Anna Koj z Fundacji Otwarty Dialog w wywiadzie dla włoskiej stacji Radio Radicale opowiedziała o znaczeniu referendum w Holandii i sytuacji na Ukrainie, w tym zmianie na stanowisku premiera.
Jej zdaniem referendum – w ramach którego Holendrzy zostali zapytani czy są za czy przeciw porozumieniu o strefie wolnego handlu między Ukrainą a UE – miało de facto niewiele wspólnego z Ukrainą. Jak zauważyła Koj inicjatorami referendum były środowiska związane z populistą o skrajnie prawicowych poglądach i eurosceptykiem Geertem Wildersem. Inicjatorzy referendum w wywiadach dla mediów sami przyznawali, że Ukraina nie jest obiektem ich zainteresować. Jak podkreślała Koj referendum należy więc raczej interpretować jako próbę okazania niezadowolenia z rządów aktualnych elit w Holandii oraz prointegracyjnego kursu polityki w kraju. Jednak jak przyznaje Anna Koj: bez względu na motywacje, wynik referendum stawia holenderski rząd w trudnej sytuacji.
Jeśli chodzi o wciąż napiętą sytuację na wschodniej Ukrainie, to Koj podkreśliła m.in. liczne w ostatnim okresie naruszenia zawieszenia ognia. Jej zdaniem bardzo potrzebna pomoc humanitarna dla mieszkańców tych terenów stoi pod znakiem zapytania z powodu braku możliwości przekazania jej w bezpieczny sposób na tereny znajdujące się pod kontrolą wspieranych przez Rosję separatystów.
Na koniec oceniła sytuację na scenie politycznej Ukrainy. Rezygnacja Arsenija Jaceniuka pozwoliła w pewnym sensie wyjść z impasu politycznego, którego byliśmy ostatnio świadkiem na Ukrainie, ale zdaniem Koj trudno oczekiwać by Wołodymyr Hrojsman był zdolny dać impuls do reform, jeśli byłoby to równoznaczne z jasnym przeciwstawieniem się prezydentowi. Hrojsman jest co prawa kojarzony z wieloma sukcesami w swojej rodzinnej Winnicy, ale jednocześnie uważa się, że należy do bliskiego kręgu Poroszenki i nie będzie chciał ani potrafił przeciwstawić się ukraińskiemu prezydentowi, którego polityka jest coraz szerzej w kraju krytykowana.
Źródło: spaziotransnazionale.it