Dawno nie opowiadaliśmy Wam o naszych podopiecznych. Przybywamy zatem z opowieścią od Dominiki Przychodzeń, która w naszym punkcie tranzytowym przy Dworcu Wschodnim spędziła dużo czasu i miała okazję pomóc naprawdę wielu osobom.
“Galynę i Mykolę poznałam na początku lipca. Zgłosili się do naszego punktu z prośbą o wydrukowanie biletu. Uciekli z Kijowa w momencie, gdy dotarli tam okupanci. Sytuacja była o tyle nerwowa, że na miejscu nie było wówczas wojsk ukraińskich. Na domiar złego, ochotnicy z obrony terytorialnej nie byli odpowiednio przygotowani do walki – nie mieli wówczas odpowiedniego wyposażenia, broni czy kamizelek kuloodpornych.
Wtedy syn Mykoli i Galyny, na co dzień mieszkający w Holandii, przekonał ich do wyjazdu. Ogromny stres trochę ustąpił, gdy dotarli do naszego punktu. Rozmawialiśmy wiele godzin i zdążyliśmy się naprawdę zaprzyjaźnić. Późną jesienią udali się na chwilę do Ukrainy po zimowe rzeczy. Po ich powrocie do Warszawy niemal rzuciliśmy się sobie w ramiona. Zupełnie jakbyśmy się znali od lat. Spotkań było jeszcze kilka. Rodzina już co prawda wróciła do swojego kraju, ale pozostajemy w ciągłym kontakcie. Mam nawet od nich zaproszenie do Ukrainy i zaplanowaną już całą trasę wycieczki. To jest niesamowita relacja, pokochałam ich jak rodzinę”.
Tygodnie, a potem i miesiące spędzone w punkcie tranzytowym przy Dworcu Wschodnim to nie tylko ciężka, wartościowa praca, ale także znajomości i przyjaźnie zawierane na lata. To m.in. one utwierdzają nas w przekonaniu, że to co robimy jest naprawdę ważne i potrzebne, a przede wszystkim ma sens! Pamiętajcie, że wciąż możecie wesprzeć nasze działania: zrzutka.pl/PomocUkrainie.