Decyzja o zakazie wjazdu do Polski Ludmiły Kozłowskiej, ukraińskiej prezes organizacji pozarządowej, nie ma uzasadnionych podstaw – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.
Kozłowska nie mogła wjechać do Polski przez ostatnie pięć lat z uwagi na nieokreślone względy bezpieczeństwa. Przez cały czas zaprzeczała, że istniała jakakolwiek realna podstawa do jej wydalenia, twierdząc natomiast, że podjęta decyzja ma charakter polityczny i jest związana z krytyką rządu, której dopuścił się jej mąż.
W 2018 roku Kozłowska – prezes Fundacji Otwarty Dialog – została wpisana do Systemu Informacyjnego Schengen (SIS) przez szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W teorii oznaczało to, że zakazano jej wjazdu do większości państw członkowskich Unii Europejskiej.
Mimo to wiele innych krajów – w tym Niemcy, Belgia, Francja, Szwajcaria i Wielka Brytania – umożliwiło jej wjazd na swoje terytorium. Kozłowska została zaproszona między innymi do zabrania głosu w Parlamencie Europejskim i niemieckim Bundestagu.
Jej fundacja, która ma swoje biura w Brukseli, Warszawie i Kijowie, została założona w 2009 roku w celu promowania praw człowieka, demokracji i praworządności w państwach postsowieckich, choć w ostatnich latach skupiła się w większym stopniu na „Polsce i innych państwach członkowskich UE dotkniętych nieliberalną polityką prowadzoną przez ich populistyczne rządy”.
Ostatecznie jej nazwisko zostało usunięte z SIS, ale nadal obowiązywał ją zakaz wjazdu na terytorium Polski – donosi Gazeta Wyborcza. Gazeta opisuje całą sytuację jako „kafkowską”, ponieważ Kozłowska nigdy nie została poinformowana o konkretnych przyczynach zakazu, co utrudniało jej jakąkolwiek obronę.
W 2018 roku, kiedy wydano decyzję o zakazie wjazdu, w rozmowie z Associated Press rzecznik polskiego MSZ powiedział, że chodzi o „obronność, bezpieczeństwo narodowe czy porządek publiczny”. Twierdził też, że było to spowodowane jej „ogromną przesadą w działaniach antyrządowych”.
Kozłowska starała się o uchylenie zakazu, ale w ubiegłym roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł przeciwko niej. Poparł on tym samym decyzję szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców, że obecność Kozłowskiej w Polsce jest niepożądana.
Od tej decyzji odwołała się ona jednak do Naczelnego Sądu Administracyjnego – najwyższego organu w takich sprawach – który wczoraj orzekł na jej korzyść.
Jak informuje ODF, po uzyskaniu dostępu do niejawnych materiałów, które stanowiły uzasadnienie wydania zakazu wjazdu, sędziowie NSA uznali, że dokumenty te nie są wystarczającą podstawą do stwierdzenia, że Kozłowska stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.
Fundacja zawsze twierdziła, że materiał wykorzystany przez polskie władze jako uzasadnienie tego zakazu prawdopodobnie opierał się na fałszywych informacjach z Mołdawii, Kazachstanu i Rosji.
W 2019 roku The Times opublikował raport oparty na dowodach pochodzących od rządu Mołdawii, w których sugerowano, że ODF otrzymała 1,5 miliona funtów „powiązanych z Putinem” i była zaangażowana w pranie brudnych pieniędzy w Szkocji.
Kozłowska sprzeciwiła się twierdzeniom zawartym w artykule The Times, który jej zdaniem „został przygotowany przez agencję PR i był oparty na fałszywym [1], [2] raporcie mołdawskiego parlamentu kontrolowanego przez oligarchę Vlada Plahotniuca”.
W lipcu tego roku warszawski sąd nakazał wiceministrowi spraw wewnętrznych Maciejowi Wąsikowi przeprosić Kozłowską, jej męża i ODF za oskarżenie ich o powiązania z Rosją i prowadzenie „działalności hybrydowej”. Sędzia w sprawie nie znalazł „żadnych dowodów” na poparcie twierdzeń Wąsika – poinformował Onet.
Najnowsze orzeczenie NSA oznacza, że Kozłowska „wraca do punktu wyjścia” i może ponownie ubiegać się o zezwolenie na pobyt w Polsce, powiedziała Gazecie Wyborczej jej prawniczka Joanna Koch.
Sama Kozłowska w wywiadzie dla Gazety podkreśliła, że jej zdaniem polskie władze „przygotują nowe tajne ‘informacje’, które będą stanowić podstawę do kolejnej politycznie motywowanej odmowy”.
W 2017 roku mąż Kozłowskiej, Bartosz Kramek, opublikował poradnik w sprawie nieposłuszeństwa obywatelskiego wobec konserwatywnego polskiego rządu. Kramek, który jest członkiem zarządu ODF, regularnie brał udział w różnych formach protestu przeciwko władzom polskim.
W ubiegłym roku został zatrzymany za rzekome poświadczenie nieprawdy w związku z fakturami na kwotę 5,3 mln zł, z których część rzekomo trafiła do ODF. Kramek zaprzeczył tym oskarżeniom i został zwolniony za kaucją.
Źródło: notesfrompoland.com