Kazachski obrońca praw człowieka, Vadim Kuramshin 8 czerwca zakończył trwający 7 dni strajk głodowy.
Kuramshin odbywa karę 12 lat pozbawienia wolności w kolonii o zaostrzonym rygorze E 164/4 (Sopka Żaman) położonej w obwodzie północnokazachstańskim.
Przed aresztowaniem Kuramshin aktywnie działał na rzecz obrony praw więźniów, za co w 2013 r. został uhonorowany nagrodą imienia Ludovica Trarieux, przyznawanej aktywistom obywatelskim i adwokatom zajmującym się obroną praw człowieka.
Kuramshin opisał drugi dzień swojej głodówki, wspominając jednocześnie poprzednie strajki. Wielokrotnie władze więzienia i strażnicy usiłowali złamać jego wolę. Nierzadko w czasie poprzednich głodówek Kuramshin zmuszony był pracować na równi z innym współwięźniami nieuczestniczącymi w proteście i odśnieżać obszar kolonii. Musiał także przebywać w stołówce podczas posiłków i obserwować jak jedzą pozostali więźniowie.
Podczas tego strajku dotkliwie dokuczył mu chłód panujący w izolatce, oddzielonej grubym murem od dworu – mimo lata i upałów na zewnątrz. Jak pisze Kuramshin jedynym sposobem by utrzymać ciepło było ciągłe poruszanie się, robienie przysiadów i kucanie. Władze więzienia nie ustały też w próbach złamania Kuramshina, co nazywa wprost „publiczną kaźnią“. Stwierdza także: „komitet więziennictwa (Комитет уголовно-исполнительной системы МВД РК) faktycznie wydał licencję na moją likwidację. Nie, to licencja została wydana komitetowi – i nie teraz a na długo wcześniej“. Kuramshin pisze także o naciskach wywieranych przez władze na więźniów, tak by zniechęcić i wystraszyć tych, którzy chcieliby wesprzeć jego opór.
Kuramshin martwi się też o swoją rodzinę, stwierdza że jednym wyjściem by uniknąć ich prześladowania jest jak najszybszy wyjazd zagranicę.
„Chcę jeszcze pożyć, mam taką naiwną nadzieję. (…) Że tu długo nie przeżyję to dla wszystkich jasne. Z wyjątkiem tych, którzy siedzą w wielkich gabinetach Astany” – pisze Kuramshin.
Źródło: npravo.org