Przed zapowiadanymi na 10 maja wyborami prezydenckimi w Polsce Dyrektor ds. Public Affairs Fundacji Otwarty Dialog Marcin Mycielski udzielił wywiadu dla fińskiego tygodnika Suomen Kuvalehti, w którym ocenił realne szanse na ich bezpieczne przeprowadzenie drogą korespondencyjną oraz – przede wszystkim – ich konstytucyjność.
Choć na razie wszystkie oficjalne informacje wskazują na to, że wybory odbędą się 10 maja drogą korespondencyjną, to – jak ocenia Mycielski – zorganizowanie ich w tak krótkim czasie (wielu urzędników samorządowych już odmówiło ich przygotowania, a koordynacja centralna z komisarzami wyznaczonymi przez rząd jest praktycznie niemożliwa) jest mało prawdopodobne.
Zdaniem Mycielskiego nie ma najmniejszych szans na to, by majowe wybory, w dobie epidemii, można by było uznać za bezpieczne. Nie byłyby to też wybory uczciwe, z co najmniej kilku powodów. “Przede wszystkim są niezgodne z prawem i niekonstytucyjne, ponieważ wszelkie zmiany w prawie wyborczym muszą być dokonywane z co najmniej 6-miesięcznym wyprzedzeniem. Po drugie, żaden kandydat, oprócz obecnie urzędującego Andrzeja Dudy, nie był w stanie prowadzić normalnej kampanii wyborczej. Po trzecie, Duda ma monopol na obecność w mediach publicznych (ostatnie badania wykazały, że Duda pojawia się około 10-15 razy w każdym wydaniu głównych wiadomości TVP). Po czwarte, zbieranie podpisów pod kandydaturami w czasie epidemii koronawirusa nie jest możliwe, więc tylko ci, którzy zrobili to przed wprowadzeniem obostrzeń. Wreszcie, zagłosować nie będą mogły miliony Polaków mieszkających za granicą, m.in. milionowa diaspora w Wielkiej Brytanii czy ćwierćmilionowa w Belgii“– zauważa Mycielski.
Źródło: suomenkuvalehti.fi