W dniu 30.05.2012 r. w obwodzie Ałmaackim Kazachstanu 14 funkcjonariuszy straży granicznej posterunku „Arkankergen” oraz miejscowy leśniczy zostali znalezieni martwi w spalonych koszarach. Znalazł ich oddział posterunku granicznego „Sary-Bokter”.
Według informacji zamieszczonych w gazecie „Ekspress K”, z posterunku granicznego „Sary-Bokter” na mobilny posterunek graniczny „Arkankergen” została wysłana grupa 15 pograniczników – 1 oficer, trzech żołnierzy kontraktowych i 11 żołnierzy służby zasadniczej. W dniu 28 maja komendant posterunku kapitan Altynbek Kireev miał nawiązać łączność, ale w umówionym czasie nie połączył się z posterunkiem. W celu zbadania tego incydentu w dniu 30 maja w góry udała się grupa operacyjna. Po przybyciu na miejsce posterunku znaleziono spalone budynki, zwęglone ciała 14 pograniczników i leśniczego tego obszaru myśliwskiego. Jeden pogranicznik został uznany za zaginionego.
W dniu 05.06.2012 r. Minister Spraw Wewnętrznych Kazachstanu Kalmykhanbet Kasymov poinformował o zatrzymaniu pogranicznika, wcześniej uznanego za zaginionego, który przeżył tę tragedię, Okazał się nim 19-letni żołnierz służby zasadniczej Vladislav Chelakh, mieszkaniec miasta Karagandy. Minister zauważył, iż charakterystyczne jest to, że pogranicznik, znaleziony w jednej z baz zimowych przez oddziały poszukiwawcze, był ubrany w odzież cywilną oraz miał przy sobie broń komendanta. Obecnie zatrzymany pogranicznik jest głównym podejrzanym o zabójstwo 15 osób na posterunku granicznym.
W dniu 06.06.2012 r. agencja „Interfaks-Kazakhstan” poinformowała, że 19-letni Vladislav Chelakh przyznał się do zabójstwa współżołnierzy. Krewni Vladislava Chelakha nie wierzą w to, że jest on winny zabójstwa 15 osób i obawiają się, że Vladislava zmuszono do złożenia obciążających samego siebie zeznań. „Uważam, że zmuszono go do złożenia takich zeznań. Dla kogoś musi to być korzystne!” – mówi matka Vladislava Chelakha.
Szeroki oddźwięk wśród społeczeństwa wywołała także informacja o tym, że prezenter wiadomości „Informbiuro” Vladislav Dlinnov opuścił studio „Kanału 31” po tym, jak odmówił odczytania na wizji wiadomości o przyznaniu się Chelakha do zabójstwa żołnierzy: „Odmawiam kłamania na wizji i mówienia głupstw o tym, jak to pogranicznik „przyznał się” do zabójstwa współżołnierzy. Czy rzeczywiście którykolwiek z dziennikarzy i prezenterów wiadomości przeczyta z powagą taką wiadomość na wizji? Wstyd!” – napisał Dlinnov na Twitterze. Do momentu rozpowszechnienia tej wiadomości kierownictwo „Kanału 31” nie dysponowało komentarzami Vlada Dlinnowa na ten temat.
Wiadomość o przyznaniu się Chelakha pojawiła się w środę wieczorem, przy czym powoływano się na anonimowe źródła. W czwartek gazeta „Vremya” opublikowała artykuł dziennikarza Gennadiya Bednitskiego, który opisał, jak Chelakh dokonał przestępstwa, nie podając jednak informacji na temat źródeł, od których informacja ta została pozyskana.
W dniu 07.06.2012 r. dyrektor generalny „Kanału 31” Bagdat Kozhakhmetov w komentarzu na temat zwolnienia dziennikarza Vladislava Dlinnova oraz jego oświadczenia powiedział agencji KazTAG: „Jeżeli chodzi o informację, którą nasz były pracownik rozpowszechnia obecnie w Internecie, oczekujemy, że on sam ją zdementuje, ponieważ nie jest ona zgodna z rzeczywistością. A w przypadku, jeżeli sam jej nie zdementuje, będziemy zmuszeni w ramach prawa Republiki Kazachstanu powziąć decyzję i podjąć odpowiednie kroki”. Fundacja „Otwarty Dialog” jest głęboko zaniepokojona groźbami ze strony byłych zwierzchników w stosunku do prezentera Vladislava Dlinnova i będzie śledzić dalszy rozwój wydarzeń w tej sprawie.
To głośne wydarzenie, a także swoista pustka informacyjna wokół tragedii natychmiast wywołały falę przypuszczeń na temat tego, co tak naprawdę wydarzyło się na granicy kazachstańsko-chińskiej. Opinie są najróżniejsze, ale w większości przypadków mało kto wierzy w oficjalną wersję wydarzeń, według której pograniczników rzekomo zabił ich kolega na tle konfliktu wewnętrznego.
Według jednej z wersji, popularnej wśród społeczności, pograniczników mogli zabić ochroniarze wysokiego rangą myśliwego, który polował w tym czasie w okolicy miejsca zdarzenia. Wersja ta głosi, że myśliwy mógł zostać zabity wcześniej, niż pogranicznicy, którzy byli świadkami tego zdarzenia i dlatego też zostali upici, a następnie zabici. Jednego z pograniczników specjalnie zostawiono przy życiu i zagrożono mu, że zabiją członków jego rodziny, jeżeli nie weźmie całej winy na siebie. Za tą wersją przemawia fakt, że pogranicznicy zostali zabici w dość „profesjonalny” sposób – agencja informacyjna KazTAG, powołując się na źródło w organach ścigania, poinformowała, że 12 z 14 pograniczników mają śmiertelne rany na głowach. Ponadto, u wszystkich zabitych wykryto alkohol we krwi.
Według innej wersji, o tragedii na posterunku granicznym dowiedziano się już 28 maja 2012 r. Władze wiedziały również o tym, kto w rzeczywistości brał udział w zabójstwie 15 osób (ten człowiek podobno związany jest ze strukturami siłowymi Kazachstanu i należy do rangi generalskiej). Oficjalnych informacji w trakcie trwania dochodzenia nie podają, ponieważ na razie zastanawiają się, jak najlepiej wytłumaczyć to wydarzenie.