nasze bezpośrednie relacje i współpraca.
Wskazać także należy, że Maciejczuk był już relatywnie znanym proukraińskim działaczem przed grudniem 2014 r., a więc przed podjęciem współpracy z Fundacją.
Historię naszych relacji z Tomaszem Maciejczukiem przedstawiają w pewien sposób dokumenty [1], [2], [3], [4], [5], [6] (udostępniamy tak szeroko po raz pierwszy).
5.32. NIE BYŁO SPOTKANIA Z PRAWYM SEKTOREM; NARODOWCY NIE SĄ PUNKTEM ODNIESIENIA
Cytat (Marcin Rey): Niektóre działania fundacji Otwarty Dialog miały skutek wręcz odwrotny od nominalnie pro-ukraińskich celów jej działalności. Przykładem było spotkanie wyborcze przedstawiciela ukraińskiego „Prawego Sektora” Artema Łucaka, zorganizowane w czerwcu 2015 roku w „Ukraińskim Świecie” dla obywateli ukraińskich zamieszkałych w Polsce.
Komentarz: Nieprawda i nieścisłość. Owo wydarzenie odbyło się w maju 2014 r., tj. nie w czerwcu 2015 r.
Spotkanie zakończyło się pozytywnie i tak też zostało odebrane przez jego licznych uczestników, jak i media głównego nurtu. Warto by autor raportu uświadomił sobie, że charakterystyczna dla niego samego percepcja polskiej rzeczywistości poprzez pryzmat zachowań egzotycznych grup ekstremistów (do których zaliczamy polskie środowiska nacjonalistyczne) nie musi być podzielana przez innych. Inaczej mówiąc: tzw. narodowcy i ich emocje nie są dla nas pierwszoplanowym punktem odniesienia. Celem spotkania było dotarcie do licznych obywateli Ukrainy mieszkających w Polsce; drugą grupą docelową byli polscy aktywiści i dziennikarze zainteresowani tematyką ukraińską.
Nie było to także “spotkanie z Łucakiem” [ukr. Артем Луцак, ang. Artem Lutsak] – formuła była szersza; zaproszenie otrzymali przedstawiciele wszystkich komitetów wyborczych, a stawili się reprezentanci dwóch z nich (późniejszego prezydenta Petro Poroszenki i Dmytro Jarosza [ukr. Дмитро Ярош, ang. Dmytro Yarosh], a – poprzez telemost – łączyła się także słynna “lekarka Majdanu” Olha Bohomolec [ukr. Ольга Богомолець, ang. Olha Bohomolets]).
Jak zwracaliśmy uwagę w innych oświadczeniach [1], [2]: (…) na spotkaniu była obecna przedstawicielka późniejszego prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki i dzisiejsza deputowana ukraińskiego parlamentu Oksana Jurynec.
Nieuprawnione jest też przypisywanie Fundacji działania z rozmysłem w celu wywołania prowokacji. Powyższe wydarzenie organizowane (dla wyborców – obywateli Ukrainy) było z inicjatywy i na prośbę Dzielnicowej Komisji Wyborczej przy Ambasadzie Ukrainy w RP i było kontynuacją wcześniejszych spotkań informacyjnych dot. procedur wyborczych prowadzonych z udziałem kierownika wydziału konsularnego ambasady. Fundacja odegrała tylko rolę gospodarza jako dysponent lokalu centrum “Ukraiński Świat”.
NIE BYŁO SPOTKANIA Z PRAWYM SEKTOREM, LECZ SPOTKANIE WYBORCZE Z PRZEDSTAWICIELAMI KANDYDATÓW NA PREZYDENTA UKRAINY. OCENIAMY JE POZYTYWNIE
Co więcej – jak relacjonowała sama Gazeta Wyborcza (“Prawy Sektor w Warszawie: “Granice po II wojnie są nienaruszalne”. A narodowcy protestują“) – na spotkaniu przedstawiciel Prawego Sektora potwierdził oficjalnie nienaruszalność granic i silną wolę dobrosąsiedzkiej współpracy z Polską obalając tym samym zarzuty o antypolski charakter ukraińskiego nacjonalizmu. Spotkanie spotkało się z ogromnym zainteresowaniem mieszkających w Warszawie obywateli Ukrainy, a uczestniczyli w nim też działacze polskich organizacji pozarządowych zajmujących się Ukrainą i posłowie na Sejm RP.
Oczywiście samego Marcina Reya na spotkaniu nie było.
Cytat (Marcin Rey): Później odkryto, że Artem Łucak jest w bliskiej komitywie z naczelnym agitatorem antyukraińskim w Przemysłu, Mirosławem Majkowskim.
SKRYWANA SŁABOŚĆ AUTORA NA PUNKCIE NARODOWCÓW?
Komentarz: W tym miejscu warto zauważyć, że znajomość panów Łucaka i Majkowskiego nie była faktem znanym w maju 2014 r., kiedy organizowano spotkanie. Rosyjska V Kolumna opisała ich znajomość dopiero w lipcu 2016 r. Ponadto, przedstawiciel ODF tego samego dnia, w którym Marcin Rey opisywał znajomość Artema Łucaka i Mirosława Majkowskiego obszernie ustosunkował się do kwestii wizyty Łucaka w Ukraińskim Świecie w komentarzu pod przedmiotowym postem. Nie doczekał się jednak odpowiedzi, a późniejszy raport M. Reya zdaje się te informacje ignorować; Marcin Rey powinien o tym wiedzieć.
5.33. WOŁODYMYR CHANAS NIE JEST WIARYGODNYM ŹRÓDŁEM
Cytat: Wołodymyr Chanas poruszył kwestię nacisków osób związanych z fundacją na komisję wyborczą przy ambasadzie Ukrainy w Warszawie, przestrzegając przed fundacją i radząc sprawdzić jej finansowanie, a także prześwietlić jednego z jej darczyńców: Maksima Teneszewa, który wszedł do krymskich władz okupacyjnych.
Komentarz: Fundacja ma powody żeby uważać Wołodymyra Chanasa [ukr. Володимир Ханас, ang. Volodymyr Khanas) za malwersanta i oszusta. Jest to kolejna osoba, której wiarę daje autor raportu nie bacząc na ostry konflikt prawny z ODF w jakim się znalazł z powodu zdefraudowania pomocy humanitarnej (co łączy go z Tomaszem Maciejczukiem) i oszczerstw formułowanych pod naszym adresem. Wspomina o nim artykuł Onetu.
Zwroty w biografii Maksima Teneszewa [ros. Максим Тенешев, ang. Maxim Teneshev] pozostają nam natomiast szerzej nieznane, a uwagi natury ogólnej odnoszące się do darczyńców indywidualnych zawarte są w oświadczeniach [1], [2], jak też w innych fragmentach niniejszego opracowania.
5.34. PRZYCHODY ODF: JAK MARCIN REY ZGUBIŁ 0,5 MLN ZŁOTYCH
Cytat (Marcin Rey): Od chwili założenia do 2011 roku, czyli w okresie, kiedy zarejestrowana była jeszcze w Lublinie, fundacja Otwarty Dialog nie miała praktycznie żadnych środków. Poważniejsze pieniądze pojawiają się w obrachunkach dopiero w roku 2011 i przede wszystkim 2012 roku, kiedy fundacja przeniosła się do Warszawy.
Łącznie w okresie od założenia do końca 2016 roku fundacja Otwarty Dialog zebrała blisko 6,6 milionów złotych. Największe przychody fundacja osiągała w latach 2013-2015. Przychody w roku 2016 pozostają wysokie.
Komentarz: Autor raportu zapomina o przychodach z działalności gospodarczej które wynosiły odpowiednio:
NIEPEŁNE I BŁĘDNE OBLICZENIA REYA
Z uwagi na fakt, że ODF jako fundacja jest organizacją non-profit, to także przychody wygenerowane w ramach działalności gospodarczej nie służą osiąganiu zysków, lecz pozostają wewnątrz – wydatkowane na jej działalność. Stąd należy je traktować jako faktycznie równorzędne – w stosunku do przychodów z działalności statutowej – źródło dochodów ODF. Autor raportu nie bierze ich jednak pod uwagę i zwyczajnie pomija. Co więcej – popełnia także rażący błąd – w raporcie zgubiono przeszło 240 000 zł przychodów z działalności statutowej w 2012 r. Wynika to z faktu podania przez autora wskazanej w powyższej tabeli kwoty 335,601.00 zł zamiast faktycznej wartości przychodów statutowych tj. 576,125.61 zł (w 2012 r. nie prowadzono działalności gospodarczej).
Oznacza to, że w istocie całkowite przychody ODF były wyższe i bardziej zdywersyfikowane niż wskazuje autor raportu.
Przychody z działalności gospodarczej były związane m. in. z organizacją wydarzeń i koncertów Ukrainie m. in. we współpracy z warszawskimi samorządami dzielnicowymi, samorządami w innych miastach i centrami kulturalnymi w całej Polsce. Podmioty te pokrywały koszty ich organizacji, a często również – w ramach wspierania działań proukraińskich – wypłacały swego rodzaju honoraria ODF (część z nich klasyfikowano też jako tzw. odpłatną działalność statutową). Wraz z upływem czasu przychody te zaczęły pochodzić w głównej mierze z programu Open Europe (OEG), w ramach którego (we współpracy z Silk Road Biuro Analiz i Informacji Sp. z o.o.) realizowano usługi szkoleniowe, doradcze i rekrutacyjne wspierając obecność ukraińskich przedsiębiorców na polskim rynku [1], [2], [3], [4], polskich [1], [2] – na ukraińskim oraz cudzoziemców w procedurach związanych z legalizacją pobytu i pracy na terenie UE.
Gwoli ścisłości, dla całości obrazu należałoby uwzględnić również przychody ukraińskiego oddziału Fundacji działającego jako Hromadska Spilka “Vidkryty Dialoh” [ukr. Громадська Спілка «Відкритий Діалог»]. Faktem jest, że sprawozdania finansowe tego podmiotu nie były przez nas dotąd publikowane z uwagi na jego pomocniczy charakter, konieczność dodatkowego tłumaczenia i omówienia danych oraz znacząco mniejszą finansową skalę działalności w porównaniu do polskiej Fundacji Otwarty Dialog. Wskazać jednak możemy, że do największych darczyńców tego podmiotu, obok Fundacji Otwarty Dialog, należeli: US AID Fair Justice Project (program lustracyjny [1], [2]), Kiev Dialogue (wizyty studyjne ukraińskiej młodzieży w UE), i The Farm 51 Group SA (Chernobyl VR Project [1], [2] i pomoc humanitarna); wspierała nas również m.in. Ambasada Królestwa Szwecji (opracowanie poradnika-broszury z informacjami o prawach przysługujących żołnierzom – uczestnikom ATO [1], [2], [3]).
5.35. ZBIÓRKA NA KONCERCIE NIE MIAŁA ZWIĄZKU Z PUBLIKACJĄ SPRAWOZDAŃ FINANSOWYCH
Cytat (Marcin Rey): Fundacja Otwarty Dialog opublikowała swoje sprawozdania finansowe na stronie internetowej po kontrowersjach na tle niejasności finansowych w związku ze zbiórką do puszek, organizowaną podczas koncertu piosenkarki Kataryny Burzyńskiej w „Ukraińskim Świecie” w czerwcu 2015 roku.
Komentarz: Nieprawda. Fundacja publikowała swoje pierwsze sprawozdania finansowe w lutym 2014 r. (wtedy też została uruchomiona nowa strona internetowa Fundacji), a więc na długo przed opisywanym koncertem (sprawdziliśmy to w systemie administracyjnym strony internetowej ODF). Najpewniej autor myli ogólne sprawozdania finansowe ODF (które nie odnosiły się i zresztą i nie odnoszą ze względu na swój charakter do ww. wydarzenia) ze sprawozdaniami ze zbiórek publicznych i dostarczonej pomocy humanitarnej (publikowanymi po ich zakończeniu). Warto wspomnieć, że zgodnie z kalendarzem ustawowym, ODF przyjmuje swoje sprawozdania finansowe w czerwcu danego roku za rok ubiegły i są one następnie publikowane na stronach internetowych zwyczajowo pod koniec czerwca/w lipcu każdego roku.
Koncert ww. piosenkarki (organizowany przez działaczy organizacji partnerskiej Euromajdan Warszawa) odbił się szerszym echem jedynie w ukraińskich portalach (czy też ich sekcjach) o charakterze tabloidowym. Zgodnie z wiedzą osób zarządzających ODF (co potwierdzały nagrania z monitoringu) skandal nie polegał na niejasnościach finansowych, lecz uderzeniu wolontariusza EMW przez agresywnego męża piosenkarki. Rozważane były wtedy kroki prawne, lecz pokrzywdzona osoba nie zdecydowała się ostatecznie na ich podjęcie (sprawa byłaby ścigana z oskarżenia prywatnego).
Wszystkie zbiórki publiczne zostały rozliczone, a sprawozdania z ich przeprowadzania zostały opublikowane na Portalu Zbiórek Publicznych MSWiA i dodatkowo na stronach Fundacji.
5.36. PODPISYWANIE SPRAWOZDAŃ ODBYŁO SIĘ ZA RADĄ PRAWNIKÓW
Cytat (Marcin Rey): Natomiast poprzednie sprawozdanie za 2009 rok podpisał dopiero w 2015 roku ówczesny członek zarządu fundacji Tomasz Czuwara, związany z fundacją dołączył dopiero w 2014 roku. Sprawozdanie za 2009 rok złożone w sądzie 27 lipca 2015 roku, czyli po kontrowersjach w sprawie zbiórki podczas koncertu Kataryny Burzyńskiej, wskazuje wartości zerowe i zestawia dane tylko od założenia fundacji 9 grudnia do 31 grudnia 2009 roku.
Komentarz: Uwaga pozbawiona sensu – jest kolejnym przypadkiem insynuowania ODF przez autora nieprawidłowości “na siłę”. Okoliczności złożenia sprawozdań tłumaczyliśmy na potrzeby artykułu Onetu z dn. 19.08.2017 r.
Złożenie sprawozdania za 2009 r. nie miało związku z incydentem na ww. koncercie, który dla ODF nie było nigdy wydarzeniem znaczącym. Jaki zresztą związek logiczny miałoby mieć zerowe sprawozdanie za 2009 r. ze zbiórką na koncercie przeprowadzoną w połowie 2015 r.?
W 2015 r. ODF zorganizowała (samodzielnie bądź we współpracy z partnerami) 208 koncertów (z uwzględnieniem odbywających się w okresie maj-grudzień 2015 r. koncertów chopinowskich).
5.37. ZWIĄZKI JACKA ŚWIECY Z GEN. DUKACZEWSKIM NIE MIAŁY ZNACZENIA
Cytat (Marcin Rey): Należy raczej sądzić, że zaproszenie mecenasa Jacka Świecy do rady fundacji było przejawem doskonałego rozeznania osób zarządzających fundacją Otwarty Dialog w zakresie tego, kim należało się otaczać, by się odpowiednio pozycjonować.
(…) Istotnie, wspólnikiem byłego dowódcy WSI gen. Marka Dukaczewskiego w spółce Int Corps jest mecenasJacek Świeca, który na zlecenie fundacji zajmował się obroną kazachskiego opozycjonisty Muratbeka Ketebajewa i do lipca 2017 roku zasiadał w radzie fundacji.
Komentarz: Fałszywy trop, który może być wyrazem skłonności autora do powielania teorii spiskowych. Zaproszenie radcy prawnego Jacka Świecy do Rady Fundacji było następstwem współpracy w zakresie obsługi prawnej ODF, którą jeszcze w 2012 r. rozpoczęła jego kancelaria. Sama natomiast znajomość sięgała czasów aktywności ww. osoby i niektórych członków organów zarządzających i zespołu ODF w organizacji Studenckie Forum Business Centre Club.
Związki Jacka Świecy z gen. Markiem Dukaczewskim nie miały wtedy żadnego znaczenia (o ile były już faktem; o ile pamiętamy nie były nam też nawet specjalnie znane w tamtym czasie). Jeśli ten wątek intryguje autora raportu, to zwracamy jego uwagę także na wspólny udział generała Dukaczewskiego i Bartosza Kramka w programie TVN24 BiŚ.
5.38. LUDMIŁA KOZŁOWSKA ZOSTAŁA ZAPROSZONA NA SPOTKANIE Z SOROSEM
Cytat (Marcin Rey): Należy zakładać, że Lyudmyła Kozlowska, jako wytrwana lobbystka, zabiegała o przychylność George’a Sorosa i wystąpiła na zdjęciu, by podkreślić swoją pozycję w środowisku w oczach innych partnerów.
Komentarz: Koleje błędne domniemanie. Ludmiła została zaproszona na przyjęcie rocznicowe International Renaissance Foundation (IRF) w Kijowie (na którym doszło do słynnego spotkania z Georgem Sorosem) przez jej prezesa Jewhena Bystryckiego [ukr. Євген Бистрицький, ang. Yevhen Bystrytskyi]. Fundacja współpracowała wcześniej z IRF, o czym mowa w oświadczeniu z dn. 31.07.2017 r.
Autorowi i miłośnikom teorii spiskowych pragniemy polecić również informację o spotkaniu przedstawicielek ODF z Ihorem Kołomojskim [ukr. Ігор Коломойський, ang. Ihor Kolomoyskyi].
5.39. MUCHTAR ABLIAZOW JEST OFIARĄ NACJONALIZACJI BTA BANKU
Cytat (Marcin Rey): W 2008 roku ujawniono proceder wyprowadzania pieniędzy z banku w wymiarze 5 miliardów dolarów, o które władze kazachskie obwiniają Muchtara Abliazowa. Miało to polegać – w uproszczeniu – na udzielaniu kredytów firmie Syryma Szałabajewa, ojca żony Muchtara Abliazowa, Almy Szałabajewej, który ich nie spłacał, ukrywając środki w spółkach offshore.
Komentarz: Syrym Szałabajew [ros. Сырым Шалабаев, ang. Syrym Shalabayev] (posiadający obecnie status uchodźcy politycznego na Litwie) nie jest ojcem, lecz starszym bratem Almy Szałabajewej [ros. Алма Шалабаева, ang. Alma Shalabayeva]. Autor kolejny raz popełnia rażący błąd rzeczowy, a dodatkowozdaje się w tym miejscu dosyć bezkrytycznie powielać oficjalną wersję znacjonalizowanego przez rząd Kazachstanu BTA Banku i władz tego kraju (choć jednocześnie w innym miejscu raportu dopuszcza, że sprawa mogła zostać sfabrykowana). Gwoli ścisłości wskazać należy, że jest to tylko jedna z kilku “oficjalnych wersji”, gdyż kwoty, które rzekomo miał wyprowadzić Abliazow z BTA Banku znacząco się różnią: od 4,5, przez 5, 7,5 aż do 10 mld USD.
Niemniej, w związku z uzyskanym z czasem dostępem do dokumentów sprawy, jak i rozmów z osobami blisko z nią związanymi oraz masowym wyciekiem dokumentów [1], [2], [3], [4] utwierdziliśmy się w przekonaniu, że nie jest ona niczym więcej niż zakrojoną próbą wyeliminowania niebezpiecznego konkurenta politycznego przez prezydenta Nazarbajewa. Dokumenty te świadczyły nie tylko o politycznej motywacji jego prześladowania, lecz również próbach i pewnych sukcesach w wywieraniu nielegalnego wpływu na organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości w krajach UE (Wielka Brytania, Francja, Hiszpania) w związku ze ściganiem nie tylko Ablyazova, ale i osób w różny sposób z nim związanych [1], [2], [3].
Fundamentalne znaczenie ma za to centralne, nieomal historyczne znaczenie postaci Abliazowa dla rozwoju demokracji i społeczeństwa obywatelskiego w Kazachstanie (związane z wieloletnim oporem i prześladowaniem ze strony reżimu Nazarbajewa; najważniejszym kamieniem milowym tej historii było powołanie do życia ruchu/partii Demokratyczny Wybór Kazachstanu w 2001 r. [1], [2]).
W tym miejscu warto podkreślić, że jeszcze w samym 2008 r. bank (ówcześnie największy prywatny bank w krajach WNP) cieszył się świetnym ratingiem i nie miał żadnych problemów finansowych. Początkiem jego kłopotów stało się nagła i przymusowa nacjonalizacja będąca w istocie specyficznym rodzajem wrogiego przejęcia. Teorie o celowym doprowadzeniu do bankructwa przez samego Abliazowa pojawiły się potem jako uzasadnienie tej operacji i instrument służący władzom do jego dalszych prześladowań za granicą.
NIE BYŁO ZARZUTÓW I PROCESU KARNEGO ABLIAZOWA W ANGLII
O czym nie wspomina autor raportu – rozmaite wątpliwości budziły i bezprecedensowy charakter miały postępowania przeciwko Ablyazowowi z powództwa BTA Banku w Wielkiej Brytanii [1], [2].Jednym z podejmujących kluczowe decyzje sędziów był… William Blair, brat byłego premiera Wielkiej Brytanii i specjalnego doradcy Nursułtana Nazarbajewa Tony’ego Blaira.
Jak opisuje tę sprawę Michal Potocki w artykule Dziennika Gazety Prawnej:
Władze w Astanie zaczęły go ścigać także na emigracji; jego operacje finansowe były badane przez śledczych w Wielkiej Brytanii, która udzieliła mu azylu. Gdy Ablazow odmówił przed londyńskim sądem ujawnienia zagranicznych aktywów, został ukarany 22 miesiącami aresztu za obrazę sądu. I zbiegł za granicę.
Karę nałożył sędzia William Blair. Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa. Tak się składa, że jego brat, były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, należy do najbardziej znanych zachodnich doradców prezydenta Nazarbajewa. Do innych, zrzeszonych w Międzynarodowej Niezależnej Grupie Doradczej, należą m.in. były premier Włoch Romano Prodi, były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski i były kanclerz Austrii Alfred Gusenbauer. Ten ostatni został właśnie postawiony nad Dunajem w stan oskarżenia pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Kazachstanu.
Interesującą publikacją opisującą przebieg działań przeciwko Abliazowowi prowadzonych na zlecenie władz Kazachstanu na Zachodzie jest niedawny artykuł (raport) Financial Times. Naświetla on wiele nieprawidłowości i wątpliwych prawnie metod wykorzystywanych przeciwko niemu, jego rodzinie i osobom powiązanym po ich wyjeździe z Kazachstanu.
Chcielibyśmy dodatkowo zaznaczyć, że sprawa Abliazowa i zarzucanych mu czynów jest bardzo skomplikowana. Zajmując się nią koncentrowaliśmy się na politycznym i humanitarnym aspekcie sprawy – nie podejmujemy się prób (w przeciwieństwie do autora raportu) szczegółowego wyjaśnienia schematów mających stać za przypisywanymi mu przez Kazachstan operacjami finansowymi. Nie jesteśmy specjalistami od inżynierii finansowej. Tym bardziej, że również Kazachstan zdaje się modyfikować swoje stanowisko w tej materii w sposób dynamiczny. Wiemy natomiast na pewno, że autorytarne władze Kazachstanu kontrolują w pełni bank BTA i nie są godne zaufania. Według naszej wiedzy nacjonalizacja banku była przeprowadzona wbrew ówczesnym kazachstańskim przepisom i jako taka stanowiła bezprawny zamach na prawo własności jego akcjonariuszy. W tym kontekście operacje mające na celu zabezpieczenie jego aktywów poza granicami kraju można rozpatrywać jako ich w pełni uzasadnioną ochronę.
Przed wybuchem konfliktu między Nazarbajewem a Abliazowem, organy państwowe nie wspominały o jakichkolwiek nadużyciach ze strony banku, który w latach 2006-2009 zajmował pierwsze miejsca w rankingach najlepszych banków Azji Centralnej. Sytuacja banku w żadnej mierze nie uzasadniała jego nacjonalizacji.
Nawiasem pisząc, wątpliwe jest zatem opieranie się przy opisywaniu sprawy Abliazowa na oficjalnej stronie BTA Banku, którą M. Rey traktuje w swym raporcie jako jedno ze źródeł.
Po drugie, o ile nam wiadomo – rzekoma defraudacja środków wielomiliardowej wartości przez Abliazowa nie spowodowała… żadnych szkód. Nie ma osób ani instytucji (poza samym BTA Bankiem – rządem Kazachstanu), które występowałyby przeciwko niemu z roszczeniami. Wśród “poszkodowanych” nie było ani klientów banku ani jego innych akcjonariuszy. Istnieje teoria, że bank utrzymywany jest obecnie przez państwo przy życiu jedynie jako instrument służący walce z Abliazowem.
Uważamy, że warto mieć to na uwadze.
Charakterystyczne wydaje nam się także pominięcie przez przez M. Reya kontekstu odzyskania wolności przez Ablyazova 9.12.2016 r.: nastąpiło to na mocy niemal bezprecedensowej decyzji (wcześniej podobne orzeczenie, zmieniające ostatecznie uchylające decyzję o ekstradycji nastąpiło tylko raz) francuskiej Rady Państwa (Conseil d’Etat), która jednoznacznie stwierdziła polityczną motywację jego sprawy oraz idącą za nią kooperację Kazachstanu z Rosją i Ukrainą.
Jak wskazywaliśmy już wcześniej, wielokrotnie podejmowały ten wątek nasze raporty. O samej decyzji i jej reperkusjach pisaliśmy szczegółowo 20.12.2016 r.
Jeśli, jak uznaje francuska Rada Państwa, wnioski ekstradycyjne Rosji i Ukrainy były polityczne i wystosowane na prośbę Kazachstanu, to w zupełnie innym świetle stawia to prawdziwość zarzutów o rzekome malwersacje finansowe podnoszonych przeciwko niemu w tym krajach.
Odsiewając zatem szum medialny i propagandę rządu Kazachstanu oraz biorąc powyższe okoliczności pod uwagę – czy autor raportu podtrzymałby swoją negatywną (jak rozumiemy) ocenę postaci Muchtara Abliazowa i jego kariery biznesowej oraz zaaangażowania ODF w jego obronę?
5.40. NADIA SAWCZENKO W USA NIE REZYGNOWAŁA Z KRYMU NA RZECZ ROSJI
Cytat (Marcin Rey): Podczas tego pobytu Nadia Sawczenko powtarzała swoją budzącą wielkie kontrowersje tezę, jakoby Ukraina powinna zrezygnować z Krymu, by mieć szansę na odzyskanie Donbasu.
Komentarz: Nieprawda. Nadia Sawczenko nie powtarzała tej tezy w trakcie wyjazdu ani innych aktywności publicznych z udziałem ODF [1], [2], [3].
Nie może tego potwierdzić uczestnicząca w spotkaniach w USA jako członkini delegacji i tłumaczka Sawczenko Ludmiła Kozłowska. Trudno zresztą insynuować nam akceptację dla takiej postawy ze strony Sawczenko zważywszy na bardzo konsekwentną pozycję ODF w sprawie integralności terytorialnej Ukrainy, jak i krymskie pochodzenie Ludmiły Kozłowskiej. Była o tym zresztą mowa w wywiadzie dla tygodnika Newsweek Polska.
Autor nie przytacza żadnego źródła na potwierdzenie swoich słów.
5.41. NA KONFERENCJI W PORTO WYSTĘPOWALIŚMY PRZECIW PUTINOWI
Cytat (Marcin Rey): Czerep Jędrzej. Analityk w fundacji Otwarty Dialog. Jego tekst „Relacje rosyjsko-izraelskie a wojny w Syrii i na Ukrainie” opracowany dla fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego „Amicus Europae” został przedrukowany w książce „Formatowanie Ukrainy” wydanej przez Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych Mateusza Piskorskiego. Z ramienia fundacji Otwarty Dialog uczestniczył w spotkaniu na temat praw człowieka „Jornadas de Reflexão DireitosHumanos na Europa e na Lusofonia” w Porto w Portugalii, z udziałem prorosyjskiego a przynajmniej „kremlo-naiwnego” eurodeputowanego Francisca Assisa.
REY MANIPULUJE PO RAZ KOLEJNY
Komentarz: Bardzo dobry przykład specyficznego rozumowania i manipulacji autora raportu. Poniżej tłumaczymy okoliczności powyższej publikacji i wydarzenia w sposób szczegółowy. Nazwisko jednego z pracowników ODF zostało zestawione z przedrukiem jego artykułu w książce sygnowanej przez Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych z 2015 r., co w kontekście całości raportu sugerowało związki z tą faktycznie prorosyjską organizacją. W rzeczywistości autor nie wyrażał nigdy zgody na przedruki tekstów swojego autorstwa przez ECAG, co więcej, od stycznia 2015 aktywnie domagał się ich usunięcia ze witryny Geopolityka.org, należącej do ECAG.
ECAG przez szereg lat, powołując się na niejasno określone “ogólne zgody” wielu wydawców, w tym m.in. Biuletynu Opinie Fundacji Amicus Europae, przedrukowywał teksty innych wydawców, nie zabiegając o zgody autorów, co więcej: pozostając głuchym na protesty autorów, którzy nie chcą być z nią kojarzeni, a którzy domagali się usunięcia ich z indeksu autorów serwisu. Książka, o której mowa, ukazała się wraz z tekstem autora w 2015 r., pomimo uprzedniej zgody osób zarządzających ECAG na nieprzedrukowywanie jego nowych tekstów (choć odmowy usunięcia starych) i przyjęcia do wiadomości, że nie życzy on sobie łączenia jego nazwiska z ECAG nawet w pośredni sposób.
Uczestnictwo tego samego pracownika w konferencji “Dni refleksji o prawach człowieka w Europie i krajach portugalskojęzycznych” (oryg. Jornadas de Reflexão Direitos humanos na Europa e na Lusofonia) w Porto 23 lutego 2016 r., zostało przedstawione jako podejrzane, z uwagi na obecność “kremlonaiwnego” europosła Francisa Assisa. Pracownik Fundacji pojawił się na konferencji na zaproszenie pani Isabel Santos, ówczesnej przewodniczącej Komitetu ds. Demokracji, Praw Człowieka i Spraw Humanitarnych Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE, wytrwałej i pryncypialnej obrońcy praw człowieka na obszarze poradzieckim [1], [2]; poseł Assis został zaproszony jako jeden z najważniejszych Portugalczyków w strukturach międzynarodowych na stanowisku dedykowanym wprost prawom człowieka, członek Podkomisji Parlamentu Europejskiego ds Praw Człowieka.
Przedstawiciel ODF w wystąpieniu prezentował raport ODF “28 Zakładników Kremla” [1], [2], [3] oraz destrukcyjną rolę Rosji w podminowywaniu idei praw człowieka w Europie przez lansowanie fałszywie rozumianej wielobiegunowości – co było atakiem na “kremlonaiwnych” na Zachodzie. Cała konferencja skoncentrowana była na obszarze latynoamerykańskim, afrykańskim oraz wymiarze historycznym praw człowieka. Żadne wystąpienie nie miało śladu sympatii do polityki Rosji (żadne nawet nie nawiązywało do Rosji). W przypadku reprezentanta ODF było wprost odwrotnie.
5.42. EUROMAIDAN WARSZAWA TO BARDZO ZASŁUŻONA ORGANIZACJA
Cytat (Marcin Rey): Działalność Euromajdanu Warszawa wzbudziła silne kontrowersje na tle niejasności finansowych w związku ze zbiórką do puszek organizowaną podczas koncertu piosenkarki Kataryny Burzyńskiej w „Ukraińskim Świecie” w czerwcu 2015 roku. Siedziba fundacji znajduje się pod adresem al. Jerozolimskie 85/21 w Warszawie, czyli w tym samym wirtualnym biurze, co Fundacja Kompania Kresowa, wydawca portalu „kresy.pl”.
DLA REYA EUROMAIDAN WARSZAWA TO TYLKO KONTROWERSJE
Komentarz: Życzymy autorowi (jak i wszystkim czytelnikom jego raportu) tak energicznej i rozpoznawalnej działalności oraz sukcesów, jakie w ciągu lat 2014-2016 osiągnął Euromaidan Warszawa (EMW). To m. in. dzięki staraniom działaczy i wolontariuszy EMW udało się pozyskać setki tysięcy złotych na pomoc potrzebującym na Ukrainie w latach 2014-2015 oraz zorganizować setki polsko-ukraińskich wydarzeń w centrum “Ukraiński Świat”. Nie siląc się na złośliwości, charakteryzowanie działalności EMW przez pryzmat jednego incydentu (w którym zaatakowany przez niezrównoważonego człowieka i pokrzywdzony został wolontariusz tej organizacji) jest wysoce nieuczciwe.
W ww. wirtualnym biurze mogą być zarejestrowane dziesiątki podmiotów. To zbieg okoliczności. Autor, sięgając do własnej pamięci, publikacji w Internecie (a być może także zapisów internetowej aktywności prowadzonej przez siebie Rosyjskiej V Kolumny), byłby w prosty sposób w stanie odtworzyć fakty licznych konfliktów i ataków na ODF, jak i EMW ze strony Kresów.pl i osób z nimi związanych.
Warto dodać, że działacze EMW bez wahania wspierali akcję w obronie M. Reya jesienią 2015 r. oraz niejednokrotnie udostępniali opracowania Rosyjskiej V Kolumny w Polsce i z uznaniem odnosili się do jego wcześniejszej działalności. Podobnie zresztą jak (niejednokrotnie) ODF.
5.43. ALEKSANDER ORŁOW NIE BYŁ CZŁONKIEM ZESPOŁU PROJEKTOWEGO
Cytat (Marcin Rey): Z ramienia fundacji Otwarty Dialog tym projektem zajmowali się Christine Brandauer, Igor Sawczenko, Jędrzej Czerep i Katerina Sawczenko, a także Jewhen Hruszowec (obrońca Aleksandra Orłowa) i Serhij Kisczenko z ramienia Ukraińskiej Izby Adwokackiej oraz sam Aleksander Orłow.
Komentarz: Aleksander Orłow nie był członkiem ww. zespołu i nie zajmował się ww. projektem – jego tragiczna sprawa dała natomiast asumpt do jego realizacji i stała się kluczowym studium przypadku ilustrujący
m problem długoterminowego stosowania aresztu na Ukrainie. Autor nie jest precyzyjny.
5.44. KTO JEST KIM W RODZINIE SZAŁABAJEWÓW
Cytat (Marcin Rey): Szałabajew Salim. Brat Syryma Szałabajewa, ojca Ałmy Szałabajewej, żony kazachskiego oligarchy Muchtara Abliazowa, którego broni fundacja Otwarty Dialog. Salim Szałabajew w podobny sposób jak sam Muchtar Abliazow 19 grudnia 2013 (już po zatrzymaniu Muchtara Abliazowa we Francji) roku została skazany przez sąd w Londynie za ukrywanie majątku.
SYRYM TO BRAT, A NIE OJCIEC ALMY SZAŁABAJEWEJ
Komentarz: Nieprawda. Jak wskazano wcześniej, Syrym nie jest ojcem, lecz bratem Almy Szałabajewej. Oznacza to, że Syrym, Salim [ros. Салим Шалабаев, ang. Salim Shalabayev] i Alma są rodzeństwem. Salim Szałabajew i Muchtar Abliazow zostali skazani za “znieważenie sądu” (jest to instytucja wyjątkowo charakterystyczna dla brytyjskiego systemu sądowego; takie przestępstwo nie jest znane np. we Francji), co faktycznie związane było z odmową ujawnienia wszystkich kontrolowanych przez siebie aktywów, a to z kolei – z obawą o bezpieczeństwo związanych ze sobą osób trzecich przebywających w państwach autorytarnych (w tym w samym Kazachstanie).
Warto zauważyć, że jednym z kluczowym sędziów w brytyjskim procesie Abliazowa była Nigel Blair, starszy brat byłego premiera Wielkiej Brytanii Tony’ego Blaira i specjalnego, wysokopłatnego doradcy prezydenta Nazarbajewa.
5.45. „LEWACKI KONCERN“ GOOGLE NIE FINANSOWAŁ ODF
Cytat (Marcin Rey): Google Ireland Ltd. Centrala firmy Google na Europę. W latach 2015 i 2016 przekazała łącznie 480 025 zł fundacji Otwarty Dialog. Elementem wyjaśnienia tej hojności może być osoba Wiktora Mirosznikowa, siostrzeńca Petra Kozlowskiego i jego wspólnika w spółce Stateful, który przebywa w USA i miał spółkę w Moutain View w Dolinie Krzemowej, tam, gdzie znajduje się siedziba Google’a.
Komentarz: Kolejna nieprawda. Jest to całkowicie błędny trop i dosyć oryginalna teoria spiskowa ilustrująca w jakimś stopniu tok rozumowania M. Reya, który w tym miejscu przywodzi na myśl słynne strzałki TVP [1], [2], [3]. Autor raportu nie dotarł nawet do poprzedzających jego publikację sprostowań i wyjaśnień łatwo dostępnych w internecie, w tym przedstawicieli samej firmy Google.
Z uwagi na obszerny komentarz udzielony wcześniej dziennikarzowi, który jak uważamy wyczerpuje temat, oddajmy raz jeszcze głos artykułowi:
Łakomym medialnie kąskiem jest finansowanie fundacji przez irlandzki oddział Google. Rey pisze, że Google Ireland Ltd. “przekazała łącznie 480 025 zł fundacji Otwarty Dialog”, a “elementem wyjaśnienia tej hojności może być osoba Wiktora Mirosznikowa”, siostrzeńca głównego darczyńcy OD Petra Kozłowskiego, który “przebywa w USA i miał spółkę w Mountain View w Dolinie Krzemowej, tam, gdzie znajduje się siedziba Google’a”.
Jeden telefon do Otwartego Dialogu lub dokładniejsze przeszukanie podstawowego źródła raportu, jakim jest internet, wystarczyłoby, żeby nie popełnić tej samej gafy, jakie popełniły zaledwie kilkanaście dni wcześniej inne media. W rzeczywistości Google nie przelał na konta OD nawet złotówki. W twicie z 30 lipca wyjaśniła nieporozumienie Marta Poślad z Google: “To nie darowizna pieniężna, a darmowe usługi. Korzystać może każda fundacja i stow zarejestr w KRS. Są ich w PL setki” (pisownia oryginalna).
– Chodziło o usługi o tej wartości w ramach programu Ad Grants, otwartego dla wszystkich organizacji pozarządowych – wyjaśnia szczegółowo Kramek. – Usługi te polegały na bezpłatnym udostępnieniu reklam Ad Words w wyszukiwarce Google. Owe reklamy służyły nam do promocji raportów fundacji dotyczących prześladowanych uchodźców politycznych, działania ukraińskich batalionów ochotniczych czy więźniów politycznych w Rosji. Była to wartość 10 tys. USD miesięcznie. Jest to uwidocznione w sprawozdaniach finansowych jako “udostępnianie usług internetowych”. Z tego rodzaju pomocy Google korzystają instytucje z całego świata, od Instytutu Jane Goodall po UNICEF.
5.46. NATALIA PANCZENKO I NACIĄGANE KONTROWERSJE (WIZY I ZBIÓRKI)
Cytat (Marcin Rey): Z ramienia OEG zajmowała się też pośrednictwem wizowym, oferując załatwienie wizy za 200 złotych. Była w centrum kontrowersji związanej z nietransparentną zbiórką podczas koncertu Kataryny Burzyńskiej
Komentarz: Natalia Panczenko nie “załatwiała wiz” – nie byłoby to możliwe ani za 200 zł, ani za inną kwotę. Wizy wydają właściwe placówki konsularne, a działalność OEG w tym zakresie miała charakter doradczy, związany z szeroko rozumianą legalizacją pobytu i pracy oraz rozpoczynaniem działalności gospodarczej przez cudzoziemców w Polsce. Przedstawia to schemat.
Wsparcie starań o uzyskanie właściwej wizy było tylko jednym z elementów tego procesu.
5.47. NIE BYŁO TAKICH PRACOWNIKÓW
Cytat (Marcin Rey): Ze spółką Silk Road związany jest też Aleksander Kałużnyj.
Komentarz: Nie jest. Nie znamy takiej osoby.
5.48. PETRO KOZŁOWSKI NIE SŁUŻYŁ W MARYNARCE
Cytat (Marcin Rey): Petro Kozlowski jest kolegą z marynarki Andrieja Grossa, prezesa klubu sztuk walki Taeguk, u którego osobiście trenuje w sali zlokalizowanej na terenie Centrum Biznesu Majak.
Komentarz: Nie jest. Nigdy nie służył w marynarce. Nie byłoby to możliwe z powodów zdrowotnych. M. Rey na potwierdzenie swoich słów przytacza w raporcie zdjęcie, na którym…. są inne osoby – nie ma Petra Kozłowskiego. Sprawa była tłumaczona przez Ludmiłę Kozłowską 17.08.2017 r.
Logicznie rzecz biorąc, niewiele wynika również z samego faktu, że Petro Kozłowski “osobiście trenuje” u Andrieja Grossa. Po pierwsze – mówimy o czasie przeszłym i to przynajmniej o kilka lat – Petro Kozłowski przebywa od 2014 r. poza Krymem. Po drugie – “osobiście trenowało” u Andrieja Grossa zapewne dziesiątki i setki kursantów owej szkoły sztuk walki. I – znowuż – trudno czynić z tego zarzut przedstawicielom ODF, którzy nigdy się z owym panem nie spotkali.
5.49. LUDMIŁA KOZŁOWSKA NIE BYŁA NA MAJDANIE
Cytat (Marcin Rey): Bartosz Kramek, Lyudmyła Kozlowska i inni działacze fundacji byli obecni na „Majdanie”.
Komentarz: Ludmiła Kozłowska nie była na Majdanie w trakcie rewolucji. Istniała obawa o zatrzymanie związane ze współpracą ukraińskich organów ścigania i służb bezpieczeństwa ze swoimi odpowiednikami w Rosji i w Kazachstanie (w związku z kierowaną przez Ludmiłę działalnością ODF dot. obrony uchodźców politycznych z tych krajów i lobbingiem przeciw ich rządom na arenie międzynarodowej m. in. w związku ze sprawą reformy Interpolu – przeciwdziałaniu jego wykorzystaniu przez kraje autorytarne do ścigania oponentów politycznych i innych niewygodnych dla siebie osób; o tym zjawisku, które obejmuje niestety polityczne i korupcyjne wpływy na ukraińskie organy pisaliśmy potem w poświęconym mu raporcie).
Charakter zagrożeń wskazany został także m. in. w artykule. Według posiadanych wtedy informacji, pod koniec rządów Wiktora Janukowycza istniało realne ryzyko zatrzymania Lyudmyly Kozlovskiej w przypadku pojawienia się jej na terytorium Ukrainy.
5.50. NIERZETELNA BIOGRAFIA MARCINA ŚWIĘCICKIEGO
Cytat (Marcin Rey): Święcicki Marcin. Polityk Platformy Obywatelskiej, były członek KC PZPR. (…) a także znani z postawy proukraińskiej posłanka Prawa i Sprawiedliwości Małgorzata Gosiewska i były członek KC PZPR Marcin Święcicki z Platformy Obywatelskiej.
Komentarz: Znamienny jest fakt, że niezwykle zasłużony dla wsparcia Ukrainy i praw człowieka na Wschodzie poseł Marcin Święcicki jest dla autora M. Reya przede wszystkim byłym członkiem KC PZPR. W pewien sposób stronnicza selektywność raportu skupia i uwypukla się w tym miejscu jak w soczewce: tak, Marcin Święcicki był w latach 80. członkiem KC PZPR, ale w roku 1989 r. pełnił funkcję ministra ds. współpracy gospodarczej z zagranicą w pierwszym niekomunistycznym rządzie po II wojnie światowej kierowanym przez Tadeusza Mazowieckiego. W latach 1994-1999 był prezydentem m. st. Warszawy. Obecnie jest także prezesem przyznającego Nagrodę Peryklesa Stowarzyszenia na rzecz Demokracji oraz Przewodniczącym Zarządu Forum Ruchu Europejskiego.
Ale tych informacji uprzedzony i negatywnie nastawiony autor nie umieszcza nawet w biogramie tej postaci znajdującym się w Załączniku nr 4. Opisy osób i podmiotów swojego raportu.
5.51. NIE BYŁO DZIAŁALNOŚCI KOMERCYJNEJ W UKRAIŃSKIM ŚWIECIE
Cytat (Marcin Rey): W centrum „Ukraiński Świat” zorganizowano wiele wystaw i spotkań publicznych. Prowadzono tam także konsultacje dla Ukraińców i innych obcokrajowców w zakresie formalności pobytowych i wizowych, co pokrywa się z działalnością komercyjną prowadzoną przez spółkęSilk Road pod nazwąOEG Open Europe Group.
Komentarz: Niezupełnie. Gwoli ścisłości: tego rodzaju (i wiele innych np. dot. poszukiwania pracy, mieszkania, szkół dla dzieci, załatwiania rozmaitych spraw urzędowych) konsultacje (i w dużym stopniu szkolenia językowe) były prowadzone nieodpłatnie w Ukraińskim Świecie (najczęściej przez wolontariuszy i partnerów ODF). Natomiast częściowo odpłatna działalność OEG polegająca na indywidualnym rozwiązywaniu spraw bardziej złożonych i czasochłonnych realizowana była zasadniczo przez pracowników Silk Road poza Ukraińskim Światem. Nie jesteśmy pewni, czy określenie “komercyjna” jest właściwe nawet w tym wypadku: spółka należała bowiem do znaczących donorów Fundacji, stale wspierając jej działania tak materialnie, jak i finansowo. Wraz ze stopniowym pogarszaniem się ogólnej sytuacji finansowej, poszukiwano nowych sposobów pozyskiwania środków na ww. działania, jak i ogólną działalność ODF. Program OEG był tego wyrazem (podobnie jak np. koncerty chopinowskie).
Fundacja i spółka w ramach współpracy organizowały również spotkania z polskimi i ukraińskimi przedsiębiorcami.
Cytat (Marcin Rey): Lokal na rogu ul. Nowy Świat i ul. Świętokrzyskiej stał się celem ataków ze strony polskich środowisk antyukraińskich, które nasiliły się szczególnie na jesień 2015 roku. 10 września doszło do eksplozji mini-ładunku wybuchowego podłożonego w toalecie.
Miesiąc później grupa kilkunastu nacjonalistów prowadzonych przez Damiana Bieńkę z organizacji „Narodowa Wolna Polska” dokonała gwałtownego najścia na lokal. W pierw- szych dniach listopada 2015 roku ówczesny redaktor portalu „kresy.pl” Marcin Skalski na- lepił na szybach lokalu obraźliwe plakaty negujące państwowość Ukrainy, za co został zatrzymany i skazany.
18 stycznia 2016 roku „Ukraiński Świat”odwiedził incognito groźny terrorysta ze wschodniej Ukrainy, zastępca dowódcy batalionu „Rusicz” Jan Petrowsky ps. „Slawian”, zaproszony do Polski przez „Obóz Wielkiej Polski”. Ostatecznie w czerwcu 2016 rokuBartosz Kramek poinformował o zamknięciu ośrodka, motywując to brakiem funduszy.
Komentarz: Ówczesne ataki na są faktem, współpracowaliśmy wyjaśniając ich okoliczności z autorem raportu (który żywo się tym, co zrozumiałe biorąc pod uwagę jego zainteresowanie rozpracowywaniem środowisk prorosyjskich, interesował) – dziwne jest za to to, że o tym nie wspomina. Wydawać by się mogło znamienne, że atakowały nas środowiska antyukraińskie.
Powody zamknięcia Centrum są przedstawione na stronie oraz w artykułach [1], [2]. Swoje znaczenie miała także kwestie własnościowe – lokal jest przedmiotem postępowania sądowego w związku z roszczeniami spadkobierców jego przedwojennych właścicieli. Spodziewana wtedy reprywatyzacja nie pozwalała ODF na długoterminowe plany z nim związane.
5.52. BIERZEMY UDZIAŁ W ROZPRAWACH EKSTRADYCYJNYCH I NIE JEST TO TAJEMNICA
Cytat (Marcin Rey): Twierdzi się, że Lyudmyła Kozlowska była obecna na niektórych rozprawach, na przykład 9 stycznia 2014 roku. Według kazachskiego opozycjonisty Amirżana Kosanowa, w 2012 roku Lyudmyła Kozlowska lobbowała w sprawie partii Ałga w niemieckim Bundestagu.
Komentarz: Ludmiła Kozłowska (podobnie jak wielu innych działaczy ODF) była obecna na niektórych rozprawach sądowych dotyczących procesu ekstradycyjnego Abliazowa we Francji (jak również rozprawach szeregu innych osób w różnych krajach UE) – na tym polega obserwacja procesów sądowych. Obecność obserwatorów w postaci mediów i obrońców praw człowieka w naszej ocenie pozytywnie wpływa na stanowisko organów ścigania i składów orzekających – przyczynia się do lepszego zrozumienia przez nich znaczenia tematu ochrony praw człowieka i prześladowań politycznych. Nikt tego nie ukrywa, stąd niezrozumiałe jest użycie przez autora raportu bezosobowej frazy “twierdzi się”.
Natomiast Amirżan Kosanow [ros. Амиржан Косанов, ang. Amirzhan Kosanov] nie jest wiarygodnym źródłem, podobnie jak – a nawet bardziej – nie jest nim Balli Marzec i prowadzona przez nią strona. Omawialiśmy to na początku niniejszego opracowania (punkt 5.1). Oparta na tych samych źródłach publikacja tygodnika Wprost z lutego 2014 r. zakończyła się sprostowaniem na korzyść ODF.
Pochodzące z ww. strony sformułowanie: – Sponsorowana przez Abliazowa partia Ałga! (zdelegalizowana przez Nazarbajewa w 2011 r.) nigdy nie działała ręka w rękę z pozostałą częścią opozycji – mówi nam Amirżan Kosanow, jeden z czołowych opozycjonistów kazachskich. Gdy w 2012 r. w Bundestagu miało się odbyć spotkanie z działaczami opozycyjnymi z różnych grup, Ludmiła Kozłowska z ODF wydzwaniała do deputowanych z prośbą, aby kontaktować się tylko z Ałgą!, bo inni działacze to agenci Nazarbajewa. – jest zwyczajną nieprawdą.
5.53. PROJEKT Z THE FARM 51 GROUP KOORDYNOWAŁA INNA OSOBA
Cytat (Marcin Rey): Spółka była wykonawcą projektu fundacji Otwarty Dialog i jej kijowskiego partnera Centre for Civil Liberties polegającego na sfilmowaniu izb tortur pozostawionych przez separatystów w Donbasie i przedstawieniu ich w technologii „wirtualnej rzeczywistości”. Z ramienia fundacji zajmowała się tym Natalia Steć, a z ramienia spółki Konstanty Kulik.
Komentarz: Nieprawda. Natalia Steć zajmowała się w 2015 r. koordynacją pomocy humanitarnej na rzecz Ukrainy, a następnie – administrowaniem stronami internetowymi Fundacji (ta informacja była łatwo dostępna w internecie). Nie miała nic wspólnego z powyższym projektem. Autor raportu najprawdopodobniej myli ją z Natalią Panczenko. Konstanty Kulik był natomiast jedną z kilku osób zaangażowanych w projekt z ramienia The Farm 51. Jako osobę koordynującą i nadzorującą jego realizację należy wskazać Wojciecha Pazdura.
6. Odbiór raportu
6.1. PRORZĄDOWE MEDIA
Jak wspominaliśmy na początku:
Raport odbił się umiarkowanie szerokim echem w internecie (głównie wśród znajomych autora i czytelników Rosyjskiej V Kolumny), zaistniał też szeroko w zwalczających Fundację mediach prawicowych wspierających obecną władzę. Niemniej spotkaliśmy się z także reakcjami negatywnymi ze strony osób, instytucji i środowisk istotnych dla nas ze względu na działalność w podobnych obszarach i możliwości ewentualnej współpracy partnerskiej.
Zapewne będzie też wykorzystywany przez nieżyczliwe Fundacji osoby i instytucje, w tym służby i kancelarie prawne pracujące na rzecz organów państwowych Rosji, Kazachstanu czy Mołdawii.
6.2. ONET.PL: KOLEJNE UDERZENIE W FUNDACJĘ OTWARTY DIALOG. I KOLEJNA KOMPROMITACJA [ANALIZA]
Obok coraz bardziej prymitywnych i całkowicie jednostronnych w swym przekazie mediów prorządowych, które poinformowały o raporcie M. Reya (wPolityce.pl, TV Republika, Gazeta Polska, Niezależna.pl), raport doczekał się krytycznej analizy ze strony dziennikarzy Onet.pl. W swoim artykule Marcin Wyrwał ocenia:
Tropiciel rosyjskich wpływów w Polsce opublikował 150-stronicowy raport na temat Fundacji Otwarty Dialog. Ma obnażyć jej ciemne strony. Zamiast tego gubi się w błędach, przeinaczeniach i insynuacjach (…).
- Raport opiera się na budzących wątpliwości źródłach internetowych i mediach społecznościowych
- Wpisuje się w linię ataków na organizacje pozarządowe, nie wyjaśniając niczego
- Autor raportu Marcin Rey odmówił Onetowi komentarza
Najnowszy z nich przyszedł z nieoczekiwanej strony. Jego autorem jest Marcin Rey, aktywista znany i szanowany w środowisku badaczy rosyjskich wpływów w Polsce oraz autor strony “Rosyjska V kolumna w Polsce” na Facebooku. Mimo że z działającą na rzecz Ukrainy fundacją łączą go poglądy proukraińskie i antyrosyjskie, opublikował w sieci 150-stronicowy raport “Działalność i powiązania Fundacji Otwarty Dialog” posądzający fundację o ciemne interesy i związki z rosyjskim kapitałem.
Prawicowe media natychmiast podchwyciły zawarte w raporcie tezy. “Obrońcy oligarchów, współpracownicy Rosjan” – pisze niezalezna.pl, a przedrukowuje Radio Poland (Polskie Radio dla Zagranicy). “Fundację Otwarty Dialog trudno nazwać transparentną” – informuje wPolityce. “Pieniądze oligarchów i międzynarodowy lobbing” – alarmuje “Gazeta Polska Codziennie”.
Żaden z tych tytułów nie poprosił przedstawicieli Otwartego Dialogu o komentarz do raportu, ani nie zechciał sprawdzić zawartych w nim informacji na podstawie dostępnych dokumentów.
O wgląd do dokumentów lub komentarz fundacji nie prosił także sam autor raportu. Kiedy Kramek zapytał na Facebooku Reya, dlaczego ten nie sprawdził informacji u źródła, uzyskał odpowiedź: “Że się nie skontaktowałem. Odpowiedź prosta: ściemniasz na tyle bezczelnie, że to nie ma sensu”.
6.3. TYGODNIK POWSZECHNY: JESZCZE JEDEN FRONT MARCINA REYA
M. Rey odmówił rozmowy również z Januszem Schwertnerem, dziennikarzem przygotowującym artykuł dla Tygodnika Powszechnego. W publikacji z dn. 11.09.2017 r. obszernie cytowany jest Bartosz Kramek, jak również kilkoro naszych wspólnych – z autorem raportu – znajomych i kolegów M. Reya np.:
– Nie chcę oskarżać Reya o złą wolę, ale w mojej opinii mocno przesadził. Styl ataku na Otwarty Dialog przypomina paranoję. Obserwuję jego ostatnie ruchy i mam wrażenie, że sam trochę się pogubił. Wrogów widzi po każdej stronie, a to niszczy jego samego. Choć w żadnym stopniu nie przekreśla jego dotychczasowych zasług – mówi „Tygodnikowi” jeden z jego znajomych, który prosi o anonimowość.
– Uważam, że w tej sprawie po prostu zawiodła go czujność. Marcin jest tłumaczem, pasjonatem, ale nie dziennikarzem. Chcąc wyprowadzać tak mocny atak, powinien opierać się na sprawdzonych dokumentach. Wówczas pewnie uniknąłby zarzutów, które spadły na niego w ostatnich tygodniach. Ale na jego miejscu nie zniechęcałbym się tak szybko. Ma jeszcze wiele dobrego do zrobienia.
– Dla nas to było kompletne zaskoczenie – mówi szef Otwartego Dialogu, Bartosz Kramek. – Sądziliśmy, że nie tylko stoimy z Reyem po jednej stronie barykady i razem zwalczamy środowiska antyukraińskie, ale że utrzymujemy przy okazji całkiem poprawne relacje. Niestety on występuje dziś przeciwko nam wespół z rosyjskim Sputnikiem, prorosyjskimi posłami ugrupowania Kukiz’15 czy ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim. A przecież wcześniej sam ich zwalczał – ubolewa. Jego zdaniem raport wygląda tak, jakby powstawał pod z góry założoną tezę. – Metoda na demaskowanie naszych „sensacyjnych powiązań” przypomina słynne strzałki TVP. Takie wrażenie stwarza łączenie nas z tuzami rosyjskiej mafii i rządu tylko dlatego, że broniliśmy ludzi, którzy występowali nie z nimi, ale przeciwko nim – dodaje Bartosz Kramek.
O raport chcieliśmy zapytać samego Marcina Reya, ale nie zgodził się na rozmowę.
W internetowej dyskusji na profilu Janusza Schwertnera na portalu Facebook, Marcin Rey określił Marcina Wyrwała mianem “dziennikarskiej hieny”, a samego Schwertnera “funkcjonariuszem medialnym Onetu”. Bartosz Kramek w tej samej rozmowie został “draniem”.
Z uwagi na zastosowane w artykule skróty przytaczamy poniżej pełną treść pytań Janusza Schwertnera i odpowiedzi Bartosza Kramka udzielonych przed publikacją w dn. 5.09.2017 r. (przy okazji prezentując swoje poglądy i stanowisko Fundacji dotyczące rosyjskich wpływów w Polsce):
1. Janusz Schwertner: Rosyjskie wpływy w Polsce – magiczne sformułowanie, które dla przeciętnego Kowalskiego nie znaczy nic konkretnego. Jak mocno i jak skutecznie Kreml wpływa na to, co dzieje się w Polsce Pańskim zdaniem?
Bartosz Kramek: Obawiam się, że wszechobecne teorie spiskowe i swego rodzaju agentomania (której ofiarą padliśmy w ostatnich tygodniach nawet my) dosyć skutecznie sprowadzają ten temat do absurdu i ośmieszają zagadnienie.
Niestety, problem jest realny i poważny.
ROSJANIE ANTAGONIZUJĄ POLAKÓW I UKRAIŃCÓW – REY KREUJE ZAMIESZANIE I ANIMOZJE W POLSKIM ŚRODOWISKU ZWALCZAJĄCYM WPŁYWY ROSJI
Ponieważ polskie społeczeństwo jest w dużym stopniu historycznie impregnowane na jakąkolwiek rusofilię, rosyjskie służby muszą sięgać po bardziej wyrafinowane, mniej bezpośrednie narracje. Kluczowym frontem jest antagonizowanie Polaków i Ukraińców na tle resentymentów historycznych oraz rosnącej liczby ukraińskich imigrantów w naszym kraju. Oczywiście, jako naturalny sojusznik we współczesnym sporze z mitycznymi ukraińskimi banderowcami jawi się Rosja.
Szczęśliwie, nie jest to poważny problem społeczny (choć taka agresja jest bardzo widoczne w internecie). Większość ludzi spotyka się z Ukraińcami w szkole, pracy, czy na gruncie towarzyskim. Ukraińscy pracownicy są rozchwytywani i bezproblemowo adaptują się do życia w Polsce. Należy jednak zachować ostrożność i dmuchać na zimne, bo to wymarzona przestrzeń do prowokacji.
Rosji idą na tym polu w sukurs rozmaite środowiska skrajne, przede wszystkim ekstremistycznej prawicy (jak Falanga, Ruch Narodowy, ONR i pomniejsze grupy). Są one głośne, szkodliwe i niebezpieczne, ale nie przeceniałbym ich znaczenia – ogółu społeczeństwa takie awantury nie interesują.
Powstaje natomiast pytanie o adekwatną reakcję polskiego państwa, które niejednokrotnie zawodzi i reaguje niechętnie na rozmaite incydenty o charakterze ksenofobicznym, co tworzy klimat przyzwolenia na ekscesy, a z drugiej strony – uzasadnionej obawy. Potrzebne są zdecydowane działania organów ścigania, począwszy od walki z hejtem i groźbami karalnymi w internecie. Ataki na Ukraińców w Polsce (takie jak niszczenie miejsc pamięci) szkodzą naszym relacjom z Ukrainą, które powinny być dla nas priorytetowe – ten kraj w sposób bezpośredni warunkuje nasze bezpieczeństwo. Dlatego powinno to stać się także przedmiotem zainteresowania organów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa.
Najbardziej niepokojące są natomiast działania polskiego rządu, który prowadzi nas do konfrontacji ze wszystkimi sąsiadami, najważniejszym partnerami w Europie i samą UE. Samoizolacja Polski prowadzi z kolei do osłabienia pozycji Ukrainy i może oznaczać, że borykająca się z własnymi problemami UE straci zainteresowanie Europą Wschodnią. Nie chciałbym doszukiwać się tutaj rosyjskiej inspiracji, niemniej zastanawiające wydają się efekty działalności ministra Macierewicza i być może pewną wskazówką mogą być tutaj rosyjskie związki jego otoczenia opisywane przez Tomasza Piątka. Taka polityka jest najbardziej na rękę Rosji. W tym kontekście nasuwa się także instrumentalne wykorzystywanie tragedii smoleńskiej do podsycania temperatury sporu politycznego w kraju.
Szerzej niezbadane pozostają także rosyjskie działania w Polsce przeciwko ośrodkom wspierającym Ukrainę. Wydaje się, że ulubioną metodą rosyjskich służb jest tutaj sianie niezgody i podsycanie niezdrowej środowiskowej zawiści i konkurencji. Takie podziały i rozdźwięki są naturalne i istnieją choćby na niwie pokoleniowej wśród organizacji i aktywistów (starzy-młodzi), czy też pomiędzy ukraińską mniejszością narodową a nową imigracją. Mogą być jednak one wykorzystywane w celu dalszego potęgowania konfliktów, dyskredytacji poszczególnych organizacji i osób, a nawet podważania zaufania społecznego do całego środowiska.
2. Jakie są najważniejsze cele Kremla i rosyjskiej propagandy w Polsce w odniesieniu do kryzysu na Ukrainie, Majdanu, obecnych władz ukraińskich? Jaki obraz obecnej Ukrainy chcą tworzyć rosyjskie służby?
Te cele są zasadniczo niezmienne. Rosja chce wytworzyć obraz Ukrainy jako państwa upadłego i niezdolnego do efektywnych przemian, które dla Zachodu będzie tylko obciążeniem (i oczywiście cierniem w relacjach z Rosją). Dlatego tak ważne są skuteczne reformy i walka z korupcją na Ukrainie. To one będą determinować społeczne nastroje i warunkować dalszą integrację z UE.
Na użytek wewnętrzny – Ukraina to oczywiście faszystowska junta, w której prześladowani są Rosjanie i rosyjskojęzyczni. Młodszy brat podstępnie oderwany od macierzy, którego reintegracja w ramach “rosyjskiego miru” jest warunkiem jego pomyślności i spokoju.
Majdan był natomiast krwawym zamachem stanu inspirowanym z zewnątrz, który sprowadził na Ukraińców szereg nieszczęść. Niestety, tę antymajdanową narrację powiela ostatnio także polski rząd. Antyeuropejskie sentymenty i “wojny historyczne” z sąsiadami są czymś, co łączy dziś władze Polski i Rosji. To droga na Wschód. Uważam, że nie możemy przejść nad tym do porządku dziennego.
3. Jak Pan ocenia zamieszanie wokół Fundacji Otwarty Dialog i oskarżenia o to, że samemu pozostaje pod wpływem rosyjskich służb? Takie zarzuty padły ze strony Marcina Reya, który przez lata tropił “rosyjską V kolumnę w Polsce”. Dla opinii publicznej to dość niezrozumiałe – wydawało się, że stoicie po jednej stronie barykady.
UTRZYMYWALIŚMY Z REYEM POPRAWNE, KOLEŻEŃSKIE RELACJE
Te zarzuty są zaskakujące i niezrozumiałe również dla nas. Sądziliśmy, że nie tylko stoimy po jednej stronie barykady (razem zwalczając tak skrajne środowiska nacjonalistyczne, czy antyukraińskie środowiska kresowe, których głosem jest portal Kresy.pl, jak i nominalnie lewicową partię Zmiana), ale że utrzymujemy też poprawne relacje. Sprawa jest przykra, tym bardziej, że ten atak pojawił się – jako jeden z wielu – w ostatnich tygodniach, kiedy Fundacja znalazła się na celowniku prorządowych mediów i aparatu państwa. Autor raportu nie skontaktował się z nami i żadnych zastrzeżeń osobiście nam nie zgłaszał.
REY ATAKUJE ODF WESPÓŁ Z PLEJADĄ POLSKICH UKRAINOŻERCÓW
Niestety Marcin Rey nie oddziela naszej aktywności w Polsce od faktycznej wspólnoty celów i historii naszej działalności na odcinku ukraińsko-rosyjskim. Wydaje się jednak – co zresztą sam poniekąd przyznaje – że stoją za tym skrywane dotąd osobiste urazy i ambicje. Smutny paradoks polega na tym, że Marcin Rey występuje dziś przeciwko nam wespół z rosyjskim Sputnikiem, prorosyjskimi posłami ugrupowania Kukiz’15, ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim i osobami promowanymi przez Kresy.pl (jak samozwańcza liderka “prawdziwej kazachskiej opozycji” Balli Marzec i kandydatka Kukiz’15 do Sejmu w trakcie ostatnich wyborów). A przecież wcześniej sam ich zwalczał.
Sam raport nawet nie próbuje być obiektywny – wygląda jakby powstawał pod z góry założoną przez autora tezę, że jesteśmy niebezpiecznymi prowokatorami powiązanymi z Rosją. Pełen jest natomiast błędów faktograficznych, niejednokrotnie opiera się na wątpliwych i rosyjskich źródłach, jest bardzo selektywny, a metoda na demaskowanie naszych “sensacyjnych powiązań” przypomina słynne strzałki TVP. Bo takie wrażenie stwarza łączenie nas z tuzami rosyjskiej mafii i rządu tylko dlatego, że broniliśmy ludzi, którzy wystąpili przeciwko nim.
Tylko niewielką część tych przekłamań i absurdów odsłonił artykuł Marcina Wyrwała w Onecie: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/kolejne-uderzenie-w-fundacje-otwarty-dialog-i-kolejna-kompromitacja-analiza/e3cjgjm. Obecnie analizujemy możliwe kroki prawne i cały czas pracujemy nad obszernym sprostowaniem. Niestety, to bardzo czasochłonne.
6.4. INTERNAUCI (FACEBOOK, TWITTER)
Najciekawsze są jednak reakcje zdezorientowanych internautów – dotyczące tak raportu, jak i kolejnych, odnoszących się do niego publikacji Marcina Reya.
Co z nich wynika? Przytaczamy kilka charakterystycznych komentarzy z dyskusji w mediach społecznościowych [1], [2], [3], [4], [5], [6] (skróty własne):
- Gdzie jest rosyjska V kolumna?
- Tzn. powoli treści przestają mieć cokolwiek wspólnego z nazwą, a w sumie niezbyt mnie obchodzi prywatny spór między dwoma panami. Nie po to lajkowałem ten profil – tyle
- Lepiej wychodziło panu pisanie o przyjaciołach ze Wschodu
- Osobisty konflikt Marcina Reya, odejście od chłodnego i opartego na faktach stylu RVKP
- Czy będą już tylko posty o FOD?
- Potrzeba odrobinę dystansu i refleksji
- Odebrałem raport jako atak na niezwykle pożyteczna fundacje.
- Takie wzajemne drapanie się jest korzystne przede wszystkim dla rosyjskiej V kolumny w Polsce
- Ruscy agenci angażują się w pomoc Ukrainie?
- Czy to ma jeszcze ręce i nogi?
- Czyli znajdę haka bo masz inne poglądy?
- Nie rozumiem, jak wiedząc o tym, że ma się takie a nie inne, dziwne źródła finansowania, można nagle odpalić sobie akcję przepisu na 16 punktowy przewrót? Wiadomo przecież, że po czymś takim wszyscy zaczną sprawdzać kto to, co to i skąd ta FOD…
- Okej a gdzie tutaj Rosyjska V Kolumna w Polsce? Niby Kramek nią jest?
- Ale od tych zarzutów przechodzi Pan płynnie do ataków personalnych, które już tymi zarzutami nie są uzasadnione. Pisanie o kimś, że mu źle z oczu patrzy? Że jest “absolutnym łajdakiem” na podstawie jednego bannera? Ten Pański wpis bardzo odbiega od tego, co Pan robił do tej pory – chłodnej, merytorycznej i podpartej źródłami argumentacji.
- “Istnieje pewien Andriej Wladimirowicz Browczenko, który jak wykazuję w raporcie, na pewno kieruje petersburską filią sewastopolskiego zakładu należącego do Petra Kozlowskiego” – czyli jeśli nie należy to do Petra Kozlowskiego (na Onecie tak napisali) to cały ten pański tekst jest do kosza?
- No dobrze, jezeli w Polsce jest wszystko zgodne z prawem, a powiedzmy jakikolwiek przemysłowiec czy nawet bandyta z Rosji postanawia wesprzeć Ukraińców ponieważ tak czuje…To co nam do tego?
- Nie przeszkadzała Panu Rosyjska V kolumna w Polsce “współpraca” ze Stowarzyszeniem “Republikanie”, Przemysława Wiplera (współzałożyciela Stowarzyszenia KoLiber – powiązanego z dawną UPR, Janusza Korwin-Mikke), na którego konwencji założycielskiej gościł m.in. Paweł Kukiz?
- W sytuacji kiedy targowica [rząd PiS – przyp. red.] się polaryzuje, w tym temacie mówi już dosłownie językiem Łubianki, robi nagonkę na NGOsy, używa nawet śmiesznej Dugin’owskiej dielektyki antySorosowej to ten ją rozgrzesza, mało tego odwraca kota ogonem i oskarża podmiot promujący wszystko co jest obce dla kremlowskiego faszyzmu (praworządność, demokracja, prawa człowieka) o rosjańskie wpływy.
- Mam wrażenie, że sprawa zrobiła się dla Pana zbyt osobista, a to zawsze zaburza osąd. Oczywiście zwolennicy partii aktualnie rządzącej z chęcią podchwycą Pańskie wnioski o Kramku jako o “absolutnym łajdaku”, ale myślę, że to jednak za daleko posunięty wniosek na podstawie jednego transparentu. To nie Kramek uczynił ze Smoleńska manifest polityczny.
- Szkoda że dwie poważne instytucje (pan Rey to dla mnie człowiek – instytucja) dające odpór Moskwie spędzają swój czas lustrując się nawzajem. Ale cóż, może to potrzebne
- W tym kontekście dla mnie smutne jest to, co się dzieje od pewnego czasu wokół Marcina Reya. Ta cała sprawa z Otwartym Dialogiem mi jakoś strasznie śmierdzi – trochę wyglada to tak, jakby ktoś próbował jednych na drugich napuścić.
- Mam natomiast nieodparte wrażenie, że pomiędzy Pana a Kramka ktoś bardzo usilnie wbija klin. Jeśli efektem tego będzie Pańskie wypalenie i zakończenie działalności, to zwycięzca takiego scenariusza będzie tylko jeden.
W tym kontekście chcielibyśmy również polecić uwadze szerszy komentarz autorstwa Witolda Jurasza, byłego dyplomaty, publicysty i redaktora Polsat News 2:
Na moich oczach toczy się wojna w środowisku ludzi zajmujących się wschodem. Niektórzy występują z otwartą przyłbicą, inni – szczują, sami publicznie nie zabierając głosu. Wojna idzie na całego, a linia frontu, ku uciesze rodzimych “Russland-Versteher”, podzieliła dotychczasowych sojuszników.
7. Podsumowanie i wnioski
Fundacja Otwarty Dialog jest organizacją konsekwentnie proukraińską i antykremlowską. Nasze poglądy w tej materii nie ulegały żadnej ewolucji.
OTWARTY DIALOG JEST KONSEKWETNIE PROUKRAIŃSKI I SILNIE ANTYKREMLOWSKI
Zasięg naszego działania warunkowany jest dostępnymi zasobami, a tak naprawdę najtrudniejsze w naszej działalności jest pozyskiwanie funduszy; obecnie borykamy się w tym obszarze z pogłębiającą się sytuacją kryzysową.
Zdecydowana większość osób i środowisk, których kiedykolwiek broniliśmy nie tylko identyfikuje się, ale i czynnie działa na rzecz wspólnych, europejskich wartości: demokracji, rządów prawa, praw człowieka. Niektórzy czynią to w oparciu o swoje przekonania, dla innych – działania te mogą być formą wymuszonej obrony; przypadkowego rozwoju pewnych okoliczności. Nie zmienia to jednak faktu, że niezależnie od intencji gramy z nimi do jednej bramki – na rzecz szeroko rozumianej westernizacji i demokratyzacji przestrzeni postsowieckiej, liberalizacji i zmiany autorytarnych reżimów, rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, obrony prześladowanych z przyczyn politycznych. Dotyczy to także – a nawet bardzo – Muchtara Abliazowa i Naila Maliutina.
Nie ukrywamy i nie wstydzimy się naszych darczyńców, ani tych, w których obronie występujemy. Ewentualne kontrowersje związane częstokroć z prowadzonymi przeciwko nim kampaniami zniesławiającymi nie są dla nas pierwszoplanowym kryterium warunkującym decyzje o zaangażowaniu. Podejmujemy spore wysiłki w celu prezentacji naszej działalności, jej uwarunkowań i efektów i ufamy, że dowodzi tego także niniejsze opracowanie. Wbrew sugestiom M. Reya (i w przeciwieństwie do niego samego) – jesteśmy transparentni (choć oczywiście można stawiać pytania o rozsądne granice przejrzystości, czy też jej wpływ na szerzej rozumiane kwestie związane z bezpieczeństwem).
Zastanawiające jest dla nas, że nie dostrzega tego autor raportu: przyjmuje specyficzny, jednostronny punkt widzenia i w dużym stopniu zdaje się ignorować kontekst opisywanych wydarzeń i sytuacji. Uderza nas łatwość osądów, które formułuje m. in. wobec sytuacji sprzed lat, w oparciu o wątpliwe i niepełne informacje, w oderwaniu od ówczesnych realiów. Taką postawę (a wręcz błąd poznawczy) w naukach historycznych określa się mianem prezentyzmu.
Marcin Rey współpracował z nami (czasami oznaczało to wielogodzinne dyskusje telefoniczne i internetowe) m. in. zwalczając (z wzajemnością) partię Zmiana [1], [2], [3], [4], portal Kresy.pl, Marcina Skalskiego [1], [2], [3], [4], [5], [6], [7], tropiąc faszyzującą Falangę i mniejsze środowiska tzw. narodowców (Narodowa Wolna Polska, Patrio.pl), członków tzw. batalionu Rusicz [1], [2], [3], szukając powiązań pomiędzy minizamachami interpretowywanymi jako prorosyjskie prowokacje, identyfikując sprawców najścia i wybuchu w centrum Ukraiński Świat, koordynując działania przeciwko Nocnym Wilkom. Dziwi nas, że dziś się od tych kontaktów i aktywności odżegnuje.
Analizujemy motywacje i intencje M. Reya, ponieważ są one dla nas – w świetle powyższych uwarunkowań i sytuacji opisywanych w całym opracowaniu – zaskakujące. Podobnie ich głębokość – zważywszy na fakt, jakim wysiłkiem musiało być stworzenie raportu, który zresztą jawi się jako największy do tej pory wysiłek analityczny Rosyjskiej V Kolumny w Polsce.
Odmienną kwestią jest chybiony charakter niemal wszystkich zarzutów. Nasza odpowiedź nie jest kompletna; pominęliśmy choćby to, czego w raporcie nie ma – np. selektywne podejście do indeksu osób “związanych z ODF”: autor raportu zdaje się pomijać niektórych współpracowników z premedytacją; najpewniej z uwagi na określone związki personalne.
W okresie 14.08-18.09.2017 r. wszystkie posty Rosyjskiej V Kolumny w Polsce były poświęcone Fundacji Otwarty Dialog i jej przedstawicielom. 18.09.2017 r. Marcin Rey postanowił skomentować udział Bartosza Kramka w prodemokratycznej manifestacji określając go mianem “amoralnego prowokatora” [1], [2]. Wpis nie miał nic wspólnego z jakąkolwiek działalnością prorosyjską ani nawet tematyką wschodnią. Przez wielu internautów (jak wskazujemy m. in. wyżej) został odebrany jako wyraz rosnącej eskalacji negatywnych emocji i uprzedzeń autora raportu względem ODF. Szybko odpowiedział na niego Bartosz Kramek [1], [2]
Równolegle, zwłaszcza po publikacjach Onetu i Tygodnika Powszechnego, Marcin Rey zaczął wyrażać wątpliwości do zasadności dalszego prowadzenia działalności Rosyjskiej V Kolumny w Polsce z uwagi na trwające na niego ataki, brak zrozumienia i bezsensowność wysiłków (lub w najlepszym wypadku ich niewspółmierne efekty).
Sytuacja, w której się znaleźliśmy – w oparciu o historię naszej znajomości z autorem raportu i poczynione w ostatnim okresie obserwacje – skłania nas do kilku refleksji.
Marcin Rey to samorodny aktywista, indywidualnie bodaj najbardziej w Polsce zasłużony na polu walki z rosyjską propagandą i dezinformacją. Nie można mu odmówić pracowitości i nie wyrażać ubolewania z powodu szykan, których doznał ze strony środowisk nacjonalistycznych i prorosyjskich. Postrzegaliśmy go dotąd przez ten pryzmat, a nasze współdziałanie uznawaliśmy za wartościowe. Zawsze mógł też liczyć na naszą solidarność. Z niejakim smutkiem nasuwa się nam w tym miejscu konstatacja, że nie działa tu w żaden sposób zasada wzajemności.
REY JEST PODEJRZLIWY, BO “KRAMKOWI ŹLE Z OCZU PATRZY”
Jednocześnie wydaje się, że mamy do czynienia z osobą o skłonnościach paranoidalnych, którą cechuje chorobliwa nieufność i podejrzliwość, rozciągająca się nawet na znajomych, współpracowników i partnerów, z którymi łączy go wspólnota celów i doświadczeń. Jak skomentowano w artykule TP: szuka wrogów wszędzie. Być może jest to wyraz osobistych przeżyć i konsekwencja doznanych wcześniej uraz. Interesująca jest przy tym charakterystyczna dwulicowość (sam określa ją mianem “chytrości”), co pozwala mu na utrzymywanie koleżeńskich relacji przy jednoczesnym ukrywaniu swoich faktycznych żalów, uraz, obaw i podejrzeń.
Oddając na chwilę głos samemu M. Reyowi: Moja podejrzliwość wobec ludzi Otwartego Dialogu zaczęła się od intuicji: Kramkowi cholernie źle z oczu patrzy. Uważamy, że tego rodzaju wypowiedź mówi sama za siebie; nam przypomina się tutaj słynne oskarżenie Donalda Tuska o “wilcze oczy”, które sformułował Jarosław Kaczyński w 2008 r [1], [2].
Sądzimy, że sam M. Rey poniekąd wychodzi z założenia, że cel uświęca środki, a zemsta najlepiej smakuje na zimno. Wspiera go w tym narzucona sobie specyficzna bezwzględność i brak skrupułów, które mogą z kolei być pochodnymi – często wyrażanego przez siebie – przekonania, że “to jest [brutalna] wojna”. W domyśle – w tym konflikcie nie bierze się jeńców. Trudno nam jednak zrozumieć antagonizowanie własnych, wspierających znajomych i kreowanie wrogów niejako we własnym obozie.
AUTOROWI RAPORTU BRAKUJE DYSTANSU; ZDAJE SIĘ ROZCHWIANY EMOCJONALNIE
Autorowi raportu zdaje się także towarzyszyć pogłębiające się poczucie niespełnienia i niezrealizowanych ambicji. Jest przesadnie wrażliwy na punkcie własnego wizerunku, co uwidacznia się w braku dystansu, w szczególności w odniesieniu do działań, których efekty poczytuje głównie za swoją własną zasługę. Przeradza się to w pielęgnowanie uraz (powstałych z błahych powodów) i zwyczajną zawiść (np. o możliwości finansowe i organizacyjne innych; zapewne wyolbrzymione przez własną percepcję i bez świadomości sporych wyrzeczeń i towarzyszących im trudności).
Sądzimy, że cechuje go również poczucie rozżalenia: daje mu wyraz wielokrotnie [1], [2], [3], [4], [5], m. in. poprzez podkreślanie (nie będąc o to pytanym), że on sam pracuje dla idei, że nigdy nie było chętnego do płacenia, że występuje naturalny konflikt pomiędzy ideowymi działaczami, a tymi, którzy pracują dla pieniędzy etc.. Znamienne i zastanawiające wydaje nam się to ciągłe akcentowanie aspektu finansowego (na zasadzie: bo wy macie kasę i jesteście interesowni, a ja jestem szlachetnym ideowcem bez żadnych środków).
REY NIE COFA SIĘ PRZED ATAKAMI PERSONALNYMI I OBELGAMI
W retoryce Marcina Reya uderza nas poziom zacietrzewienia, zapalczywości i negatywnych emocji, które kieruje pod naszym adresem. Ich wyrazem są chociażby (przytaczane wcześniej) obraźliwe epitety i przypisywanie wykreowanym przez siebie adwersarzom negatywnych intencji a priori oraz doszukiwanie się w nich wad i słabości natury osobistej. W ten sposób płaszczyzna merytoryczna i dyskurs oparty na argumentach płynnie przechodzi w utarczki personalne, w których druga strona staje się np. fałszywymi mordami, amoralnym prowokatorem, draniem i łajdakiem. Nie jesteśmy pewni, czy jest to wyraz świadomych przekonań, czy celowa taktyka mająca pozbawiać oponentów elementarnego szacunku (zwłaszcza w tym przypadku, który zdaje się być nacechowany daleko idącą hipokryzją; w lepszym – piramidalną ignorancją). Kultura osobista zdaje się wtedy mieć dla niego wartość drugorzędną.
REY NIEUSTANNIE ZAPOWIADA (GROZI?) KONIEC SWOJEJ DZIAŁALNOŚCI
Zauważyć jednak można, że tego rodzaju łatwość ferowania emocjonalnych osądów i skłonność do impulsywnych wystąpień na forum publicznym świadczyć może o okresowej utracie kontroli, a to z kolei – o pewnym rozchwianiu emocjonalnym. W tym kontekście nasuwa się także hamletyzująca postawa autora raportu, który z dużą częstotliwością (co i rusz) wskazuje na swój dramatyczny zamiar zamknięcia Rosyjskiej V Kolumny i zniknięcia z przestrzeni publicznej. Analiza naszej korespondencji z poprzednich lat (do czego skłoniło nas powstanie raportu) wskazuje, że jego autor z takimi zamiarami nosił się już dwa lata wcześniej – motywując to wtedy obawami o bezpieczeństwo i brak efektów. Obecnie natomiast eksponuje szeroko swoje wątpliwości i bardzo prawdopodobny zamiar zakończenia działalności jako mające mieć swoje podłoże w zniechęceniu, poczuciu bezsilności i swoistej syzyfowości podejmowanych przez siebie działań.
Marcin Rey miewa także problemy ze zrozumieniem natury mediów i specyfiki ich funkcjonowania; okoliczności pracy dziennikarzy. Naturalne – tym bardziej w warunkach kryzysowych, w stresujących okolicznościach i materiałach powstających pod presją czasu – skróty myślowe i ograniczenia wywodów rozmówców, upraszczanie ich przekazu przez dziennikarzy– traktuje jako celowe i złośliwe manipulacje. Jest także pamiętliwy – pomimo wyjaśnienia okoliczności tego rodzaju medialnego nieporozumienia (związanego z artykułem Rzeczypospolitej z dn. 18.02.2015 r.) i braku złej woli, wyrażenia przez nas ubolewania i przeprosin (tak publicznie, jak i w prywatnej dyskusji [1], [2], [3], [4] i sprostowania, po dwóch latach czytamy o pretensjach pod naszym adresem i “kłamliwym określeniu” (jego osoby jako wolontariusza ODF w rozmowie z dziennikarką Rzeczypospolitej; szczegóły dostępne są w tym miejscu [1], [2]). Zdajemy sobie sprawę, że waga tej sprawy jest w swej istocie raczej śmieszna, ale tego rodzaju drobiazgowa małostkowość wydaje się stanowić istotną część motywacji M. Reya. Zastrzegamy jednocześnie – to tylko nasze doświadczenia i spostrzeżenia; nie jesteśmy zawodowymi psychologami. Mamy też nadzieję, że udało nam się – mimo wszystko i wbrew temu, czego sami doświadczyliśmy – podejść do niego i jego pracy z pewną empatią.
JESTEŚMY TRANSPARENTNI DUŻO BARDZIEJ NIŻ NASZ RECENZENT
Chcielibyśmy zwrócić także uwagę na fakt, że – będąc poddawani bardzo dogłębnej ocenie – niewiele wiadomo o samym autorze i ew. wspierających go osobach. Choć nie jesteśmy instytucją publiczną (organem władzy państwowej bądź samorządowej), to nasza komunikacja jest otwarta i intensywna. Od początku działamy z otwartą przyłbicą, a nasza sprawozdawczość wykracza (co przyznaje nawet sam M. Rey) poza obowiązujące przepisy – stąd też możliwość stosunkowo prostej analizy naszych powiązań. Nasz recenzent nie jest natomiast ani dziennikarzem, ani przedstawicielem żadnej organizacji. Nie obowiązują go żadne branżowe regulacje ani normy (wyjąwszy ogólną odpowiedzialność za naruszenia dóbr osobistych), a wiemy o nim i o jego działaniach tylko tyle, ile sam zechce o sobie ujawnić. Zatem musimy (w znaczeniu: opinia publiczna) wierzyć mu na słowo.
SYTUACJA W POLSCE NIEPOKOI W NAJWYŻSZYM STOPNIU
W komentarzu do swojego raportu Marcin Rey zarzuca nam, że występując przeciw polskiemu rządowi (a precyzyjnie: jego zamachowi na praworządność) działamy na niekorzyść Ukraińców i ich wizerunku, bo “kojarzymy się z Ukrainą”. Po pierwsze nie uważamy, że jakiekolwiek skojarzenia powinny stanowić dla nas przeszkodę w realizacji swoich praw obywatelskich i zwalniać nas z troski o sytuację w Polsce. Sytuację, która – naszym zdaniem – powinna niepokoić świadomych obywateli w najwyższym stopniu i jako taka stała się dla nas palącym problemem w lipcu 2017. Dziwi również, że zajmujący się Wschodem autor raportu nie dostrzega podobieństw w ewolucji polskiego systemu politycznego i życia publicznego do przebiegu kształtowania się praktyk autorytarnych u naszych wschodnich sąsiadów (i nie tylko). Co więcej – obecny rząd zdaje się prowadzić wysoce szkodliwą politykę zagraniczną, w tym wschodnią, a nasze relacje z Ukrainą systematycznie się pogarszają.
POLITYKA ZAGRANICZNA, W TYM WSCHODNIA POLSKI JEST KATASTROFALNA
Dochodzą do tego fatalna – w obliczu agresywnej Rosji – polityka i posunięcia w sferze obronności. Jednak dla M. Reya największym problemem nie jest destrukcja rządów prawa, kompromitowanie Polski na arenie międzynarodowej, osłabianie nasze pozycji w UE, konfliktowanie nas z sąsiadami, paraliż wysiłków modernizacyjnych Sił Zbrojnych RP, usytuowanie polityki historycznej i mniejszości polskiej w centrum relacji z Ukrainą, wątpliwa rola bądź poczytalność Antoniego Macierewicza i wpływ tzw. neoendeków w MON i MSZ (wiązanych z wiceministrami Michałem Dworczykiem i Janem Dziedziczakiem), lecz… Bartosz Kramek i Otwarty Dialog, którzy zdają się w jego ocenie działać na korzyść Władimira Putina bardziej niż – przynajmniej niektórzy – przedstawiciele obecnych polskich władz. To znamienny paradoks.
Można też zauważyć, że M. Rey z uporem godnym lepszej sprawy (jak choćby obrona konstytucji) nie tylko odmawia nam prawa do własnych poglądów i ich manifestowania, ale też próbuje prowadzić przeciw nam krucjatę doszukując się rosyjskich wpływów i zewnętrznie inspirowanych prowokacji tam, gdzie chodzi wyłącznie o sytuację w Polsce. Rozpatrując jednak sytuację z przyjmowanej przez M. Reya perspektywy geopolitycznej: autor raportu nie chce dostrzec, że nominalnie antyrosyjski obóz PiS coraz częściej zaczyna łączyć z Kremlem retoryka: antyeuropejska, antyzachodnia, antyimigrancka, antyukraińska, ksenofobiczna, antyliberalna, szowinistyczna, skrajnie tradycjonalistyczna, przydająca prymat suwerenności i woli ludu nad konstytucją, prawem i zobowiązaniami międzynarodowymi etc.
W naszym wypadku – w pełni podzielamy ocenę sytuacji w Polsce bardzo klarownie wyrażoną przez profesora Leszka Balcerowicza:
– W demokracji i państwie prawa rządząca partia polityczna odgrywa rolę przejściowego lokatora w państwie. W dyktaturze staje się jego właścicielem, przejmując jego aparat, by zastraszyć ludzi. Nie jesteśmy na etapie Łukaszenki czy Putina, ale nie możemy lekceważyć wczesnych etapów tej choroby. (…) PiS doszedł do maksimum w zakresie rozdawnictwa i medialnego ogłupiania ludzi. Co mu zatem zostało? Selektywne zastraszanie przy użyciu służb, dyspozycyjnych prokuratorów. Jeśli pozwolimy na zaawansowanie tego procesu, to więcej ludzi będzie się bać władzy. A ustrój oparty na strachu jest haniebny. (…)
Grupy próbujące wprowadzić w kraju dyktaturę, nie posługują się – przynajmniej na dłuższą metę – swoimi bojówkami, lecz próbują opanować państwo. Dlaczego? Bo państwo jest najsilniejszą organizacją, którą można użyć do zastraszania oponentów, a poza tym państwowe represje tworzą pozory legalizmu. (…)
Dobre zapisy w konstytucji to te, które chronią wolności ludzi przed państwem poprzez podział jego władz. Te właśnie zapisy depcze PiS. Jego idea konstytucji: ustawa zasadnicza bez ograniczeń dla polityków
Autor raportu jest także w swoich zarzutach nieprecyzyjny – odnosimy wrażenie, że nie zapoznał się z licznymi oświadczeniami [1], [2], [3] i wypowiedziami przedstawicieli Fundacji lub uczynił to bardzo pobieżnie.
Przykładem może być stwierdzenie zawarte w streszczeniu raportu: Przyrównując działania opozycyjne w Polsce do rewolucji ukraińskiej przeciwko skorumpowanemu dyktatorowi Janukowyczowi, nie tylko zatracono wszelką miarę. Celowo lub mimowolnie wpisano się w narrację inspirowaną między innymi z Rosji, jakoby „Majdan” był przewrotem sztucznym.
CZY AUTOR RAPORTU CZYTAŁ ZE ZROZUMIENIEM TEKST BARTOSZA KRAMKA?
Otóż takie odczytanie tekstu Bartosza Kramka jest charakterystyczne dla mediów prorządowych i nieprawdziwe: autor nie tylko nie porównuje lipcowych protestów obywatelskich (nie opozycyjnych) do Majdanu (w którym uczestniczył od samego początku), lecz wprost stwierdza, że się przed takimi porównaniami wzbrania. Poszukuje natomiast inspiracji mogących stać się pokojowymi metodami obywatelskiego oporu wobec łamiącej konstytucję i podważającej rządy prawa władzy. Wypada nam zasugerować mu w tym miejscu jego ponowną lekturę.
LICZBA BŁĘDÓW W RAPORCIE JEST BARDZO DUŻA
Jak należy ocenić raport? Z oczywistych względów nie jesteśmy obiektywni. Nie unikając własnych ocen i wprowadzając w kontekst, staraliśmy się jednak pieczołowicie oddać głos źródłom i nasycić nimi tekst w możliwie największym stopniu. Staraliśmy się starannie wypunktować zauważone w raporcie błędy faktograficzne. Ich ilość oceniamy jako relatywnie bardzo dużą – nie zdarzyło nam się nigdy osiągnąć podobnego poziomu w dziesiątkach raportów, które opublikowaliśmy do tej pory. Osobną kwestią są nieuprawnione ekstrapolacje m. in. wynikające z opierania się na nielicznych i mocno subiektywnych, niereprezentatywnych opiniach). Sądzimy stąd, że ambitne zadanie, które postawił sobie jego autor w tym sensie go przerosło.
Ufamy, że każdy z czytelników może wyrobić sobie własną opinię.
PRZEPRASZAMY WSZYSTKICH ZA ZAMIESZANIE, KTÓREGO – WBEW WŁASNEJ WOLI – STALIŚMY SIĘ CZĘŚCIĄ
Nam jest przede wszystkim przykro i głupio, że mimo woli staliśmy się obiektem całego, wywołanego przez raport zamieszania, dezorientacji i konsternacji. Oddając kolejny raz głos internautom:
Załącznik nr 1
Sprawa Naila Maliutina w raporcie M. Reya – komentarz Igora Sawczenki
Raport Fundacji Otwarty Dialog zwraca uwagę na wątpliwy charakter oskarżeń rosyjskich organów śledczych wysuwanych przeciwko Nailowi Maliutinowi, byłemu dyrektorowi generalnemu rosyjskiej firmy „Finansowa Spółka Leasingowa” (FCL). Zwłaszcza, że sprawa karna przeciwko Maliutinowi, dotycząca przestępstw gospodarczych, została wszczęta w 2012 roku, wkrótce po złożeniu przez niego oświadczenia na temat nielegalnego wyprowadzenia z kont firmy FCL znacznych kwot oraz wezwaniu do wyjaśnienia nadużyć. Maliutin poinformował, że w nielegalne działania są zamieszani Igor Jusufow, Andrej Burłakow [ros. Андрей Бурлаков, ang. Andrey Burlakov] i Wiktor Draczew [ros. Виктор Драчев, ang. Victor Drachev]. Z przestępczym układem prawdopodobnie był związany ówczesny prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Ponadto Maliutin wyraził gotowość do złożenia zeznań przed organami ścigania za granicą. Po złożeniu tego oświadczenia w Rosji wszczęto przeciwko niemu sprawę karną.
Sprawa karna wszczęta przeciwko Maliutinowi w 2012 roku dotyczyła przestępstwa, rzekomo popełnionego przez Maliutina w 2007 roku. Tak długi okres „wyczekiwania” rosyjskich śledczych może świadczyć o politycznych motywach ścigania karnego. Zarzuty o podżeganie do zabójstwa zostały przedstawione Maliutinowi w 2014 roku, choć samo zabójstwo miało miejsce w 2006.
Jako organizacja praw człowieka Fundacja Otwarty Dialog nie zamierza wydawać sądów na temat stopnia zaangażowania Maliutina w przestępstwa finansowe w czasie, kiedy zajmował stanowisko szefa FLC. Jednak wszczęcie sprawy karnej przeciwko Maliutinowi od razu po wydaniu przez niego oświadczenia o nadużyciach w firmie, wygląda podejrzanie. Ponieważ Fundacja zajmuje się badaniem kwestii nadużywania systemu Interpol w sprawach o charakterze politycznym, zainteresowała nas sprawa Maliutina.
Fundacja w raporcie nie twierdzi, że zarzuty stawiane Maliutinowi są sfabrykowane, ale że są wątpliwe i mają charakter zamówienia politycznego.
Raport M. Reya stanowi jaskrawy przykład manipulowania informacjami, których celem jest oczernienie reputacji Fundacji. Na kilku stronach raportu została przedstawiona historia układów, które posłużyły do wyprowadzenia dużych kwot za pośrednictwem FCL i jej spółek zależnych. Z tymi układami prawdopodobnie miały związek osoby oskarżane wcześniej przez Maliutina o malwersacje – Igor Jusufow i jego syn Witalij [ros. Виталий Юсуфов, ang. Vitaliy Yusufov], Andrej Burłakow, Wiktor Draczew. Jednak powstaje przy tym logiczny ciąg, który wiąże Fundację Otwarty Dialog ze wszystkimi tymi osobami. Wymieniane są między innymi nazwiska Dmitrija Miedwiediewa, Władimira Putina, Siergieja Iwanowa [ros. Сергей Иванов, ang. Sergei Ivanov] (były szef administracji Prezydenta Rosji). Czyli Fundacja Otwarty Dialog jest związana ze wszystkimi tymi osobami tylko na tej podstawie, że zwątpiła w transparentność i sprawiedliwość ścigania karnego Naila Maliutina przez rosyjskie organy ścigania.
Odnośnie treści rozdziałów dotyczących Maliutina
«Fundacja Otwarty Dialog prowadziła intensywny i kosztowny lobbying międzynarodowy, by zapobiec ekstradycji z Austrii do Rosji rosyjskiego biznesmana Naila Maliutina». – Stwierdzenie o kosztownej kampanii brzmi gołosłownie.
«Nail Maliutin jest zamieszany w gigantyczną operację wyprowadzania setek milionów dolarów z państwowej spółki leasingowej FLC, za które w 2008 roku wykupiono, doprowadzono do upadłości, ponownie wykupiono i sprzedano z pokaźnym zyskiem dwie stocznie niemieckie i jedną ukraińską, powodując utratę wielu miejsc pracy». – Po koniec 2008 roku Nail Maliutin zainicjował przeprowadzenie audytu finansowego w FLC, w wyniku którego zostały ujawnione nielegalne operacje finansowe. W wywiadzie dla niemieckiej gazety Der Spiegel [1], [2] i rosyjskiej Nowej Gazety Maliutin poinformował, że pieniądze na zakup stoczni zostały wyasygnowane nielegalne. W ten sposób jako pierwszy poinformował społeczeństwo o nielegalności tej transakcji i wezwał do przeprowadzenia śledztwa.
Afera toczyła się w Rosji, Niemczech, Austrii i Hiszpanii, z udziałem znanych postaci rosyjskiej mafii, obfitując w spektakularne wydarzenia i zuchwałe oszustwa. Doszło nawet do zabójstwa. – nie mówi się konkretnie o jakie zabójstwo chodzi. Oczywiście, że chodzi o zabójstwo Onoprijenki [ros. Сергей Оноприенко, ang. Sergei Onopriyenko], lecz miało ono miejsce w 2006 roku i nie może być związane ze sprawą FLC. Autor manipuluje danymi. Poza tym Maliutin oskarżany jest nie o zabójstwo, a podżeganie do zabójstwa.
«Takie praktyki są tam powszechne. Powstaje jednak pytanie, czy i w jakim stopniu można uważać Naila Maliutina za opozycjonistę… Nail Maliutin nie prowadzi działalności politycznej». – Po pierwsze, w raportach Fundacji Maliutina nie określa się mianem opozycjonisty. Po drugie, fakt, że dana osoba nie angażuje się w politykę nie oznacza, że nie może ona zostać poddana prześladowaniu motywowanemu politycznie.
«Ocena tego, czy Nail Maliutin faktycznie był w to zamieszany, nie jest przedmiotem niniejszego opracowania». – jeszcze jeden przykład manipulacji danymi. Na początku raportu autor podnosi kwestię zabójstwa, ale nie podaje jego szczegółów, ponieważ istnieją oczywiste przesłanki tego, że Maliutin nie ma z nim związku.
«Pracę traci Andrej Burłakow zwłaszcza dlatego, ze miesiąc wcześniej, około 8 grudnia 2009 roku, razem z nikomu już niepotrzebnymi Jewgienijem Zarickim [ros. Евгений Зарицкий, ang. Yevgeny Zaritski – przyp. red.], Nailem Maliutinem i Anną Jetkiną [ros. Анна Эткина, ang. Anna Etkina – przyp. red.] zostali zatrzymani i trafili do aresztu śledczego w Moskwie.» – W przytoczonym źródle informuje się tylko o zatrzymaniu Burłakowa i Zarickiego.
«22 września 2016 roku fundacja Otwarty Dialog zorganizowała we współpracy z kijowskim Centrum Swobód Obywatelskich tzw. „side-event” podczas corocznego warszawskiego kongresu OBWE „Human Dimension Implementation Meeting” poświęconego prawom człowieka, na który zaprosiła wpływowe osoby ze środowiska polityki wschodniej. Prelegentem w tym spotkaniu moderowanym przez szefową biura fundacji Otwarty Dialog w Brukseli Annę Koj, była między innymi Natalia Sitnik [ros. Наталья Сытник, ang. Natalia Sitnik – przyp. red.]. Jest żoną Naila Maliutina.» – co jest logiczne, ponieważ podczas eventu przedstawiała ona sprawę Maliutina, nad którą w tym czasie pracowała Fundacja Otwarty Dialog. Jednak w raporcie zostało to przedstawione jako dowód na to, że ODF „pracuje” dla Maliutina.
Załącznik nr 2
Typowa retoryka Balli Marzec
Balli Marzec [1], [2], [3], [4] – “my, opozycja (prawdziwa)” . Wyróżnienia pochodzą od nas.
(…) W Polsce fundacja Otwarty dialog zażarcie broni interesów Abliazowa. A ci najemnicy, z kolei, biorą za swoje usługi ogromne pieniądze, jeżdżąc na niezliczone wycieczki po Europie, próbując przekupić polityków i dziennikarzy. Politycy są przez nich czasami zastraszani groźbą pikiety lub wysyłką krytycznych materiałów do mediów. A od dziennikarzy żądają, żeby pisali o Abliazowie, jako o prześladowanym opozycjoniście. W Europie dochodzi do zastraszania polityków i grożenia, że mogą oni być nazwani wspólnikami dyktatury Nazarbajewa, jeśli zostaną podjęte decyzje niezgodne z ich oczekiwaniami.
(…) Cała działalność Fundacji Otwarty Dialog jest nakierowana na to, żeby bronić ich szefa, oligarchy z Kazachstanu Muchtara Abliazowa. To człowiek który ukradł 6 miliardów dolarów narodowi kazachskiemu i wyjechał na Zachód, a teraz chce zapisać się do opozycji kazachskiej. Ja im w tym zagrażam, jako że działam w Stowarzyszeniu Wspólnota Kazachska od wielu lat, jestem znana w Polsce i Kazachstanie jako czynna działaczka – i mówię prawdę o ich szefie.
Groźne jest to że ich szef Abliazow za olbrzymie pieniądze ukradzione narodowi kazachskiemu tworzy mafijne struktury. Już zaczął to robić w Polsce. Mafijne, bo mafia to pieniądze i władza – a oni mając pieniądze próbują podkupić polskich polityków i wpływać na polską politykę. Z Fundacja Otwarty dialog współpracują Marcin Święcicki, Michał Szczerba, Michał Boni, Małgorzata Gosiewska. Podejrzewamy, że ludzi z najbliższego otoczenia Donalda Tuska również z nimi współpracują. Ostatnio z więzienia na Litwie wyszedł wspólnik Ablyazova, któremu w tym prawdopodobnie pomógł ktoś bardzo wpływowy.
Kazachski oszust próbuje podkupić polskich polityków i wpływać na politykę.
(…) Nasze pierwsze akcje jako Wspólnoty Kazachskiej odbyły się w latach 2002-2003, np. kiedy chciano wręczyć Nursułtanowi Nazarbajewowi doktorat honoris causa krakowskiej AGH, na co nie zasługiwał. Od tamtego czasu podejmowaliśmy bardzo dużo działań, przez co nasze stowarzyszenie jest znane w Polsce i Kazachstanie. Im to przeszkadza i chcą żebym zamilkła.
(…) Prawdziwa kazachska opozycja nie ma nic wspólnego z aferzystą Abliazowem, chociaż ludzie Abliazowa głoszą w Europie, że prawdziwa opozycja to tylko oni, a ci, którzy nie współpracują z Abliazowem to ludzie reżimu Nazarbaeva. Oczernianie prawdziwej opozycji – takie są metody pracy współpracowników i najemników Abliazowa.
To, że Abliazow nazywa siebie opozycjonistą powoduje ogromne szkody dla prawdziwej opozycji. Prawdziwa opozycja w Kazachstanie nie posiada ukradzionych miliardów i nie współpracuje z kryminalistami.
Motto prawdziwej opozycji Kazachstanu to – Ludzie opozycji muszą być jak żona Cezara – czyści i poza wszelkimi podejrzeniami, wtedy w kraju i za granicą będzie zaufanie, szacunek i wsparcie.
My, opozycja będziemy kontynuować walkę z niesprawiedliwością i dyktaturą w Kazachstanie. Posiadając ogromne bogactwa w swojej ziemi, społeczeństwo Kazachstanu zasługuje na lepsze życie, niż dzisiaj.
Balli Marzec
Opozycja Kazachstanu za granicą
Fundacja wystosowała do ww. osoby pismo z wezwaniem do zaniechania naruszeń dóbr osobistych pod rygorem podjęcia kroków prawnych.