Byłego wiceministra gospodarki Kazachstanu zatrzymała w środę policja w Lublinie na wniosek władz jego kraju. Muratbek Ketebayev jest prześladowany za działalność opozycyjną – twierdzi organizacja broniąca praw człowieka.
Ketebayev od trzech lat przebywa poza granicami Kazachstanu, w Polsce mieszka od 2011 r. Był współzałożycielem opozycyjnej partii “Alga!”, zdelegalizowanej za krytykę władz.
Według portalu fundacji Otwarty Dialog w rodzinnym kraju został oskarżony o m. in. “podżeganie do niepokojów społecznych”, “nawoływanie do obalenia ustroju konstytucyjnego”, finansowanie zdelegalizowanych gazet opozycyjnych oraz przygotowanie zamachu terrorystycznego. Tymczasem Parlament Europejski oceniał, że oskarżenia stawiane kazachskim opozycjonistom mają charakter polityczny. Europarlamentarzysta Marek Siwiec doceniał działania Ketebayeva na rzecz demokracji i praw człowieka w Kazachstanie.
Dotarliśmy do protokołu zatrzymania Kazacha. Wynika z niego, że policjanci zatrzymali polityka o godz. 17. Zażądał kontaktu z adwokatem. Powiadomił, że od lutego stara się o azyl polityczny. Ketebayev nie miał zastrzeżeń, co do trybu, zasadności i legalności zatrzymania.
– Funkcjonariusze poszli w środę do jego mieszkania przy ulicy Chopina. Nie zastali go w domu. Informację przekazał mu współlokator i pan Ketebayev sam przyszedł na komisariat. Z naszej bazy danych wynikało, że jest poszukiwany. Został zatrzymany do dyspozycji Prokuratury Okręgowej – opowiada Janusz Wójtowicz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Podkreśla, że policja działała rutynowo i nie ma informacji, jakiej sprawy dotyczy zatrzymania. Ketebayev trafił do policyjnej izby zatrzymań.
– Kazachstan jest rządzony autorytarnie. Parlament Europejski w trzech rezolucjach wzywał jego władze do poszanowania prawa, bo procesy i wyroki dla opozycjonistów są dalekie od cywilizowanych standardów. Zarzuty dla Ketebayeva są praktycznie skopiowane z zarzutów innych działaczy. Są dość absurdalne, szczególnie, że przebywał w Polsce kiedy dochodziło do największych zamieszek. Jeśli zostanie deportowany to trafi do więzienia – tłumaczy Tomasz Czuwara z fundacji Otwarty Dialog.
Żródło: dziennikwschodni.pl