Jeśli spokojne i kurtuazyjne przesłuchanie w charakterze świadka miało być dla Barbary Skrzypek wstrząsem prowadzącym do śmierci, to co mają powiedzieć ofiary prawdziwych represji z czasów PiS?
W jednym z komentarzy poświęconych śmierci swojej sekretarki Barbary Skrzypek Jarosław Kaczyński stwierdził, że jej wielogodzinne przesłuchanie przez “neoprokurator Wrzosek” było dla niej “ogromnym wstrząsem i ogromnym stresem”. I dodawał: “Śmierć pani Barbary Skrzypek ma więc bezpośredni związek i z tym przesłuchaniem, i szczuciem na p. Skrzypek przez prokuraturę, Romana Giertycha i ludzi z nim związanych. Nie damy się zastraszyć”.
Dla porządku przypomnijmy fakty: przesłuchanie Barbary Skrzypek trwało cztery godziny i zostało zakończone dobrowolnym podpisaniem przez nią protokołu poświadczającego treść złożonych zeznań. Ten protokół został upubliczniony po pisowskich atakach na prokuraturę. Nie ma w nim śladów gróźb ani nacisków. Przesłuchiwana nie zgłosiła żadnych zastrzeżeń. Przesłuchanie przebiegło spokojnie, a pani świadek była traktowana z wszelką kurtuazją.
I to ma być ten „ogromny wstrząs i ogromny stres”?
Dla porównania przyjrzyjmy się zatem, jak prokuratura i specsłużby traktowały ludzi w czasach rządów Kaczyńskiego i Ziobry. Najłatwiej mi zacząć od własnych doświadczeń.
Gdy w 2021 roku zostałem zatrzymany przez ABW i odmówiłem składania wyjaśnień, prokurator próbował nakłonić mnie do „współpracy”, szantażując wnioskiem o areszt. Następnie zapowiedział, że spotkamy się nazajutrz rano i zagroził, że zmienię zdanie po nocy „na dołku”. Ostatecznie spędziłem 2 noce na izbie zatrzymań i 3 tygodnie w areszcie. Po 4 latach śledztwo umorzono z powodu braku znamion czynu zabronionego. Zarzuty stawiał mi prokurator Marcin Kołodziejczyk ze stajni (garażu?) niesławnego prokuratora regionalnego w Lublinie Jerzego Ziarkiewicza. Jedyną moją winą było zaangażowanie w obronę praworządności w Polsce.
Przemysława Krycha aresztowano na 6 miesięcy w grudniu 2017 roku, gdy odrzucił propozycję korupcyjną ze szczytów CBA. W areszcie śledczym umieszczono go w mikroskopijnej celi i poddawano torturom psychicznym. Próbując wymusić fałszywe zeznania przeciwko prezydentom największych miast, w drastyczny sposób grozili mu – udający współosadzonych – funkcjonariusze CBA. Posuwali się nawet do „sugestii” załadowania mu fikcyjnych materiałów pedofilskich na jego komputer. Zarzuty przedsiębiorcy postawił katowicki prokurator Leszek Sroka.
Notabene, w tej samej prokuraturze regionalnej w Katowicach w czasach pierwszych rządów PiS, wiceszefem został prokurator Adam Roch, znany z aresztowania kobiety w dziewiątym miesiącu ciąży i przesłuchiwania jej w trakcie akcji porodowej. Po ponownym dojściu PiS do władzy Roch został sędzią nielegalnej Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym, a następnie jej prezesem.
Piotra Osieckiego aresztowano 3 razy na podstawie tych samych zarzutów – kompletnie nielegalnie. Jego sytuacja rodzinna, związana z opieką nad dotkniętą głębokim autyzmem córką, nie miała dla prokuratury żadnego znaczenia. Spędził w areszcie 16 miesięcy. Do dziś nie doczekał się aktu oskarżenia. Stał się ofiarą polowania, bo KNF i prokuratura starały się odkleić aferę GetBacku od PiS.
Przedsiębiorca z branży zbrojeniowej Michał Lubiński był nielegalnie inwigilowany przez kilka służb specjalnych. W 2019 roku z hukiem zatrzymała go – a także członka zarządu jego firmy i zastępcę dowódcy GROM – żandarmeria wojskowa. Prokuratura utrudniała dostęp do obrońców, naciskając na zatrzymanych, by wzajemnie obciążali się rzekomą winą. Zasłużone dla polskiej obronności osoby na wątpliwych podstawach oskarżono o przestępstwa korupcyjne niewielkiej wartości. Faktycznym powodem było skuteczne konkurowanie firmy Lubińskiego o zamówienia publiczne z przedsiębiorstwami państwowymi.
Patrycja Zielińska, była wiceprezeska Agencji Rozwoju Przemysłu, została zatrzymana przez CBA już w maju 2016 roku. Spędziła w areszcie trzy i pół miesiąca. Podobnie jak w powyższych przypadkach formalnym pretekstem były zarzuty korupcyjne, ale faktycznym powodem polityczno-medialna potrzeba zilustrowania rzekomych nadużyć – tego samego dnia PiS prezentował w Sejmie audyt rządów PO i PSL. Ówczesna szefowa kancelarii premiera, ziobrystka Beata Kempa, zapowiadała prześwietlenie „tsunami niegospodarności”. Funkcjonariusze CBA wmawiali Zielińskiej, że jest “dzieckiem Platformy”. Trafiła do celi z morderczyniami. Poważnie straumatyzowana, odważyła się publicznie opowiedzieć o sprawie dopiero po 9 latach. Proces dopiero rusza.
Takie przykłady z czasów PiS można mnożyć. W wielu z nich groza łączy się z kabaretem – cmentarne hieny z CBA posuwały się do instalowania kamer przy grobach rodziców biznesmena Leszka Czarneckiego, a prokurator Anna Kijak-Głęboczyk odczytywała zarzuty nieprzytomnemu Romanowi Giertychowi.
Spokojne i kurtuazyjne przesłuchanie w charakterze świadka było dla Barbary Wrzosek „ogromnym wstrząsem i ogromnym stresem”?
Zachowajmy elementarne proporcje.
Redagował Wojciech Maziarski
Źródło: wyborcza.pl