18 czerwca w Madrycie odbyło się wspólne seminarium Reporterów Bez Granic i Fundacji Otwarty Dialog dotyczące represji wobec dziennikarzy w Kazachstanie. Wzięli w nim udział eksperci Fundacji, oraz kazachscy prawnicy, dziennikarze i aktywiści polityczni. W przeddzień koronacji nowego króla Hiszpanii, uczestnicy wyrazili nadzieję, że Madryt porzuci politykę wspierania dyktatorów i opowie się jasno po stronie przyjaciół demokracji.
Z Międzynarodowego Centrum Prasy (Auditorio del Centro Internacional de Prensa), gdzie odbyło się seminarium, popłynął jasny komunikat: nie ma zgody na przymykanie oczu na brutalne prześladowanie mediów w Kazachstanie. Interesy gospodarcze państw europejskich w tym kraju nie zwalniają ich z odpowiedzialności za tolerowanie represji reżimu Nazarbayeva. Dziennikarzy i analityków, którzy przybyli na seminarium szczególnie interesował kontekst geopolityczny związany z kryzysem na Ukrainie i utworzeniem Unii Euroazjatyckiej. Powstanie nowego bloku postawiło niezależnych dziennikarzy z Białorusi, Rosji i Kazachstanu w nowej sytuacji – prześladowane redakcje nie znajdują już bezpiecznej przystani w państwach sąsiednich.
Prowadzący seminarium Raphael Panadero, dziennikarz radia Cadena SER przedstawił dylemat, przed którym stoją władze hiszpańskie w relacjach z Kazachstanem. Z jednej strony współpraca daje im możliwości inwestycyjne, które mogą dać impuls gospodarce. Z drugiej jednak wikła w wątpliwe moralnie decyzje, takie jak próby bezprawnej ekstradycji związanego z opozycją Alexandra Pavlova. Rodzi się pytanie czy ważniejsza jest w tej relacji dyplomacja gospodarcza, czy respektowanie praw człowieka.
Merytoryczną część spotkania otworzyła prezentacja raportu Fundacji Otwarty Dialog „Los medios independientes y de oposición en Kazajistán a punto de ser aniquilados”. Jędrzej Czerep, analityk Fundacji ocenił, że reżim umiejętnie wybiera strategie walki z krytykami, aby jak najmniej ucierpiał na tym jego wizerunek. Jest to maska łatwa do zdjęcia, którą jednak chętnie podtrzymują europejscy przyjaciele prezydenta Nazarbayeva.
Tamara Simakhina, prawniczka broniąca dziennikarzy prześladowanych przez aparat państwowy, zwróciła uwagę na zaostrzenie represyjnej legislacji dotyczącej działalności mediów w ostatnich miesiącach. Wskazała na paranoiczne kroki reżimu, który tropiąc „wspólne medium Respublika” uderza w ośrodki niemające nic wspólnego z głównym serwisem opozycji. Irina Petrushova, naczelna serwisu informacyjnego Respublika przypomniała, że reżim notorycznie odbiera dziennikarzom uprawnienia do wykonywania zawodu. To dla wielu z nich bardziej dotkliwe niż emigracja, bo realnie odcina możliwości pracy. Oceniła, że w Kazachstanie prześladowani dziennikarze nie mają możliwości samodzielnie się bronić i zdani są na łaskę władzy. Jedynie solidarne działanie społeczności międzynarodowej może uratować niektóre osoby. Do tego potrzebna jest jednak świadomość natury autorytarnych reżimów byłego Związku Radzieckiego – a tej, zwłaszcza w Hiszpanii, ostatnio brakowało. Jest jednak szansa, że rosyjska blokada gazowa Ukrainy, która rykoszetem uderzy w Europę, przyniesie otrzeźwienie. Kontekst społeczno-polityczny zarysował Muratbek Ketebayev, kazachski dysydent, któremu groziła ekstradycja z Polski do Kazachstanu pod fałszywymi zarzutami terroryzmu, tymi samymi co wobec więzionego w Hiszpanii Alexandra Pavlova. Zauważył, że w Kazachstanie duży posłuch znajduje rosyjska propaganda: od niedawna wszedł do obiegu znany w Rosji epitet „wróg narodu”, którym określa się każdego, kto nie popiera linii władzy. Stygmatyzuje to i naraża na niebezpieczeństwo dziennikarzy krytycznych wobec reżimu. – Europa musi pamiętać, że tworzona przez Moskwę Unia Euroazjatycka to nie tylko związek ekonomiczny, ale przede wszystkim sojusz dyktatorów, którzy prowadzą coraz bardziej represyjną politykę – ocenił Ketebayev, – Kiedy Europa instrumentalnie wspiera Nazarbayeva, Putina, czy Łukaszenkę, przyjmuje zasady gry dyktatorów i legitymizuje ich władzę.