Znany ze swoich “przyjacielskich” relacji z rządzącym olimpem Kazachstanu brytyjski książę Andrew musi podać się do dymisji – tego jest pewien ex-minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Chris Bryant – za niesławne kontakty z dyktatorami oraz podejrzane transakcje.
O swoich doświadczeniach w kontaktach z brytyjskim księciem Andrew, znanym na arenie międzynarodowej, w tym też w Kazachstanie, jako przedstawiciel specjalny Zjednoczonego Królestwa ds handlu międzynarodowego i inwestycji, były premier Wielkiej Brytanii Chris Bryant opowiedział na stronach brytyjskiego wydania „Daily Mail”.
Czyje interesy są ważniejsze dla księcia?
Po raz pierwszy, mówi Bryant, on poznał księcia w listopadzie 2004 roku w swoim okręgu wyborczym. Wtedy Andrew odbywał wizytę u kadetów morskiego korpusu militarnego w Rontu. Młodzież, według ex-ministra, była na prawdę bardzo podekscytowana z powodu zbliżającej się wizyty osoby należącej do królewskiej rodziny. Wówczas korpus kadecki, niestety, nie otrzymywał wsparcia od państwa i był zmuszony do samodzielnego pozyskiwania zasobów na, chociażby, opłatę znacznej corocznej składki ubezpieczeniowej. Przy czym, książę Andrew, wbrew „zdrowemu rozsądkowi”, postanowił, że dotrzeć tam powinien za pomocą helikoptera. Chris Bryant ocenił tę zachciankę jako bardzo ekstrawagancką i nieporównywalną z kadeckim budżetem.
Następnym razem, ex-minister spotkał się z księciem Jorku w czasie pełnienia funkcji ministra ds Europy. Opowiada on, że wtedy wojaże specjalnego przedstawiciela Wielkiej Brytanii należały do legendarnych, lecz nie ze względu na ich należyty przebieg. Według Bryanta, zazwyczaj książę Andrew podróżował w towarzystwie prawie całej swojej asysty, do składu której, oprócz sekretarzy, z niewyjaśnionych powodów należały jego stajenny oraz lokaj. W ten sposób setki tysięcy funtów płatników podatków pochłaniały same przeloty królewskiej osoby.
Marnotrawstwo księcia zawsze wywoływało pytania o to, na straży czyich interesów on stał: kraju, który reprezentował, czy swoich własnych? Chris Bryant podał przykład faktu celowego, jego zdaniem, wydatkowania środków brytyjskich podatników – jedna z wizyt księcia Andrew do Bahrajnu dziwnym trafem zbiegła się w czasie z Grand Prix (Formuły-1 – red.), które tam się odbywało. Inny przykład – kiedy wpływowy sir odwołał się do współpracowników ambasady z tym, żeby oni pomogli mu sprzedać jego „przepiękny majątek w Sunninghill”.
Imponująca lista
Według Chrisa Bryanta, redakcja gazety otrzymała list „o charakterze prośby” od sekretarza prasowego księcia – Eda Perkinsa, w którym on prosi o wsparcie rządowe po spotkaniu księcia Andrew z zięciem tunezyjskiego dyktatora Zin al-Abidina.
Sekretarz prasowy napomknął, że za tym przyjęciem u księcia Jorku może kryć się interes Wielkiej Brytanii. Lecz Chris Bryant ocenia powyższy fakt jako wołanie o pomoc do państwa.
Ex-minister spraw zagranicznych nie ma wątpliwości, że część pracy książę Andrew, rzeczywiście, realizował w interesach wielkiej Brytanii: na przykład, jego spotkania oraz prywatne podróże do Seifa Kadafiego były podyktowane interesami rządu laburzystów. „Jestem nie na tyle naiwny, żeby nie rozumieć, że wszyscy, kto jest włączony do międzynarodowych dyplomatycznych i handlowych stosunków, zawsze znajdują się w obliczu tego, że są zmuszeni spożywać kolację albo robić biznes z kimś, z kim by woleli nigdy się nie spotykać”, – komentuje niektóre powiązania królewicza pan Bryant.
Jednak, w przypadku z księciem Andrew, według Bryanta, lista „niesławnych” kontaktów jest na tyle długa, że naraża dobre imię nie tylko Wielkiej Brytanii, lecz też królewskiej rodziny.
Jako przykład Bryant podaje przyjaźń księcia z Libijczykiem Tarekiem Kaituni, któremu zostały przedstawione zarzuty w tajnym transporcie karabinów maszynowych z Holandii do Francji. Kaituni w 2008 roku wyprawił księciu szykowne przyjęcie w Tozeur w Tunezji. Po czym przyjaciele kontynuowali swój odpoczynek w Libii. Czy też związki księcia z kolejną skandaliczną osobą – Jeffrey’em Epsteinem, któremu postawiono zarzuty molestowania nieletnich. W willi Epsteina w Nowym Jorku, na przykład, książę Jorku spędził pięć dzni w listopadzie ubiegłego roku.
Podejrzane kontakty
Relacje księcia Andrew z bogatym w ropę Kazachstanem, według Bryanta, również są dość podejrzane. Kazachstan, mówi Bryant, – to miejsce gdzie można szybko zarobić duże pieniądze wyłącznie dzięki bliskim relacjom z niezmiennym od chwili uzyskania przez kraj niepodległości 70-letnim prezydentem Nursułtanem Nazarbajewym. Średnia córka Nazarbajewa, Dinara, według Bryanta, świetnie się usytuowała dzięki małżeństwu z Timurem Kulibajewym, kontrolującym większą część rynku energetycznego Kazachstanu. Właśnie z nimi książę Andrew podtrzymuje relacje. Odwiedza Kulibajewa, gości u niego, je z nim kolacje i nawet przedstawił przyjaciółkę oligarchy Gogę Aszkenazi królowej Wielkiej Brytanii.
Bryant jest pewien tego, że zażyłość w relacjach Kulibajewa i księcia Andrew charakteryzuje choćby fakt, że swoją posiadłość rodzinną książę Jorku sprzedał przyjacielowi z nadpłatą równą 3 mln funtów. Przy czym Bryant podkreśla, że posiadłość do tej pory stoi pusta. Oczywiście, niektórzy mogą określić takie relacje wyłącznie jako kaprys i zabawa posiadającego władzę królewskiego potomka, lecz lista zarzutów wobec Andrew jest bardzo długa.
Chris Bryant niejednokrotnie mówił o swoich wątpliwościach w stosunku do kompetencji księcia Andrew, szczególnie na temat jego relacji z Kazachstanem i Kirgistanem. Lecz w czasach rządów laburzystów jakakolwiek krytyka królewskiej rodziny ze strony mieszkańców Downing Street może być odbierana jako atak na rodzinę królewską i próba dążenia do republikanizmu. W chwili obecnej, kiedy władzę sprawuje rząd koalicyjny, premier Wielkiej Brytanii Dawid Cameron powinien niezwłocznie zdymisjonować księcia, zapewnia Bryant.