21 października na stronie portalu wPolityce.pl ukazał się artykuł poświęcony prześladowaniom Marcina Reya – działacza, który pomaga Fundacji Otwarty Dialog w zidentyfikowaniu osób, które na początku października b.r. wtargnęły do centrum „Ukraiński Świat”. Od dnia, w którym ukazał się post na fanpage’u „Rosyjska V kolumna w Polsce”, demaskujący niektóre z tych osób, Rey stał się ofiarą internetowego hejtu i otrzymuje liczne wiadomości z pogróżkami.
„Marcin (…) zalazł za skórę wielu fanatycznym „tropicielom banderowców”. Zwłaszcza, gdy kilka tygodni temu kilkunastu ogolonych nacjonalistów wtargnęło do warszawskiego lokalu prowadzącej pomoc dla Ukrainy Fundacji Otwarty Dialog, obrzucając obelgami znajdujących się tam wolontariuszy. Rey, mający dużą wiedzę o postaciach ze skrajnych, infiltrowanych przez kremlowskie agentury kręgów, pomagał w identyfikowaniu napastników. Wtedy w internecie została rozpętana przeciw niemu kolejna kampania, związana już ze zmasowanymi groźbami o charakterze fizycznym. Włącznie z sugestiami zabójstwa.” – czytamy na stronie.
Jak jednak podkreśla autor artykułu, choć Fundacja i sam Marcin Rey złożyli zawiadomienie do prokuratury, ten ostatni ma wątpliwości, czy wniosek nie zostanie odrzucony, ponieważ zawiadomienie złożone przez zaangażowaną w pomoc dla Ukrainy posłankę PiS Małgorzatę Gosiewską , której też grożono śmiercią, prokuratura odrzuciła. Decyzję uzasadniono w następujący sposób: „skoro posłanka dalej, mimo gróźb, jeździ na Ukrainę, to znaczy, że nie odczuwa strachu, a zatem groźby nie odniosły skutku…” – podaje portal.
Źródło: wPolityce.pl