Areszt. Dziura czasoprzestrzenna. Brak kontaktu ze światem zewnętrznym. Dziwna biurokracja – podania o wszystko do prokuratora i dyrektora. Oczekiwanie. Odpoczynek od bodźców, długie dni. Jedzenie jest, jakie jest – da się przeżyć, choć osadzeni twierdzą, że “tego nie da się jeść”. Racje żywnościowe nie są największe, ale ruch też jest ograniczony – organizm funkcjonuje na zwolnionych obrotach.
Spacerniak – depresyjne miejsce. O ile moja cela przypomina akademik, o tyle spacerniak przywodzi na myśl skojarzenia z obozem koncentracyjnym. Jest ich – przynajmniej na moim oddziale – siedem. Ok. 80-100 m2, otoczony wysokimi murami, prostokąty z małymi trawnikami pośrodku betonowej ścieżki, którą można poruszać się dookoła. Druty kolczaste na szczycie ogrodzenia, zwisające oraz tworzące swego rodzaju kolczastą powłokę ponad głową. Wieżyczki strażnicze. Można chodzić godzinę dziennie. Biegałbym, gdybym miał sportowe buty – trudno to robić w przydziałowych klapkach. Ale powstałby wtedy problem higieniczny – do łaźni, czyli prysznica, mam regulaminowe prawo 2x w tygodniu.
Główny problem z izolacją jest taki, że nie wiesz, co się dzieje w twojej sprawie na zewnątrz – nie możesz śledzić newsów i komentarzy, reagować, brać udziału w jakoś tam pewnie toczącej się dyskusji. Uspokajać bliskich, podrzucać informacji prawnikom, sugerować określonych działań zespołowi, tłumaczyć, o co chodzi, znajomym. A tymczasem – czas ucieka, wiesz, że timing ma znaczenie. Trudno w izolacji zajmować się swoją obroną – czekając na pierwszą wizytę adwokata i zgody prokuratora na możliwość wykonywania, w ściśle zresztą określonym reżimie, telefonów. Gdyby nie to – nienajgorsze miejsce na odpoczynek.
To zresztą absurdalne: prosić o zgodę prokuratora, swojego przeciwnika procesowego? Jaki on ma w tym interes, by odpowiedzieć pozytywnie? Ustawiać się w pozycji petenta do partyjnego funkcjonariusza, gorliwie prowadzącego cokolwiek polityczną sprawę?
Ta walka nie toczy się tylko w sądach, lecz także w mediach, wśród opinii publicznej. Po raz pierwszy jestem w sytuacji, gdy odbywa się to poza mną. Całkowicie. Nie mam nawet jak szybko przekazać tych pism.
Niejednoznaczność. Główny problem politycznej, społecznej, prawnej i medialnej rzeczywistości w Polsce. Autokracja, problem z demokracją? No przecież są wolne wybory. Krytyczne media walą w rząd na całego. Nie ma więźniów politycznych w Polsce… Sprawa polityczna? No nie, gospodarcza. Mnie polityka nie interesuje. Działam na swoi konkretnym odcinku, zgodnie z przepisami. Takie są procedury. Hierarchiczna służba. A tak w ogóle, to wcześniej też nie było idealnie. Pamięta pan te słowa o tym, że za 6 tys. to tylko złodziej albo debil pracuje? No jak tak można! Tu się z panem zgodzę, niestety, ale co zrobić… Ktoś na górze podjął decyzję, my musimy wykonywać. Ale wszystko robimy z szacunkiem, z poszanowaniem godności. Ja w lustro jeszcze mogę patrzeć. Wykonuję swoją robotę, jestem apolityczny. Różne są oceny, ja je rozumiem. Sąd musi uwzględnić argumenty obydwu stron, no co by pan chciał… Że ABW? Interes ekonomiczny państwa, ale my robimy wszystko, co nam zlecą, różne powody mogą być. Prokurator zleca i trzeba się zajmować, tak to działa. Wszędzie są delegacje, dlatego go awansowali, bo sprawny jest. Zostawmy tę politykę, pan się przyzna, wróci do żony, ona się ucieszy i będzie spokój. Nie jest pan jedyny, inne sprawy też są.
Włączyli mi telewizor. Mogę dzięki niemu sprawdzać, która jest godzina i co aktualnie nadaje TVP, jedyny dostępny program – wróć – całe ich naziemne pasmo (TVP1, 2, Sport, Lublin, Info…). Sprawdzam z ciekawości. Pierwszy poranny kontakt: “To był program Tydzień w Kościele. Na kolejny zapraszamy za tydzień”. Wieczór: Główni źli we Wiadomościach? “Brukselskie elity mordujące nienarodzone dzieci. To jest cywilizacja śmierci – przekonują eksperci”. W tym kajająca się za aborcję matka. Ale ja chciałem o owych elitach – rzecz niby o aborcji, ale ujęcia prezentują Roberta Biedronia w PE, do tego przebitki z parad równości. Oburzenie na rezolucję PE ws. praw LGBT i pełna solidarność z Orbanem, gnębionym przez eurokratów – to jakiś syndrom Sztokholmski?
Węgierski szef MSZ przekonuje, że od edukacji swoich dzieci jest on sam, a nie “holenderskie stowarzyszenia” seksualizujące najmłodszych. W tle jakieś budzące grozę warsztaty dzieciaków prowadzone przez absurdalnie przestylizowaną osobę trans. Dziesięć minut wcześniej w tych samych Wiadomościach – ile milionów otrzymamy z Funduszu Odbudowy UE (…).
PS: Czy ktoś rozumie, jak postulujący likwidację TVP Info politycy KO mogą radośnie występować sobie w jej wieczornych programach?
Lublin, 29-30.06.2021 r.