Od ponad pięciu miesięcy trwają strajki pracowników przemysłu naftowego i gazowego w zachodnich regionach Kazachstanu. Dokładną analizę sytuacji – zarówno prawną, jak i faktyczną – przeprowadził poseł do PE Paul Murphy, który przebywał w Kazachstanie z oficjalną wizytą, jak również inni niezależni eksperci, obrońcy praw człowieka i działacze społeczni. Ale zewnętrznemu i niedoświadczonemu obserwatorowi dość trudno jest dojść prawdy przy ogromnej liczbie faktów i ocen. Jeszcze trudniej jest zrozumieć kontekst tej sytuacji i jej ewentualne konsekwencje ekonomiczne, polityczne, a nawet geopolityczne.
Kazachstan jest kluczowym krajem środkowej Azji, który ma bardzo silnych i wpływowych sąsiadów (m.in. Rosję i Chiny). Mocno odczuwalna jest również obecność jeszcze jednego strategicznego gracza – Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Niemniej jednak, w ciągu ostatnich 20 lat, odkąd krajem rządzi Nursultan Nazarbaev, Kazachstanowi udało się osiągnąć stosunkową stabilizację nawet w tak konkurencyjnym otoczeniu. Zostało to jednak okupione wysoką ceną.
Stabilizację wewnętrzną zapewniono poprzez ograniczenie działalności niezależnych organizacji społecznych i zwiększenie kontroli nad przestrzenią informacyjną. Zewnętrzną równowagę osiągnięto poprzez udzielenie mniej więcej równego dostępu do wydobycia surowców firmom z najbardziej wpływowych państw w regionie. Lecz zakrojone na szeroką skalę protesty kazachstańskich pracowników firm naftowych, o których świat po raz pierwszy usłyszał w maju i które trwają do chwili obecnej, stały się papierkiem lakmusowym, który ujawnił kruchość takiej stabilizacji.
Przyczyną masowych strajków pracowników firm naftowych (epicentrum protestów były spółki „Karazhanbasmunay” i „OzenMunayGaz”, filie spółki “KazMunayGas”) są żądania poprawy warunków pracy (które bynajmniej nie zawsze spełniają normy bezpieczeństwa) oraz uzyskania sprawiedliwego wynagrodzenia za pracę w trudnych warunkach i zrównania go do poziomu wynagrodzenia pracowników zagranicznych.
Władze administracyjne spółki wydobywczej „Karazhanbasmunay”, gdzie protesty były najliczniejsze, nie spełniły żądań związku zawodowego pracowników i nawet nie zechciały prowadzić z nim dalszych negocjacji. Zamiast tego, z udziałem władz lokalnych i struktur siłowych, kilkakrotnie usiłowali stłumić strajk, co spowodowało masowe starcia pomiędzy protestującymi a siłami bezpieczeństwa. Podobna sytuacja występowała również w przedsiębiorstwach „OzenMunayGaz” i „ERSAI Caspian Contractor” (współwłaścicielem tej ostatniej spółki jest włoska spółka holdingowa ENI), których pracownicy postanowili wesprzeć protesty swoich kolegów z firmy „Karazhanbasmunay”.
W kontekście rozumienia przyczyn i skutków takiego rozwoju wydarzeń, należy zwrócić uwagę na dwie kwestie. Pierwszą z nich jest reakcja władz centralnych i lokalnych. Drugą stanowi reakcja obywateli Kazachstanu z innych regionów, zarejestrowana w wynikach badań opinii publicznej i komentarzach pod materiałami o strajkach na portalach informacyjnych i społecznościowych.
Jeśli chodzi o reakcję władz, to na pierwszy rzut oka, zadziwia surowość i tendencyjność stanowiska, jakie one zajęły. Ani rząd, ani federacje związków zawodowych, ani Ministerstwo Ropy i Gazu, ani też Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nie podjęły prób wystąpienia w roli mediatora w tym konflikcie, przez co jeszcze bardziej pogorszyły sytuację w regionie i zaostrzyły napięcia społeczne. Jeszcze dziwniejsze jest to, że zarówno władze rządowe, jak i samorządowe postawiły na ochronę interesów wyłącznie pracodawców, całkowicie ignorując opinię robotników, którzy stanowią jednocześnie najliczniejszą grupę wyborców.
Lecz sytuacja zaczyna być bardziej zrozumiała, kiedy dojdziemy do tego, czyje interesy są reprezentowane w przedsiębiorstwie pracodawcy. Od 2007 roku współwłaścicielami „Karazhanbasmunay” są firmy „KazMunayGaz”, która jest w 100% kontrolowana przez „Samruk-Kazyna” – kazachstańską firmę holdingową zarządzającą majątkiem państwowym, a także chińska państwowa korporacja inwestycyjna CITIC Group. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Chiny były jednym z niewielu źródeł finansowania gospodarki Kazachstanu w kryzysowym roku 2009, a działalność władz lokalnych zależy w dużej mierze od chińskich sponsorów i lokalnych nakładów inwestycyjnych (które stanowią 30%-50% budżetu regionalnego), to możliwe motywy władz lokalnych i centralnych stają się bardziej zrozumiałe.
Prawdopodobnie ważną rolę w tłumieniu konfliktów przez siły bezpieczeństwa odgrywa także fakt, że prezydent Nazarbaev lub jego zięć i prawdopodobnie następca Timur Kulibaev (który jest także przewodniczącym rady nadzorczej “KazMunayGas” i prezesem zarządu „Samruk-Kazyna”) nie chce dopuścić do stworzenia takich warunków, w których zorganizowane protesty społeczne mogłyby się upolitycznić i przyczynić się do powstania konkurencyjnych sił politycznych. Biorąc pod uwagę jego podeszły wiek, jak również najnowsze informacje o pogarszającym się stanie zdrowia prezydenta Nursultana Nazarbaeva (która wywołuje ożywienie wśród potencjalnych kandydatów na jego stanowisko), czynnik ten należy również rozważyć.
Jednak autorytarny styl rządzenia państwem, właściwa mu cenzura i ograniczenia niezależnej działalności społecznej mogą mieć tragiczne konsekwencje, które nie zawsze są od razu widoczne, a tym bardziej – przewidywalne. W szczególności, chodzi o wzmocnienie podziału w niejednolitym społeczeństwie kazachstańskim ze względu na pochodzenie regionalne i etniczne oraz sytuację społeczną, czego jaskrawym przykładem jest reakcja obywateli tego kraju mieszkających w innych regionach na wydarzenia w zachodnim Kazachstanie.
Tak więc, według badań przeprowadzonych w największych miastach Kazachstanu przez Instytut Decyzji Politycznych (lipiec 2011), ok. 30% respondentów wyraziło obojętność wobec strajku pracowników firm naftowych. Kolejne prawie 30% stwierdziło, że wynagrodzenia pracowników spółek naftowych są i tak dość wysokie, a ich protesty są bezpodstawne, a 20,5% respondentów uważa protesty za „niebezpieczny precedens, który może służyć jako wzór do naśladowania.” Najbardziej sceptyczni wobec protestujących byli mieszkańcy regionów wschodnich i stolicy Kazachstanu, najbardziej przychylni okazali się mieszkańcy zachodniego Kazachstanu.
Jednocześnie, jak pokazuje analiza krytycznych opinii o protestujących pod felietonami w Internecie, większość krytyków nawet nie wie/nie bierze pod uwagę faktu, że zachodnia część Kazachstanu jest najbardziej konserwatywna, religijna i posiada swoją specyfikę. Większość rodzin to rodziny wielodzietne, żony w tych rodzinach nie pracują, a na utrzymaniu ojca jest jeszcze 3-5 osób. Również w zachodniej części Kazachstanu, gdzie jest bardziej rozwinięty przemysł, produkty są znacznie droższe niż we wschodniej części kraju (gdzie jest bardziej rozwinięte rolnictwo).
Brak wzajemnego zrozumienia pomiędzy przedstawicielami różnych regionów Kazachstanu zwiększa przepaść między nimi i przyczynia się do radykalizacji ich zachodniej części. W bieżącym roku miały miejsce już dwie eksplozje w pobliżu budynków rządowych (jedna – w zachodniej miasta Aktyube, gdzie zamachowiec-samobójca wysadził się w powietrze, a druga – w budynku Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego w Astanie). Takie tendencje w dłuższej perspektywie mogą zagrozić wzrostem terroryzmu i separatyzmu, które wcześniej nie były typowe dla Kazachstanu.
Protesty kazachstańskich pracowników firm naftowych, rozpatrywane w kontekście regionalnej specyfiki, procesów politycznych i gospodarczych kraju, mogą wiele opowiedzieć. Ale jeszcze bardziej wywołują one pytania u wszystkich, którzy chcą żyć w tym kraju, inwestować w niego i współpracować z nim.