Kim są protestujący na ukraińskim Majdanie? Czy wierzą w zwycięstwo? Jakimi środkami władza próbuje zapobiegać eskalacji protestów? Na te i szereg innych pytań starali się odpowiedzieć uczestnicy spotkania „Opowieści z Majdanu” zorganizowanego 23 stycznia 2014 r. przez Koło Naukowe Ars Politica Uniwersytetu Warszawskiego
Gośćmi spotkania byli eurodeputowany Paweł Kowal, poseł na Sejm RP Marcin Święcicki, Przewodniczący Rady Fundacji „Otwarty Dialog” Bartosz Kramek, a także dziennikarze portalu Eastbook.eu: Tomasz Piechal i Konstanty Chodkowski. Wszyscy prelegenci na własne oczy obserwowali, na różnych etapach, rozwój sytuacji na Ukrainie. Swoje spostrzeżenia przedstawili chronologicznie, próbując odtworzyć przebieg protestów w Kijowie.
– Na Majdanie byłem już w listopadzie, niemal od razu po pierwszych doniesieniach o rozwoju sytuacji na Ukrainie. Ten początkowy Majdan miał zupełnie innych charakter, niż to, co możemy obserwować teraz. Była to inicjatywa oddolna, radosna, niemal festiwalowa, wszystko przebiegało pokojowo. Widzieliśmy dopiero zaczątek tego co miało się odbyć później – opowiadał Konstanty Chodkowski z portalu Eastbook.eu.
– Do Kijowa pojechałem jeszcze w czasie, gdy była to pokojowa rewolucja studencka. Ludzie traktowali Majdan jako wolę ludu. Początkowo skala oczekiwań młodzieży i studentów była stosunkowo niewielka, chcieli tylko podpisania umowy z Unią Europejską, gdy w tym samym czasie opozycja żądała już odsunięcia Janukowycza. Później grupy te dosłownie wymieniły się poglądami – mówił na Uniwersytecie Warszawskim Paweł Kowal.
Europoseł podkreślał, że za wcześnie na podsumowania czy analizy. Nie miał również wątpliwości, że jednym z głównych aktorów w sprawie ukraińskiej jest Rosja oraz, że konieczna jest zdecydowana reakcja liderów politycznych krajów Unii Europejskiej. – Teraz jest czas kiedy każdy polityk musi odpowiedzieć na pytania: „co można zrobić w tej sytuacji?”, „co pan już zrobił?” – podsumował Paweł Kowal.
„Nóż na gardle”
Marcin Święcicki wydarzenia w Kijowe obserwował w czasie, gdy trwał szczyt wileński. – Wtedy jeszcze była nadzieja na to, że Janukowycz podpisze umowę o stowarzyszeniu. Gdy tego nie zrobił, nastroje zmieniły się diametralnie. Atmosfera znacznie się pogorszyła, rozpoczęły się próby zajęcia budynków rządowych, mimo apeli opozycji o zaprzestanie takich działań – relacjonował Święcicki.
W swoim wystąpieniu zaznaczył, że Unia Europejska nie rozpoznała tego, że Ukraina miała nóż finansowy na gardle, a podpisanie porozumienia z Rosją jeszcze bardziej pogłębiło wpływ Moskwy na Kijów. – Dopóki Ukraina będzie zależna energetycznie od Rosji w takim stopniu, w jakim jest teraz, to każda ekipa polityczna będzie w bardzo trudnej sytuacji. By pomóc Ukrainie musimy działać w zakresie zmniejszenia tego uzależnienia – zakończył Święcicki.
Tomasz Piechal podkreślił natomiast, że na rewolucję trzeba patrzeć w sposób całościowy. – Na Majdanie były od początku bardzo różne siły: zarówno studenci, politycy, ale też radykałowie i nacjonaliści. To jest właśnie problem tej rewolucji, która jest strasznie niewygodna dla polityków. Problemem jest również brak lidera Majdanu, szczególnie bawiło mnie jak mówiono w mediach, że Kliczko jest liderem protestów – analizował Piechal. Jak zaznaczył ludzie są wściekli. – Mówili wprost, że nie dadzą sobie pluć w twarz – opowiadał.
Brak pomysłu na rozwiązanie sytuacji
Wystąpienia chronologicznie opisujące sytuację na Ukrainie zakończył Bartosz Kramek, który podkreślił, że Majdan był proeuropejski, wesoły, a teraz panuje tam frustracja, toczą się walki, a nastroje są radykalne. – Pamiętajmy jednak, że duża część Majdanu to ludzie, którzy chcą zmian i nie chcą rozwiązań siłowych. Mam też wrażenie, że żadna ze stron nie ma wizji i pomysłu na wyjście z sytuacji, na przełamanie status quo, a bilans jest coraz gorszy, są pierwsze ofiary śmiertelne, ranni. Jest potrzeba, by świat coś zrobił, by Unia Europejska zareagowała. Powstaje pytanie co musi jeszcze się wydarzyć, by nastąpiła taka reakcja – dodał.
Zaznaczył też, że Majdan rozbudowuje się w niesamowity sposób, a sytuacja jest dynamiczna i zmienia się dosłownie z minuty na minutę. Za karygodne uznał zachowanie służb, które jest wbrew jakimkolwiek standardom, ludzie boją się szpitali, w których zdarzają się porwania organizowane przez funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa.
– Nie wiem czy w Kijowie, bez zaangażowania z zewnątrz, uda znaleźć się rozwiązanie tego kryzysu, a im dłużej on trwa to ofiar będzie więcej – dodał na koniec Bartosz Kramek.