Federacja Rosyjska w rażący sposób pogwałciła prawo i porozumienia międzynarodowe dokonując niczym niesprowokowanej agresji na terytorium Ukrainy. Naruszenie integralności terytorialnej państwa ukraińskiego nie może pozostać bez zdecydowanej reakcji Unii Europejskiej i świata zachodniego.
W związku z zaistniałą sytuacją musimy jednoznacznie oddzielić rosyjską propagandę, będącą elementem toczącej się wojny informacyjnej, od rzeczywistości. Ukraina została zaatakowana, Rosja jest agresorem. Operacji wojsk rosyjskich na Krymie nie uzasadnia potrzeba ochrony zamieszkującej tam ludności rosyjskojęzycznej i obywateli rosyjskich. Krym jako jedyny region Ukrainy posiada status autonomii, a prawa miejscowych Rosjan nigdy nie były zagrożone. Tego stanu nie zmieniło w żadnej mierze obalenie dyktatury prezydenta Janukowycza i idąca za nim zmiana władzy na Ukrainie.
Należy przeciwstawić się stanowczo wszelkim – na szczęście pojawiającym się stosunkowo rzadko – próbom dokonywania szkodliwej relatywizacji i obarczania winą za trwający konflikt “obydwu stron”. Sytuacja jest jasna, a odpowiedzialność jednoznaczna – spoczywa ona na Rosji.
Rząd ukraiński w obliczu licznych, najprawdopodobniej inspirowanych przez władze rosyjskie prowokacji o charakterze separatystycznym i agresywnych ruchów wojsk rosyjskich zachował nadzwyczajną powściągliwość. Siły rosyjskie działające na Krymie, nawet pozbawione oficjalnych oznaczeń państwowych, pozostają siłami rosyjskimi. Podobną metodę zastosowały władze CHRL w latach .50 XX w., wspierając reżim północnokoreański armią “ochotników”.
Ze strony rządu ukraińskiego, w pełni zrozumiała i uzasadniona byłaby zbrojna odpowiedź na naruszenie granic przez państwo trzecie. Powstrzymanie się od użycia siły w obronie własnej staje się natomiast w pełni zrozumiałe w kontekście wojny Rosji z Gruzją w 2008 r., w trakcie której rosyjska propaganda potrafiła skutecznie doprowadzić do faktycznego przerzucenia odpowiedzialności na państwo zaatakowane w oczach dużej części światowej opinii publicznej i społeczności międzynarodowej. Dziś, w przypadku na konfliktu na Krymie, takich wątpliwości nie ma i być nie może.
Słabość sił zbrojnych oraz silne proeuropejskie aspiracje i determinacja społeczeństwa ukraińskiego (okupiona ogromną liczbą zabitych i rannych) zwiększają nasze – Polaków i Europejczyków – odpowiedzialność i moralne zobowiązanie do wsparcia, którego musimy udzielić Ukrainie w tym krytycznym momencie.
Sposób działania Rosji przywodzi na myśl najgorsze doświadczenia historyczne. W 1938 r. hitlerowskie Niemcy w rzekomej obronie praw Niemców sudeckich dokonały aneksji znacznej części terytorium Czechosłowacji. Sankcjonowała to niesławna konferencja monachijska, która wbrew oczekiwaniom nie uratowała pokoju w Europie.
Wiktor Janukowycz nie dotrzymał warunków porozumienia z opozycją i z własnej woli przestał wypełniać obowiązki głowy państwa w sposób faktyczny opuszczając swój urząd. Nie jest już prezydentem Ukrainy, a człowiekiem poszukiwanym za zbrodnie przeciwko własnemu narodowi. W chwili obecnej pozostaje rosyjską marionetką, skompromitowaną, lecz użyteczną z uwagi na pozory legalizmu, które są i będą wykorzystywane przez Rosję jako metoda destabilizacji Ukrainy i pretekst do odmawiania legitymacji jej prawowitym władzom.
Nie należy zapominać, że – szczególnie w ostatnich miesiącach – największym sojusznikiem i sponsorem Janukowycza był Władimir Putin, wywierający na niego presję w celu zastosowania wobec protestujących obywateli Ukrainy wariantu siłowego. Doprowadziło to do setek ofiar śmiertelnych. Niejasne i niewyjaśnione do chwili obecnej pozostają kwestie udziału specjalnych jednostek rosyjskich w zwalczaniu protestów ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego na terytorium Ukrainy, w tym zabójstwa i stosowanie przez nie tortur przeciwko uprowadzonym aktywistom.
W związku z dyktatorskim modelem rządów, koncentrującym pełnię władzy w Rosji w rękach urzędującego prezydenta, nie ma istotnego sensu analizowanie wewnątrzrosyjskich oficjalnych procesów politycznych. Zarówno administracja państwowa, jak i parlament jest w Rosji w pełni dyspozycyjny wobec poleceń Władimira Putina. Putin jest dyktatorem, postrzegającym świat przez pryzmat anachronicznych konfliktów o strefy wpływów i zimnowojennej logiki konfrontacji z szeroko rozumianym Zachodem. Ukraina jest dla niego sferą interesów konieczną do podtrzymania marzeń o odbudowie imperialnej pozycji wielkorosyjskiej.
Wbrew często powtarzanej opinii, Rosja nie jest silniejsza od UE i Stanów Zjednoczonych. Ani politycznie, ani gospodarczo, ani – w ostateczności – militarnie. Nie może natomiast wygrywać z nami determinacją. Utrzymanie własnego dobrobytu i stabilności za wszelką cenę nie może być dominującym imperatywem działania świata zachodniego. Taka droga, w długim okresie, będzie prowadzić do eskalacji żądań ze strony reżimów autorytarnych
W tym kontekście cieszy zrozumienie dla konieczności zdecydowanego przeciwstawienia się rosyjskiej agresji, osiągnięte ponad podziałami partyjnymi i ideologicznymi, które wydają się obecnie wykazywać polscy i duża część zachodnich polityków.
Pamiętajmy jednocześnie, że w chwili, w której Europa i Stany Zjednoczone zajmują stanowisko, Putin zajmuje Ukrainę i umacnia tam swoje siły. Ze szczególnym uznaniem i nadzieją przyjmujemy także deklarację premiera Tuska o potrzebie wzmocnienia polskiego bezpieczeństwa energetycznego i przyspieszenia modernizacji polskich sił zbrojnych.
W oczywistym interesie Polski nie jest bycie państwem frontowym. W interesie Polski jest istnienie wolnej, niezależnej i prozachodniej Ukrainy, zintegrowanej ze strukturami europejskimi i atlantyckim. Putinowska Rosja jest nie tylko agresywnym graczem na arenie międzynarodowej; jest państwem nieprzewidywalnym.
Obawę budzi natomiast złudna próba prowadzenia “dialogu” z prezydentem Putinem, pozwalająca mu na wykorzystywanie podarowanego przez “negocjacje” z Zachodem czasu na wzmocnienie własnych sił w rejonie konfliktu i organizację kolejnych prowokacji świadczących rzekomo o atakach “faszystowskich ultranacjonalistów” na ludność rosyjską na Ukrainie. Dobra wola i wiarygodność deklaracji władz rosyjskich to kwestie, które winny być poddane wnikliwej uwadze. Tego uczy nas także doświadczenie ostatnich tygodni z kontaktów i prób negocjacji, jakie były prowadzone przez przywódców i dyplomatów państw zachodnich z uzależnionym od Putina Janukowyczem.
W obliczu powyższych faktów i uwarunkowań, pragniemy wyrazić swoją solidarność i pełne wsparcie dla społeczeństwa i rządu ukraińskiego. Apelujemy jednocześnie do instytucji UE i społeczności międzynarodowej o rozpoczęcie i ogłoszenie pilnych przygotowań do:
- wysłania – w tym w ramach organizacji takich jak OBWE – międzynarodowych misji na Ukrainę, w tym w regiony konfliktu;
- odebrania prawa bądź bojkotu międzynarodowych wydarzeń politycznych, gospodarczych, sportowych, kulturalnych, naukowych etc., których prawo organizacji otrzymała Rosja;
- wprowadzenia sankcji personalnych przeciwko najwyższym przedstawicielom rosyjskich władz i wspierających ich rosyjskich kręgów wielkiego biznesu, obejmujących restrykcje wizowe i zamrożenie kontrolowanych przez nich aktywów;
- przeprowadzenia operacji finansowych zmierzających do spotęgowania spadku wartości rubla, akcji spółek notowanych na rosyjskiej giełdzie, uderzenia w rosyjskie rezerwy walutowe i zwiększenia kosztów obsługi zadłużenia zagranicznego przez Rosję;
- wykluczenia Rosji z kluczowych gremiów międzynarodowych jak grupy G8 i G20 oraz wstrzymania toczących się negocjacji akcesyjnych (OECD);
- natychmiastowego wstrzymania realizacji kontraktów na dostawę uzbrojenia dla rosyjskich sił zbrojnych i nałożenie embarga na handel bronią;
- ograniczenia importu surowców energetycznych i ew. innych towarów pochodzenia rosyjskiego;
- stworzenia planów obronnych i dyslokacji sił szybkiego reagowania NATO w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym w państwach bałtyckich;
- skierowania zespołów okrętów wojennych na Morze Czarne.
Jednocześnie uważamy za konieczne:
- objęcie ukraińskiej gospodarki międzynarodową pomocą finansową i doradztwem na rzecz reform;
- pilne podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE określającej możliwie jasną perspektywę przystąpienia Ukrainy do UE;
- wsparcie na rzecz modernizacji sprzętowej i poprawy poziomu wyszkolenia ukraińskiej armii i pozostałych struktur siłowych; także w oparciu o nowopowstałe i tworzone oddziały Samoobrony;
- wprowadzenie ruchu bezwizowego ze strony państw UE dla obywateli Ukrainy
Te działania przyczynią się do wzmocnienia pozycji rządu w Kijowie oraz lepszego zrozumienia i wzrostu poparcia społecznego na Ukrainie – bez względu na różnice regionalne – dla integracji ze strukturami europejskimi.
Pragnę przypomnieć, że długo odwlekana decyzja UE o wprowadzeniu sankcji w stosunku do polityków i najwyższych urzędników z otoczenia Wiktora Janukowycza wydatnie zwiększyła jego gotowość do kompromisu skutkującego podpisaniem porozumienia z dn. 21 lutego i przyczyniła się do przerwania walk na ulicach Kijowa.
Jestem przekonany, że powyższe działania jednoznacznie skonfrontują także prezydenta Putina z kosztami prowadzonej przez niego awanturniczej polityki międzynarodowej, uświadamiając mu twarde konsekwencje, którym – nie tylko on, ale także jego najbliższe otoczenie (a miejmy w tym miejscu na uwadze zagrożone interesy grup oligarchicznych) – będzie musiało stawić czoła.
Historia uczy nas również, że nawet rządzący Związkiem Sowieckim dyktatorzy – posiadający o wiele większe możliwości niż obecnie Putin – postawieni przed twardym stanowiskiem świata zachodniego byli zmuszeni do rezygnacji ze swoich agresywnych ambicji i planów. Kryzys kubański zmusił Chruszczowa do ustąpienia przed prezydentem Kennedym, a polityka Reagana i Thatcher przyczyniły się do upadku Związku Sowieckiego. Nie ma powodu, dla którego powinniśmy w odmienny sposób traktować (odwołującego się wprost do sowieckiego dziedzictwa) prezydenta Putina.
Autor jest Przewodniczącym Rady Fundacji Otwarty Dialog, polskiej organizacji broniącej praw człowieka oraz działającej na rzecz rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Rosji, na Ukrainie i w Kazachstanie. Obecny na Ukrainie od początku masowych wystąpień społecznych w listopadzie 2013 r. Organizator pierwszej polskiej długoterminowej misji obserwacji i wsparcia EuroMajdanu (od stycznia 2014 r. do chwili obecnej).